Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Katarzyna Karaś 26.05.2014

W nowym Parlamencie Europejskim eurosceptycy będą mieli około 100 miejsc

Według ekspertów skomplikuje to prace Unii Europejskiej w ważnych dziedzinach unijnej polityki.
Liczenie głosówLiczenie głosówPAP/EPA/Marius Becker
Galeria Posłuchaj
  • Polacy silniejsi w chadekach, też u konserwatystów jeśli przetrwają. Relacja Beaty Płomeckiej z Brukseli (IAR)
Czytaj także

Zakończone w niedzielę wybory do europarlamentu wygrali chadecy. W nowej kadencji Parlamentu Europejskiego silną - około stuosobową - reprezentację będą miały ugrupowania eurosceptyczne i narodowe.

Na podstawie wstępnych wyników, PE podał, że poza ugrupowaniami skrajnymi, także lewicowymi, właściwie wszystkie główne frakcje w europarlamencie odnotowały straty w tych eurowyborach. W porównaniu z poprzednimi, które odbyły się w 2009 roku, najwięcej mandatów stracili chadecy z Europejskiej Partii Ludowej (EPL).
WYBORY DO PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO - serwis specjalny >>>
Mimo to EPL nadal będzie największą siłą w parlamencie. Chadecy zdobyli 28,2 proc. głosów i 212 na 751 miejsc. Drugą pozycję zajęli socjaldemokraci, uzyskując 24,9 proc. głosów i 187 mandatów. Te najsilniejsze frakcje zapewne utworzą w PE "wielką koalicję" liczącą około 400 europosłów. Będą skazane na poszukiwanie kompromisów we wszystkich sprawach. W wyborach sprzed pięciu lat EPL zdobyło 265 miejsc, a socjaldemokraci 184.
x-news.pl, EU EBS
Trzecią siłą w PE będą liberałowie, na których głosowało 9,6 proc. wyborców. Daje to tej frakcji 72 miejsca.
Na kolejnym miejscu uplasowali się Zieloni, na których głosy oddało 7,3 proc. wyborców (55 mandatów). Na Europejskich Konserwatystów i Reformatorów głosowało 6 proc. wyborców, co daje im 45 miejsc. Skrajna lewica (Zjednoczona Lewica Europejska) otrzymała 5,7 proc. głosów (43 mandaty).
Partie, których europosłowie byli do tej pory w grupie niezrzeszonych, uzyskały łącznie 39 mandatów. Głosowało na nie 5,2 proc. wyborców. W tej grupie jest nacjonalistyczny Front Narodowy z Marine Le Pen na czele, który zwyciężył we Francji.
Ugrupowania z eurosceptycznej grupy Europa Wolności i Demokracji zdobędą 35 miejsc (4,7 proc. głosów). Do tej frakcji należy antyunijna Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP), która wygrała czwartkowe głosowanie w Wielkiej Brytanii.
Aż 63 mandaty w nowym PE (8,4 proc. głosów) przypadną nowo wybranym europosłom z partii, które dotąd nie należały do żadnej z grup politycznych istniejących w ustępującym PE. Będzie to na przykład Nowa Prawica Janusza Korwin-Mikkego.
Frekwencja w całej UE wyniosła 43,09 proc. W 2009 roku do urn poszło 43 proc. uprawnionych do głosowania.

PAP/Adam
PAP/Estera Godlewska

W Polsce remis
Z Polski do europarlamentu dostały się PiS, PO, SLD, PSL i NP - wynika z danych Państwowej Komisji Wyborczej z 91 proc. komisji obwodowych (oficjalne wyniki mają być znane wieczorem).
Wygrało PiS, osiągając wynik 32,35 proc. i nieznacznie wyprzedzając PO (31,29 proc.). Przy takich rezultatach obie partie mogą liczyć na taką samą liczbę mandatów, po 19. Próg wyborczy przekroczył też SLD (9,55 proc., 5 mandatów), PSL i Nowa Prawica Janusza Korwin-Mikkego (odpowiednio: 7,21 i 7,06 proc., po 4 mandaty).
x-news.pl, TVN24

PAP/Adam
PAP/Adam Ziemienowicz

Kto zostanie przewodniczącym KE?
We wtorek wieczorem przywódcy państw Unii Europejskiej spotkają się w Brukseli, by podsumować wyniki eurowyborów oraz ustalić plan gry w sprawie obsady stanowiska szefa Komisji Europejskiej. Jednak według unijnych dyplomatów nie należy oczekiwać, by na spotkaniu zapadły jakiekolwiek decyzje co do nominacji przyszłego przewodniczącego KE.
- Jeśli ktoś się spodziewa, że po wtorkowym spotkaniu przywódców pojawi się biały dym, oznaczający że mamy kandydata na szefa Komisji, to się rozczaruje - powiedział dziennikarzom wysoki rangą unijny urzędnik.
Wypowiedzi te sygnalizują, że rządy państw Wspólnoty - inaczej niż europarlament - wcale nie uważają za oczywiste, iż na czele nowej KE powinien stanąć główny kandydat chadeków, czyli były premier Luksemburga Jean-Claude Juncker.
W tym roku po raz pierwszy w historii europejskie rodziny polityczne wystawiły czołowych kandydatów w eurowyborach, którzy są zarazem pretendentami do funkcji szefa KE. Ten zabieg miał być lekarstwem na panujący w Unii deficyt demokracji i zwiększyć znaczenie eurowyborów. Zgodnie z traktatem UE szefowie państw i rządów muszą wziąć pod uwagę wyniki eurowyborów, nominując nowego szefa komisji.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
PAP, kk

 

''