Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Beata Krowicka 18.06.2014

Afera taśmowa w rządzie. Piechociński zapowiada konsultacje z innymi partiami

Co dalej z koalicją rządową? W środę rozpoczęło się spotkanie kierownictwa Polskiego Stronnictwa Ludowego w sprawie nagrań przedstawionych przez "Wprost".
Wtorkowe posiedzenie rząduWtorkowe posiedzenie rząduPAP/Radek Pietruszka

Szef Rady Naczelnej ludowców Jarosław Kalinowski mówi, że sposób wyjścia z kryzysu politycznego muszą opracować wspólnie obie koalicyjne partie - PO i PSL. Stąd między innymi wtorkowe, wieczorne spotkanie premiera Donalda Tuska z Januszem Piechocińskim.

AFERA TAŚMOWA W POLSKIM RZĄDZIE - czytaj więcej >>>
Prezes ludowców rozmawiał na temat afery taśmowej prezydentem Bronisławem Komorowskim w poniedziałek. Wcześniej, komentując sprawę nagrań opublikowanych przez "Wprost", mówił, że sytuacja jest poważna, ale nie oznacza to, iż od razu należy mówić o dymisji rządu, przedterminowych wyborach czy rządach technicznych. Zapowiedział przy tym jednak, że spotka się z prezesem PiS - Jarosławem Kaczyńskim.

Piechociński: sytuacja wyjątkowo poważna

PSL zapowiada konsultacje z innymi partiami na temat sytuacji w kraju. Zapowiedział to przed spotkaniem ze swoim klubem szef partii Janusz Piechociński.
Rozmowy miałyby się odbyć w poniedziałek lub wtorek. Piechociński nie chciał mówić o szczegółach swojej propozycji, ale zaapelował, także do polityków opozycji o jej poparcie: - Panowie, niech będzie was wreszcie stać na coś niestandardowego w polskiej polityce - mówił. O konsultacjach ma też poinformować rano kierownictwo PSL, z którym spotyka się rano w Ministerstwie Gospodarki:
Janusz Piechociński nie chciał mówić czy jego partia opowie się za pozostaniem w koalicji rządowej. - Najważniejsze jest uruchomienie pozytywnego scenariusza, w którym uruchamiamy elementarne zaufanie, wiarygodność i transparentność w polskiej polityce - mówił.
W porannym wywiadzie dla TVN24 Janusz Piechociński opowiedział się za tym, by Bartłomiej Sienkiewicz "nie był sędzią we własnej sprawie". Jego zdaniem, czas, w którym minister będzie wyjaśniał kto stoi za podsłuchami "Wprost", powinien być krótki.

We wtorek wieczorem po spotkaniu z Donaldem Tuskiem szef PSL powiedział, że chce, by w przyszłym tygodniu odbyło się posiedzenie sejmowej komisji ds. służb specjalnych. Jego zdaniem powinny się wtedy odbyć spotkania kierownictw wszystkich sześciu klubów parlamentarnych w celu "przedyskutowania sytuacji" po ujawnieniu nagrań z rozmowami polityków.
- Uważam, że sytuacja jest wyjątkowo poważna - stwierdził szef PSL. - Powtórzyłem premierowi moją wstępną ocenę dotyczącą powagi sytuacji - podkreślił wicepremier. Dodał, że swoje pomysły przedstawi w rozmowie z szefostwem Stronnictwa, które jest zaplanowane na środę na 8 rano.
Lider ludowców zaznaczył, że należy "studzić emocje, uruchamiać pozytywne procedury" i ograniczać "nieskoordynowane propozycje" ogłaszane na konferencjach prasowych. Pytany, czy popiera decyzję premiera Tuska o pozostawieniu na stanowisku szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza powiedział, że "o swoich odczuciach poinformuje po spotkaniu z kierownictwem PSL".

Decyzja ws. Parafianowicza

W poniedziałek premier deklarował, że nie wyobraża sobie, by Andrzej Parafianowicz był nadal wiceprezesem PGNiG. W środę w tej sprawie zbiera się Rada Nadzorcza koncernu.
Parafianowicz to jeden z negatywnych bohaterów afery podsłuchowej. Na taśmach ujawnionych przez "Wprost" były wiceminister finansów obiecał, że zajmie się kontrolą skarbową żony Sławomira Nowaka.

W sprawie treści tej rozmowy warszawska prokuratura wszczęła w poniedziałek śledztwo.

Wprost.pl/x-news

Donald Tusk dopytywany przez dziennikarzy przyznał na konferencji prasowej, że w sprawie Parafianowicza to nie do niego należy decyzja. Gdyby jednak tak było, wiceprezes PGNiG nie pełniłby już swojej funkcji. - Nie jestem oczywiście prezesem PGNiG, ale w tej sytuacji nie wyobrażam sobie, aby mógł Parafianowicz kontynuować pracę w tak poważnej spółce. - stwierdził premier.
Sam Andrzej Parafianowicz w specjalnym oświadczeniu napisał, że jako członek zarządu PGNiG SA nigdy nie naruszył interesów spółki i nie ujawnił żadnych informacji stanowiących tajemnicę przedsiębiorstwa. Dotyczy to też - według niego - postępu prac przy budowie gazoportu. Koncern gazowy w ponad 70 procentach należy do Skarbu Państwa.

TVN24/x-news

W nagraniach opublikowanych przez "Wprost" Parafianowicz tłumaczy, że umowa na budowę terminalu z włoskim koncernem Saipem podpisana w 2010 roku ogranicza wpływ inwestora na tempo prac, bo podpisywano "niekorzystne umowy", co pozwala włoskiej firmie bezkarnie opóźniać prace. Pierwotnie terminal miał być uruchomiony w czerwcu 2014 roku, teraz mówi się o rocznym opóźnieniu, a jak twierdzi Parafianowicz - pojawia się też rok 2017.

Będą kolejne nagrania

Z ujawnionych przez "Wprost" materiałów wynika, że zarejestrowane zostało między innymi spotkanie szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką. Rozmowa miała dotyczyć między innymi tego, by NBP pomógł w finansowaniu deficytu budżetowego i tym samym wsparł Platformę Obywatelską w trudnych wyborczych latach. Belka w zamian żądał dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz zmian w prawie dotyczących NBP.

"Wprost" odpowiada na zarzuty, że opublikował fragmenty rozmowy szefów NBP i MSW, wyrywając je z kontekstu. Tygodnik opublikował nagranie pierwszej godziny spotkania Marka Belki i Bartłomieja Sienkiewicza w warszawskiej restauracji Sowa i Przyjaciele. Tym razem materiał nie został wycięty.
O tym, że przytaczane przez media części rozmowy między politykami są wyrwane z kontekstu i zmanipulowane mówił komunikat NBP. Tak bank centralny w imieniu swojego szefa odnosił się do zarzutów, że w trakcie spotkania z Bartłomiejem Sienkiewiczem naruszone zostało prawo i dochodziło do politycznego handlu.

Premier nie wyciągnął żadnych personalnych konsekwencji w związku z nagraniami ujawnionymi przez "Wprost". Donald Tusk uznał, za ważniejszy sam fakt nagrywania rozmów niż ich treść. Zapowiedział, że w sprawie podsłuchów każdy wątek będzie zbadany. Nie wykluczył, że za podsłuchami mogą stać grupy biznesowe, przestępcze lub służby specjalne, ich byli pracownicy.

IAR, PAP, bk