Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 12.03.2014

Krym ogranicza ruch lotniczy przed referendum

Od kilku dni kontrolę nad przestrzenią powietrzną Krymu sprawują faktycznie Rosjanie i to oni decydują o tym kto może, a kto nie wlecieć w niebo nad półwyspem – informuje wysłannik Polskiego Radia w Symferopolu.
Sewastopol: plakaty przed referendumSewastopol: plakaty przed referendum PAP/EPA/ZURAB KURTSIKIDZE
Posłuchaj
  • Relacja Krzysztofa Renika z Krymu (IAR): na czas referendum ma być zamknięta przestrzeń powietrzna Krymu
  • Relacja Krzysztofa Renika z Symferopola (IAR): przygotowania do referendum
Czytaj także

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>

Dyplomatyczne zabiegi wokół Krymu. Ukraina nie planuje militarnej interwencji [relacja] >>>

Ruch w porcie lotniczym Symferopola, na głównym lotnisku kontrolowanej przez Rosję a należącej do Ukrainy Autonomicznej Republiki Krymu, będzie ograniczony do 17 marca. Poinformował o tym w środę na Twitterze prorosyjski premier Autonomii Siergiej Aksjonow.
Na niedzielę 16 marca na Krymie zaplanowano nieuznawane przez władze w Kijowie referendum, w którym mieszkańcy półwyspu mają odpowiedzieć na pytanie, czy opowiadają się za przyłączeniem Autonomii do Rosji.
- Po 17 marca lotnisko w Symferopolu będzie przyjmowało i odprawiało samoloty w normalnym trybie - czytamy na profilu Aksjonowa.
Ograniczenie w ruchu lotniczym w Symferopolu wprowadzono we wtorek. Władze Krymu odwołały wówczas wszystkie przyloty z Kijowa, lecz przyjmowały rejsy z Moskwy. W środę rano sytuacja była podobna. Z rozkładu lotów symferopolskiego lotniska wynika, że wstrzymano nie tylko rejsy z i do Kijowa, lecz także ze Stambułu.
Wicepremier Krymu Rustam Temirgalijew powiedział agencji Interfax-Ukraina, że ruch samolotów ograniczono w obawie przed napływem na półwysep prowokatorów.
Port lotniczy w Symferopolu został zajęty pod koniec lutego przez prorosyjskie uzbrojone grupy, które przez Zachód są identyfikowane jako żołnierze rosyjscy. Mimo ich obecności lotnisko funkcjonowało dotychczas normalnie.
Według mieszkańców Krymu obecnie najprostszym i najpewniejszym sposobem dotarcia na półwysep jest podróż koleją, a jedynym problemem są kontrole, urządzane przez miejscową, prorosyjską samoobronę na dworcu w Symferopolu.
- Kiedy przyjechałem do Symferopola na dworcu poproszono mnie o dokumenty i zapytano, w jakim celu przyjechałem. Odpowiedziałem, że jestem turystą i pozwolono mi odejść. Koledzy z jednej z kijowskich stacji telewizyjnych, którzy jechali tym samym pociągiem, co ja, bali się jednak wyjść na peron ze sprzętem, więc czekali, aż pociąg odjedzie na bocznicę i dopiero wtedy wysiedli - powiedział w rozmowie telefonicznej Jurij Łukanow, szef kijowskiego Niezależnego Związku Dziennikarzy.
Jedyna trasa z tzw. kontynentalnej Ukrainy na półwysep prowadzi przez Przesmyk Perekopski, który kontrolują Rosjanie i krymska samoobrona. W niedzielę porwano tam pięć osób, które jechały do Autonomii z Kijowa. Grupa ta składała się z dziennikarzy i aktywistów tzw. Automajdanu. We wtorek wieczorem wszyscy odzyskali wolność. Z ich relacji wynika, że byli więzieni przez milicjantów z oddziałów specjalnych Berkut, którzy schronili się na Krymie po tym jak w Kijowie obalono prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza.

Przygotowania do referendum

16 marca ma odbyć się referendum mające określić status terytorialny Krymu. Władze w Kijowie uważają je za nielegalne, a jego wyników nie zamierzaja respektować państwa członkowskie Unii Europejskiej.

Na ulicach Symferopola pojawia się obecnie coraz więcej plakatów i billboardów zachęcających ludność Krymu do głosowania. Głoszą one, że Krym to Rosja i że mieszkańcy Półwyspu chcą przyłączenia do tego kraju. Drukowane są także karty do głosowania w liczbie przewyższającej liczbę mieszkańców Krymu.

Koszt przygotowania referendum ma wynieść ponad milion dolarów - twierdzą nieuznawane przez Kijów władze kierowane przez Siergieja Aksjonowa. Przy tak mocnej ofensywie propagandowej na rzecz udziału w referendum oraz głosowania na rzecz włączenia Krymu do Rosji stosunkowo słabo brzmią głosy nawołujące do pozostania w granicach Ukrainy. Jednocześnie lider krymskich Tatarów Refat Czubarow wezwał ludność Półwyspu do bojkotu referendum ze względu na jego nielegalny charakter. Jest ono niezgodne z prawodawstwem Ukrainy. Poza tym ma się odbyć w czasie, gdy na Krymie przebywają wojska. Obserwatorzy podkreślają, iż obecna sytuacja na Krymie nie gwarantuje demokratycznego przebiegu referendum.

IAR/PAP/agkm

Sikorski: Polska nie uznaje deklaracji krymskiej deklaracji niepodległości, jest za integralnością Ukrainy (TVN24/x-news)

''