Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 02.04.2014

"Inwazja Rosji na Ukrainę byłaby historycznym błędem"

Gdyby Rosja zdecydowała się na wejście na terytorium Ukrainy, to NATO podejmie kolejne kroki, a Moskwę czeka dalsza izolacja na arenie międzynarodowej - mówił po zakończeniu dwudniowego spotkania ministrów spraw zagranicznych krajów Sojuszu Anders Fogh Rasmussen.

- Rosja dąży do odtworzenia strefy wpływów na obszarze dawnego Związku Radzieckiego - ocenił  Anders Fogh Rasmussen.

Sekretarz generalny NATO powtórzył, że jest zaniepokojony koncentracją rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą.
- Myślę, że o to właśnie chodzi: o próbę zastraszenia Ukrainy, o próbę kontrolowania, a przynajmniej wywierania wpływu na wydarzenia polityczne na Ukrainie i w dodatku o odtworzenie rosyjskiej strefy wpływu, która pokrywa terytorium dawnego obszaru sowieckiego - powiedział Rasmussen po zakończeniu spotkania ministrów spraw zagranicznych państw NATO w Brukseli.

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>> - NATO nie może tolerować sytuacji, w której Rosja łamie podstawy i deklaracje, na których podstawie odbywa się nasza współpraca - powiedział szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski po pierwszym dniu szczytu NATO w Brukseli.(źródło: TVN24/x-news)

Dodał, że "jeśli Rosja dokonałaby dalszej interwencji na Ukrainie, nie wahałby się tego nazwać historycznym błędem". - Doprowadziłoby to do dalszej międzynarodowej izolacji Rosji i miałoby dalekosiężne konsekwencje dla relacji miedzy Rosją a światem zachodnim - powiedział. Zastrzegł, że Sojusz nie dyskutuje o "opcjach militarnych" i chce dyplomatycznego rozwiązania kryzysu.

Przed południem dowódca sił NATO w Europie generał Philip Breedlove ocenił, że Rosja zgromadziła na granicy z Ukrainą wystarczające siły do przeprowadzenia inwazji. W jego ocenie Rosjanie potrzebują od trzech do pięciu dni, aby osiągnąć na Ukrainie swoje cele.
Amerykański generał określił obecną sytuację na wschodniej granicy Ukrainy jako "niesłychanie niepokojącą". Podkreślił, że NATO zarejestrowało tam w ciągu nocy małe ruchy wojsk rosyjskich, jednak nie można ich ocenić jako zapowiadanego przez Moskwę wycofywania jednostek z przygranicznych regionów.
NATO szacuje, że na granicy Ukrainy i Rosji stacjonuje około 40 tysięcy rosyjskich żołnierzy. - To są bardzo liczne, bardzo sprawne i gotowe siły - ocenia amerykański generał. Podkreślił, że z wojskowego punktu widzenia zgromadzone wojska rosyjskie są gotowe do inwazji. - Oceniamy, że są wojska gotowe do ataku i myślimy, że mogą osiągnąć swoje cele w ciągu trzech do pięciu dni - powiedział Breedlove.
Przewidując potencjalne kierunki rosyjskiego ataku generał zwrócił uwagę na południe Ukrainy. Zdobywając tereny aż do Odessy Moskwa stworzyłaby lądowy korytarz na Krym i otwierałaby możliwość połączenia Naddniestrza z Rosją. Dowódca sił NATO powiedział, że celem ataku może też być wschód kraju.
Generał Breedlove do 15 kwietnia ma przygotować plan, który zakłada wzmocnienie sił NATO w Europie Środkowej i Wschodniej. Dotyczyć ma to wszystkich rodzajów sił zbrojnych.
W pierwszym dniu szefowie dyplomacji państw NATO ustalili, że władze wojskowe Sojuszu mają zaproponować "dodatkowe działania" służące wzmocnieniu kolektywnej obrony i zdolności odstraszania. Za opracowanie tych planów ma odpowiadać ma właśnie generał Breedlove.
- Musimy się upewnić, że mamy aktualne plany wojskowe, zwiększyć ćwiczenia i zapewnić odpowiednie rozmieszczenie  - tłumaczył tę decyzję Rasmussen.

Będzie więcej NATO na wschodzie Europy>>>

IAR/PAP/asop

''