Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Agnieszka Jaremczak 29.06.2014

Afera taśmowa. Sikorski idzie do prokuratury

Szef polskiej dyplomacji złożył do prokuratury zawiadomienie o działaniu zorganizowanej grupy przestępczej z art. 258 kk. Sprawa ma związek z nielegalnie nagranymi rozmowami, które opublikował tygodnik "Wprost".
Szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski o aferze taśmowej: rząd w Polsce powołuje naród i Sejm, a nie jacyś przestępcy, czy to krajowi, czy zagraniczniSzef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski o aferze taśmowej: rząd w Polsce powołuje naród i Sejm, a nie jacyś przestępcy, czy to krajowi, czy zagraniczniPAP/Tomasz Gzell

O swojej decyzji minister spraw zagranicznych poinformował na Twitterze.

screen:
screen: Twitter.com

Paragraf pierwszy 258 art. Kodeksy karnego mówi: "Kto bierze udział w zorganizowanej grupie albo związku mających na celu popełnienie przestępstwa lub przestępstwa skarbowego, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5". A drugi: "Jeżeli grupa albo związek określone w § 1 mają charakter zbrojny albo mają na celu popełnienie przestępstwa o charakterze terrorystycznym, sprawcapodlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8".

Prokuratura, która prowadzi dochodzenie w sprawie afery taśmowej postawiła do tej pory zarzuty czterem osobom. Jest to kelner restauracji "Amber Room", gdzie doszło do spotkania Sikorskiego z byłym ministrem finansów Jackiem Rostowskim oraz byłemu menadżerowi lokalu "Sowa i przyjaciele", gdzie były rejestrowane spotkania innych polityków. Wśród podejrzanych znalazło się też dwóch biznesmenów. Jednym z nich jest Marek Falenta, współwłaściciel firmy Składy Węgla i główny akcjonariusz giełdowych spółek Hawe i ZWG.

AFERA TAŚMOWA W POLSKIM RZĄDZIE - czytaj więcej >>>

Jako motyw, jakim miał kierować się milioner, zlecając nagrywanie rozmów polityków podawano wcześniej, że mógł czuć się pokrzywdzony przez rząd, bo kilka tygodni temu działania prokuratury doprowadziły do zatrzymań w Składach Węgla i całkowicie sparaliżowały ich działalność. Chodzi o wydarzenia z początku czerwca, kiedy to policja zatrzymała 10 osób z spółek składywęgla.pl i MM Group. Są one podejrzane między innymi o oszustwa, wyłudzanie podatku VAT i pranie brudnych pieniędzy na łączną kwotę ponad 85 milionów złotych.
Funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego wraz z prokuratorami i przedstawicielami innych służb od kilku miesięcy badali działalność spółki. Według CBŚ węgiel sprowadzany z Rosji i Kazachstanu sprzedawano jako polski. Nieprawidłowości dotyczyły też jego jakości i ilości. Tworzono także fikcyjną dokumentację handlu węglem.
Zatrzymanym postawiono między innymi zarzuty udziału w zorganizowanej grupie, mającej na celu popełnianie przestępstw i przestępstw skarbowych, zarzuty oszustwa przy sprzedaży węgla, wyłudzenia podatku VAT oraz prania pieniędzy.

Sam Falenta twierdzi, że afera taśmowa to sprawa polityczna. - Chciałem sprzedawać w Polsce tani rosyjski węgiel, co zabierało pieniądze baronom węglowym, a nie polskim kopalniom - komentował w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej". Biznesmen zaznaczył, że niczego nie nagrywał, a menedżera restauracji Sowa i Przyjaciele Łukasza N., który usłyszał zarzuty ws. podsłuchów, zna, podobnie jak "wszyscy w Warszawie".

To właśnie - według nieoficjalnych informacji - Łukasz N. miał wskazać prokuratorom Falentę jako zleceniodawcę nagrań.

- Nie jestem szaleńcem i nie podjąłbym takiej akcji - broni się milioner. - Jestem na rynku od 17 lat, posiadam około 30 firm, zatrudniam około 2 tys. ludzi. Nie jestem samobójcą - zapewniał w RMF FM.

(źródło: RMF FM/x-news)

We wtorek funkcjonariusze ABW weszli do domu Falenty.

Kilka dni później prokuratura podsumowując dotychczasowe działania śledczych podała, że udało się zebrał sporo nośników. Ustalono, że podsłuchiwano kilkadziesiąt osób ze świata polityki i biznesu. Proceder trwał co najmniej od lata 2013 roku.

Sikorski, jeden z bohaterów afery taśmowej mówił kilka dni temu, że "rząd został zaatakowany przez zorganizowaną grupę przestępczą". (źródło: TVN24/x-news)

- Nikomu nie uda się zatrzymać polskiego rządu w walce o polskie interesy gospodarcze - mówił. Jak dodał, nikt w Polsce nie jest ponad prawem - ani politycy, ani przedsiębiorcy ani dziennikarze. - Demokracja w Polsce polega na tym, że rząd polski powołuje naród i Sejm, a nie jacyś przestępcy, czy to krajowi czy zagraniczni - powiedział Sikorski.

asop