Publicysta "Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze, że porozumienie należy przyjąć z zadowoleniem. Ale nie ma pewności, że rzeczywiście doprowadzi ono do przezwyciężenia kryzysu na Ukrainie. Tym bardziej, że prezydent Wiktor Janukowycz w przeszłości notorycznie łamał dane słowo. - Dlatego trzeba wywierać na niego presję, aż do spełnienia wszystkich punktów umowy. To zadanie dla rządów Polski, Niemiec i Francji, których przedstawiciele uczestniczyli w negocjacjach - zauważa.
Porozumienie podpisane. Majdan nie ufa władzy>>>
Z kolei komentator "Sueddeutsche Zeitung" podkreśla, że wynegocjowany kompromis jest bardzo bolesny, bo zawarto go z politykiem, z którego rządami już zawsze będzie kojarzyć się rozlew krwi. Stało się tak, bo nie było innego wyboru.
Autor komentarza dodaje, że Ukrainę czekają niezwykle trudne miesiące. - Kto odpowie za przemoc, za zabitych, za snajperów na dachach i za koktajle Mołotowa rzucane przez radykałów - pyta komentator „Sueddeutsche Zeitung”.
Według oficjalnych danych na ulicach Kijowa zginęło 77 osób. Większość od ran postrzałowych. MSW Ukrainy twierdzi, że życie straciło też kilku milicjantów.
Protesty na Ukrainie - serwis specjalny >>>
Po krwawych wydarzeniach we wtorek i czwartek, w piątek na ulicach Kijowa zapanował spokój. Liderzy opozycji podpisali porozumienie z Wiktorem Janukowyczem. W jego myśl do końca 2014 roku mają się odbyć przyspieszone wybory prezydenckie. Zostanie powołany nowy rząd "jedności narodowej". Uzgodniono też ograniczenie kompetencji głowy państwa. Zmiany w konstytucji parlament ukraiński przegłosował od razu w piątek wieczorem. Deputowani przegłosowali też uchwałę, zgodnie z którą była premier Julia Tymoszenko ma opuścić więzienie w Charkowie.
Zmiany na Ukrainie [relacja]>>>
Rozmowy między ukraińską władzą a opozycją odbywały się początkowo z udziałem szefów dyplomacji Polski, Francji i Niemiec. W nocy z czwartku na piątek z Kijowa wyjechał minister spraw zagranicznych, który miał zaplanowany wyjazd do Pekinu.
IAR/asop