Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Tomasz Owsiński 05.04.2014

Premier Ukrainy: gospodarcza agresja Kremla

Rosyjskie władze straszą Ukrainę kolejnymi sankcjami gospodarczymi. Oprócz podwyższenia cen dostaw gazu, Rosja odgraża się również podniesieniem ceł na ukraińskie towary.
Gazociąg biegnący przez miejscowość Boyarka koło Kijowa.Gazociąg biegnący przez miejscowość Boyarka koło Kijowa.PAP/EPA/archiwum/SERGEY DOLZHENKO
Posłuchaj
  • Rosja wciąż straszy Ukrainę sankcjami gospodarczymi - relacja Macieja Jastrzębskiego z Moskwy (IAR)
Czytaj także

Według premiera Ukrainy Arsenija Jaceniuka Rosja nie mogła opanować Ukrainy przez agresję zbrojną, to teraz wdraża plan opanowania jego kraju przez agresję ekonomiczną.

Rosja atakuje gospodarkę Ukrainy [relacja] >>>

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>

Premier Rosji Dmitrij Miedwiediew przypomniał, że wyjście Ukrainy z poradzieckiej Wspólnoty Niepodległych Państw, spowoduje utratę przez Kijów preferencji celnych. Podobne konsekwencje czekają ukraińskich przedsiębiorców w przypadku podpisania przez rząd w Kijowie porozumień stowarzyszeniowych z Unią Europejską, głównie o strefie wolnego handlu. Takie ultimatum Moskwa przedstawiła już Ukrainie latem ubiegłego roku. Wtedy prezydent Władimir Putin, a dziś premier Dmitrij Miedwiediew powoływali się na "konieczność ochrony własnego rynku”.

Kilka dni temu Moskwa zażądała od Kijowa spłacenia długów za dostawy gazu. Według Miedwiediewa chodzi o 2 miliardy 200 milionów dolarów. Wcześniej Rosja zerwała dwie umowy, gwarantujące odbiorcom na Ukrainie wysokie zniżki cen błękitnego paliwa. Miedwiediew poinformował o tym osobiście szefa Gazpromu Aleksieja Millera. Tak więc od kwietnia Ukraina zamiast obiecanych 268,5 dolara za 1 tysiąc metrów sześciennych ma płacić 485 dolarów.

Polityczne naciski

Tymczasem Ukraina chce płacić za rosyjski gaz 268 dolarów za tysiąc metrów, a nie 500, jak chce Gazprom. Władze zapewniają przy tym, że spór o cenę nie zakłóci tranzytu tego paliwa na Zachód.
Premier Arsenij Jaceniuk podkreślił na posiedzeniu rządu, że cena 500 dolarów za tysiąc metrów sześciennych jest za wysoka. Ukraina jest gotowa kupować gaz za 268 dolarów za tysiąc metrów sześciennych. - Ta cena obowiązywała od początku roku, jest ona rynkowa, zrównoważona. Polityczne naciski są niedopuszczalne i nie uznajemy ceny w wysokości 500 dolarów - zaznaczył.

Rosja
Rosja oplotła Europę pajęczyną gazociągów - rozszerzając swoje wpływy polityczne/ rys.PAP/DPA/Ziemienowicz Adam

Minister energetyki Jurij Prodan dodał, że jeżeli nie uda się porozumieć z Moskwą, wtedy Kijów zwróci się do trybunału arbitrażowego w Sztokholmie. Zapewnił przy tym, że Ukraina zrobi wszystko, aby nie było kłopotów z tranzytem rosyjskiego gazu do Unii Europejskiej. Kijów będzie dokładnie wykonywać swoje zobowiązania.

Rząd przygotowuje się też do ewentualnego wstrzymania przez Rosjan dostaw gazu na Ukrainę. Prowadzone są rozmowy o imporcie paliwa z Polski, Słowacji i Węgier. Cena tysiąca metrów sześciennych miała by być o 100 - 150 dolarów niższa od propozycji Gazpromu.

Unijne plany

Szefowie MSZ państw UE na nieformalnym spotkaniu w Atenach, które zakończyło się w sobotę, omawiali nowe podejście do Rosji wobec aneksji Krymu i kryzysu na Ukrainie. UE ma przygotować plan nałożenia nowych sankcji na Rosję, jeśli dojdzie do eskalacji napięć.
Szefowie dyplomacji uznali, że Unia musi jednocześnie starać się stabilizować napiętą sytuację, jaka powstała po aneksji Krymu przez Rosję, a także umocnić więzi z byłymi republikami Związku Radzieckiego, choć przyznali, iż zacieśnianie relacji z tymi krajami wywołuje gniew Moskwy.
Polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział, że w interesie UE nie leży zmierzanie ku konfrontacji z Rosją w sytuacji, w której napięcie między Moskwą a Unią jest największe od czasów zimnej wojny.
- Niestety Rosja zmusza nas krokami, które podejmuje, do rewizji naszego podejścia do niej. (...) Negocjowaliśmy w sposób pokojowy. (...) Ale Rosja, za sprawą swej agresji wobec Ukrainy sprawiła, że te metody nie wystarczą - dodał Sikorski w rozmowie z agencją Reutera.
Szefowa europejskiej dyplomacji Catherine Ashton zaznaczyła, że należy kontynuować wysiłki dyplomatyczne na rzecz załagodzenia napięć między Ukrainą a Rosją. Potwierdziła też gotowość wsparcia przez Unię ukraińskich reform oraz wezwała Rosję do wycofania wojsk znad ukraińskich granic.
Ministrowie ostrzegli też Moskwę przed skutkami gospodarczej zapaści na Ukrainie. - W interesie Rosji leży, by na Ukrainie nie doszło do zapaści gospodarczej, jak i politycznej - powiedział szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier.

Ukraińcy chcą na Zachód

Ponad połowa Ukraińców chciałaby przystąpienia ich kraju do Unii Europejskiej, a niecałe 30 proc. - przystąpienia do Unii Celnej Białorusi, Rosji i Kazachstanu - wynika z opublikowanego w sobotę sondażu Międzynarodowego Instytutu Republikańskiego.
53 proc. ankietowanych zadeklarowało, że w referendum poparliby przystąpienie do UE, 28 proc. byłoby przeciwnych, 11 proc. nie miało zdania, a 8 proc. nie oddałoby głosu.
Przy tym odpowiedzi znacznie się różniły w zależności od regionu. Na zachodzie Ukrainy 90 proc. respondentów chciałoby przystąpienia ich kraju do UE, w centralnej części - 71 proc., na południu - 29 proc., a na wschodzie - tylko 22 proc.
Na pytanie o członkostwo w Unii Celnej 28 proc. ankietowanych odparło, że poparłoby je w referendum, 51 proc. byłoby przeciwnych, 15 proc. nie oddałoby głosu, a 6 proc. nie miało zdania.
Na zachodzie Ukrainy za przystąpieniem do Unii Celnej głosowałoby tylko 6 proc. respondentów (przeciwko 77 proc.), w centralnej części - 10
Sondaż przeprowadzono we wszystkich regionach Ukrainy z wyjątkiem Krymu w dniach 14-26 marca na próbie 1200 osób powyżej 18. roku życia. Margines błędu nie przekraczał 2,8 proc.

Kalendarium zdarzeń na Ukrainie >>>

IAR/PAP, to

''