Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 03.04.2014

Gazprom podnosi cenę gazu dla Ukrainy o 200 dolarów. Rosja grozi ”zerwaniem współpracy”

Rosja podwyższa ceny gazu dla Ukrainy i eskaluje jej zadłużenie. W grudniu 2013 r. Gazprom zgadzał się na cenę 268,5 dolara za gaz, teraz żąda 485 dolarów.
Balon reklamowy z napisem GazpromBalon reklamowy z napisem Gazpromgazprom.com

Protesty na Ukrainie: serwis specjalny >>>

Kalendarium zdarzeń na Ukrainie >>>
Rosja odwołuje ambasadora przy NATO do kraju. Szef Sojuszu zarzuca Moskwie dezinformację [relacja] >>>

Prezes Gazpromu Aleksiej Miller poinformował, że cena gazu dla Ukrainy od kwietnia wyniesie 485 dolarów za 1000 m sześc. Ponadto premier Rosji Dmitrij Miedwiediew dał do zrozumienia, że Moskwa może w ogóle zerwać współpracę z Ukrainą w sferze gazowej, jeśli ta nie ureguluje długu za odebrany gaz i nie będzie płacić w terminie za bieżące dostawy.

Jeszcze trzy dni temu Gazprom informował, że Kijów zalega z opłatami na kwotę 1 miliarda 711 milionów dolarów. Jednak już teraz premier Dmitrij Miedwiediew oświadczył, że dług wynosi 2 miliardy 200 milionów dolarów.

Moskwa zgłasza również pretensje co do ilości błękitnego paliwa, zgromadzonego w ukraińskich magazynach, a przeznaczonego na eksport do krajów trzecich.

Premier Dmitrij Miedwiediew oświadczył, iż polecił szefowi Gazpromu Aleksiejemu Millerowi, aby ustalając cenę gazu dla Ukrainy kierował się -”ogólnymi stawkami i opłatami przesyłowymi oraz celnymi, bez stosowania jakichkolwiek zniżek i preferencji”. Taka decyzja spowodowała wzrost ceny gazu dla Ukrainy, w stosunku do obowiązującej w lutym o 217 dolarów za 1000 metrów sześciennych, a w stosunku do stawki ogłoszonej 3 dni temu 100 dolarów. W grudniu ubiegłego roku, po tym gdy Wiktor Janukowycz zrezygnował z podpisania umowy z Unią Europejską, prezydent Władimir Putin polecił obniżyć cenę gazu dla Ukrainy z prawie 400 dolarów do 268.5 dolara za 1000 metrów sześciennych. Jednak po aneksji Krymu Moskwa zerwała z Kijowem wcześniejsze umowy dotyczące wszelkich zniżek i 1 kwietnia Gazprom ustalił cenę na poziomie 385.,5 dolara. A teraz podwyższył ją do 485 dolarów. Według niezależnych komentatorów nie jest to ostatnie słowo Rosji w ”gazowej wojnie” z Ukrainą.

Ukraiński resort: cena skoczyła z 268 do 485 dolarów

Żądana przez rosyjski Gazprom cena gazu dla Ukrainy 485 dol. za 1000 m sześc. jest zbyt wysoka i umotywowana politycznie - oświadczył w czwartek ukraiński minister ds. energetyki Jurij Prodan, zapowiadając dywersyfikację dostaw.

- Musimy szukać sposobów dywersyfikacji dostaw, gdyż jest to cena zbyt wysoka(...) Jest ona dla Ukrainy nie do przyjęcia, gdyż to cena polityczna - oświadczył Prodan na konferencji prasowej w Kijowie.
Minister przypomniał, że w grudniu 2013 r. Gazprom zgodził się na cenę 268,5 dol. za 1000 m sześc., co oznacza, że uważał ją za ekonomicznie uzasadnioną. Tyle właśnie Ukraina płaciła za rosyjski gaz w pierwszym kwartale br.
Prodan podkreślił, że strona ukraińska będzie się starała prowadzić rozmowy o utrzymaniu dotychczasowej ceny lub ceny 385,5 dol., którą miała płacić Gazpromowi od drugiego kwartału 2014 r.
Minister dodał, że już sześć firm zgłosiło chęć dostarczania gazu z Polski na Ukrainę i państwowa spółka paliwowa Naftohaz Ukrainy może w najbliższym czasie rozpocząć zakup z tego kierunku.
Dodał, że obecne możliwości dostaw gazu z Europy wynoszą 20 mln m sześc. dziennie. Według niego szczególne nadzieje Ukraina wiąże z dostawami ze Słowacji, które mogłyby wynosić nawet 20 mld m sześc. rocznie.

Jak podkreślił, Ukraina prowadzi obecnie rozmowy z UE w celu udostępnienia jej tego gazu. Premier Arsenij Jaceniuk mówił w środę, że pełne wykorzystanie tego kanału dostaw jest wstrzymywane przez Słowację. Prodan powiedział, że Słowacja nie dopuszcza nawet ukraińskich specjalistów na swoje obiekty gazowe w celu przeanalizowania sposobu dostaw gazu z UE na Ukrainę.
Pod koniec marca Prodan w liście do unijnego komisarza Guenthera Oettingera napisał, że Ukraina obawia się wstrzymania dostaw rosyjskiego gazu i apeluje do UE o przyspieszenie prac nad możliwością zakupów tego surowca z państw unijnych.

Miedwiediew szuka jeszcze 11 miliardów dolarów

21 marca, Miedwiediew zasygnalizował, że strona rosyjska zamierza też cofnąć Ukrainie "zniżkę charkowską" przyznaną w 2010 roku. Gazprom samodzielnie nie mógł cofnąć tego rabatu, gdyż wynika on z umowy międzyrządowej. Aby umożliwić rosyjskiemu monopoliście pobieranie od ukraińskiego Naftohazu niższej opłaty, 30 kwietnia 2010 roku rząd FR wydał rozporządzenie nr 291, na mocy którego o 100 dolarów obniżył cło eksportowe na gaz ziemny przy dostawach na Ukrainę. Gazprom proporcjonalnie obniżył cenę dla strony ukraińskiej. Tak więc de facto ten rabat dla Ukrainy był opłacany z budżetu Rosji. Strona rosyjska utrzymuje, że "charkowska zniżka" miała obowiązywać od 2017 roku, jednak na prośbę Kijowa rząd FR zgodził się odliczać ją awansem od kwietnia 2010 roku. Miedwiediew oszacował, że dzięki temu Ukraina "zaoszczędziła" 11 mld dolarów.

Premier Rosji poinformował w czwartek, że Moskwa rozważa teraz możliwość "zastosowania odpowiednich mechanizmów kompensacyjnych", aby te utracone dochody budżetowe odzyskać. Miedwiediew nie ujawnił szczegółów.

PAP/IAR/agkm

''