Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Izabela Zabłocka 05.02.2014

Premier i szef MSZ namawiają polskich misjonarzy do wyjazdu z RŚA

Donald Tusk deklaruje, że Polska jest w stanie ewakuować duchownych, potrzebna jest jednak ich zgoda. Radosław Sikorski znowu wzywa do wyjazdu i tworzy w MSZ zespół monitorujący sytuację.
Ojciec Tomasz Grabiec wchodzi w skład działającego w MSZ zespołu roboczego, który monitoruje wydarzenia w RŚAOjciec Tomasz Grabiec wchodzi w skład działającego w MSZ zespołu roboczego, który monitoruje wydarzenia w RŚAPAP/Jakub Kamiński
Posłuchaj
  • Przed wybuchem walk muzułmanie nie odnosili się wrogo do chrześcijan i nawet odwiedzali misję - mówi kapucyn, ojciec Benedykt Pączka / IAR
Czytaj także

Polscy misjonarze pracujący w Republice Środkowoafrykańskiej, obawiają się kolejnego ataku. Kapucyn, ojciec Benedykt Pączka, z którym rozmawiało Polskie Radio, powiedział, że jeśli muzułmańscy bojówkarze znowu napadną na miasto Ngaoundaye, to może to skończyć się krwawymi walkami.

Misjonarze: ucieczka nie jest ewangeliczna

W Republice Środkowoafrykańskiej jest teraz 39 polskich zakonników i zakonnic. Ojciec Pączka poinformował ich że mogą wrócić do kraju. Wszyscy odmówili. Taką wiadomość zakonnik przekazał polskiemu MSZ. - Jeżeli my uciekamy, zostawiamy ludzi i mówimy "no to się trzymajcie", to naprawdę bez sensu rozwiązanie. To nie ewangeliczne - tłumaczy zakonnik. Dodaje, że duchowni muszą opiekować się ludźmi ciężko doświadczonymi przez konflikt trwający w tym kraju. Poza tym, misjonarze mogą przyczynić się do przywrócenia pokoju.

Kapucyn wyjaśnia, że w razie zagrożenia misjonarze mają już opracowany system zachowań. Uciekają z misji do budynków centrum edukacyjnego, a gdy sytuacja jest bardziej niebezpieczna, opuszczają miejscowość. Według duchownego, pojawiły się informacje, że do miasta zmierza konwój afrykańskich sił pokojowych. Nie wiadomo jednak, czy to prawda.

To wojna o ropę naftową i inne surowce

Zakonnik mówi, że misje od wielu lat są celem rebeliantów, bo ci chcą  je okradać. Są tam bowiem samochody i wartościowe przedmioty, przywożone z Europy. Według ojca, siły międzynarodowe powinny reagować wcześniej i wysyłać patrole w zagrożone miejsca. Żołnierze obawiają się jednak rebeliantów, którzy są dobrze uzbrojeni.
Misjonarz podkreśla, że konflikt w Republice Środkowoafrykańskiej nie jest wojną religijną. Jego zdaniem, chodzi o złoża ropy naftowej i innych surowców. Muzułmanie wysunęli projekt podziału kraju w taki sposób, aby im przypadły najbardziej wartościowe tereny. Ojciec Pączka dodaje, że przed wybuchem walk, muzułmanie nie odnosili się wrogo do chrześcijan i nawet odwiedzali misję.

Podobnego zdania jest ojciec Tadeusz Grabiec, dyrektor Sekretariatu Misyjnego Kapucynów w Krakowie. Podkreśla, że ropa naftowa, złoto i uran to przekleństwo Republiki.

źródło TVN24/x-news

Ojciec Pączka: wyjazd misjonarzy nie byłby dobrym rozwiązaniem>>>

Po ostanim ataku rebeliantów na misję ojciec Pączka apelował do polskich władz o przysłanie wojska.

źródło: TVN24/x-news

Premier szybko odpowiedział, że nie ma mowy o wyjeździe żołierzy na front, dopóki jesteśmy na misji w Afganistanie. Polska jest jednak gotowa pomagać w akcjach humanitarnych. Oczekiwanie, że polskie wojsko na terenie obcych krajów, szczególnie zagrożonych jak Republika Środkowej Afryki, będzie w stanie zapewnić każdemu bezpieczeństwo, to jest piękne marzenie, ale zupełnie nierealne - powiedział szef Rady Ministrów.

