Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Beata Krowicka 05.03.2014

Bunt rosyjskiej dziennikarki. Pracodawca postanowił... zesłać ją na Krym

Prorządowa stacja telewizyjna Russia Today poinformowało, że dziennikarka Abby Martin, która na wizji skrytykowała działania Rosji na Krymie, nie musi obawiać się żadnych konsekwencji.
Dziennikarka Russia Today Abby Martin podczas emocjonalnego wystąpienia na temat sytuacji na UkrainieDziennikarka Russia Today Abby Martin podczas emocjonalnego wystąpienia na temat sytuacji na UkrainieYoutube/awepittance

Kierownictwo Russia Today uznało, że Martin została "wprowadzona w błąd przez amerykańskie media głównego nurtu", ale też oświadczyło oficjalnie, że "wbrew powszechnej opinii Russia Today nie zmusza swoich dziennikarzy do uległości, mają oni swobodę wyrażania własnych opinii, nie tylko prywatnie, ale także na antenie". Dodano, że "tak właśnie było w przypadku komentarza Abby na temat Ukrainy".

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny portalu PolskieRadio.pl >>>

Zapewniono, że Martin nie musi się obawiać żadnych konsekwencji. "Szanujemy jej poglądy, tak jak poglądy naszych wszystkich dziennikarzy, prezenterów i gospodarzy programów, i nie będzie żadnej reprymendy dla pani Martin".

"Putin kłamie, że nie posłał żołnierzy na Krym" [relacja] >>>
A ponieważ prezenterka przyznała się do luk w wiedzy o Ukrainie, Russia Today postanowiła wysłać ją na Krym, aby na własne oczy mogła się przekonać, jak wygląda tamtejsza sytuacja. Abby Martin powiedziała jednak brytyjskiej gazecie "The Telegraph", że na Krym się nie wybiera.

Wystąpienie pełne emocji

Amerykańska prezenterka telewizji Russia Today, Abby Martin, oświadczyła w programie na żywo z Waszyngtonu, że jest zdecydowanie przeciwna obecności wojsk rosyjskich na Krymie.

We wtorek, na zakończenie jednego z programów tej anglojęzycznej telewizji, powszechnie postrzeganej jako "głos Kremla", Martin zwróciła się do kamery ze słowami: - Samo to, że pracuję tutaj, dla Russia Today, nie oznacza, że nie jestem niezależna w sprawach redakcyjnych i że nie mogę podkreślić, jak bardzo jestem przeciwna wszelkiej interwencji militarnej w sprawy suwerennego kraju. Nie będę tu siedziała i przepraszała, czy też broniła agresji militarnej.

Później w 75-sekundowym nagraniu Martin przyznała się do luk w wiedzy, ale pozostała przy swoim stanowisku: - Nie wiem tyle, ile powinnam o historii Ukrainy, bądź o dynamice kulturowej tego regionu, ale wiem, że interwencja militarna nigdy nie jest właściwą odpowiedzią.

PAP, bk