źródło: TVN24/x-news

Premier oświadczył, że rząd będzie przygotowany na ewakuację misjonarzy nawet w trudniejszych warunkach, niż obecnie. Minister obrony otrzymał odpowiednie polecenia. Do ewakuacji jest jednak konieczna zgoda samych misjonarzy - podkreślił Tusk, który uznał za nierealne plany ich ochrony przez polskich żołnierzy. Nierealne są też, jego zdaniem, oczekiwania, że duchownych będą chronić żołnierze francuscy.

W Republice jest teraz 1600 francuskich żołnierzy. Jednak ich zadaniem jest utrzymanie kontroli nad jedynym z lotnisk.

MSZ: nie jesteśmy w stanie gwarantować powrotu

Radosław Sikorski nie owija w bawełnę i mówi wprost: - sytuacja w Republice Środkowoafrykańskiej jest dramatyczna. To jest państwo upadłe, wszelkie instytucje państwowe poza stolicą nie działają. Jest to miejsce, w którym absolutnie nie wolno przebywać, w którym Polska nie jest w stanie zapewnić ochrony.

źródło: TVN24/x-news

Minister zapewnia, że Polska jest w stanie pomóc w ewakuacji, ale sytuacja może się zmienić dramatycznie w bardzo krótkim czasie. Zaznacza, że rozumie dramat wyboru misjonarzy między powołaniem, a własnym bezpieczeństwem. Dodaje, że otrzymali ofertę ewakuacji i gdyby się na nią zgodzili, to prawdopodobnie można byłoby ją przeprowadzić z pomocą sił francuskich. Sikorski mówi, że sytuacja na wojnie domowej jest dynamiczna i to, co jest w stanie dzisiaj obiecać, za 24 godziny może już być nieaktualne.
W MSZ działa zespół roboczy, który monitoruje wydarzenia. W jego skład wchodzą przedstawiciele ministerstwa, wojska oraz misjonarzy. Najbliższe spotkanie ma odbyć się w piątek.

Eksperci: im dłużej czekają, tym trudniej będzie wyjechać
Specjalista do spraw bezpieczeństwa i terroryzmu, Grzegorz Cieślak, uważa, że odwlekanie ewakuacji misjonarzy jest niebezpieczne.  - Czas działa na niekorzyść tych osób. Niedługo zostanie tylko kilka lotnisk, z których będzie można opuścić kraj. Na te lotniska będzie jednak trudno się dostać - mówi Cieślak. Odnosi się też sceptycznie do pomysłu ochrony placówek misyjnych przez wojsko. Jednostki te musiały być bowiem później zaopatrywane, co utrudniałoby operację. Ekspert dodał, że jeśli miałby doradzać przełożonym duchownych, którzy są w Republice Środkowoafrykańskiej, to prosiłby ich o natychmiastowy wyjazd z tego kraju. Jego zdaniem, dalsze pozostawanie w rejonie wojny domowej niesie za sobą niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia.

Republika Środkowoafrykańska to jedno z tych miejsc, które są określane jako państwo upadłe, dysfunkcyjne, gdzie władza utraciła kontrolę nad terytorium, mówi profesor Wiesław Lizak z Instytutu Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego. Jego zdaniem najgorsze jest to, że państwo nie zapewnia swoim obywatelom bezpieczeństwa. Decyzją zakonników nie jest jednak zaskoczony, bo jak mówi, tego typu aktywność działa stabilizująco na sytuację ludności cywilnej. - W takich sytuacjach wiadomo, osoby z zewnątrz, obcokrajowcy, za którymi stoją siły międzynarodowe, mogą chronić ludność cywilną , mówi ekspert. Podkreśla, że atak na obcokrajowców może wywołać ostrą reakcję z strony społeczności międzynarodowej.
Publicysta i znawca zagadnień Afryki, Błażej Popławski, powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że należy spodziewać się dalszych starć i ofiar.  - Na prowincji kryzys pogłębia się - podkreślił Popławski. Szacuje się, że już pół miliona mieszkańców tego państwa to uchodźcy, którzy w obawie przed prześladowaniami uciekli z własnych domów.

Od niedawna prezydentem Republiki Środkowoafrykańskiej jest chrześcijanka, Catherine Samba-Panza, która próbuje stabilizować sytuację w ogarniętym wojną domową kraju. Publicysta przypomina, że poprzednie władze prosiły Francję o wsparcie już rok temu. Paryż nie odpowiedział na ten apel i misja zaczęła działać za późno. Błażej Popławski uważa, że wokół stolicy Republiki Środkowoafrykańskiej sytuacja ustabilizuje się w miarę szybko, jednak na prowincji trzeba będzie na to poczekać nawet kilka lat.

RŚA na granicy ludobójstwa >>>

IAR/iz

''