Ataki potwierdziła izraelska armia. Wyjaśniła, że była to odpowiedź na rakietowy ostrzał południowego Izraela. Na cel wzięto ukryte wyrzutnie pocisków.
Według Hamasu większość nalotów wymierzona była w miejsca zbiórki członków ugrupowania w mieście Rafah, na granicy Strefy Gazy i Egiptu. Zginęło siedmiu bojowników, cztery osoby zostały ranne.
Do zaostrzenia izraelsko-palestyńskiego kryzysu doszło po brutalnym zamordowaniu nastoletniego Palestyńczyka. Sekcja zwłok wykazała, że chłopak został spalony żywcem. W niedzielę izraelska policja zatrzymała sześciu podejrzanych. Wszyscy są prawdopodobnie żydowskimi ekstremistami.Śledztwo w tej sprawie trwa, ale zarówno izraelskie jak i palestyńskie służby podejrzewają, że śmierć 16-letniego Palestyńczyka była odwetem za wcześniejsze porwanie i zamordowanie trójki izraelskich nastolatków.
Prezydent Izraela Szimon Peres zapewnił, że sprawa zabójstwa zostanie zbadana do końca, a ktokolwiek jest za nie odpowiedzialny, stanie przed sądem. Nie wierzy w to matka chłopaka. - Nawet jeśli schwytali tych, którzy jak mówią, zabili mojego syna, to tylko przesłuchają ich i wypuszczą - cytuje jej wypowiedź agencja AP.
Wściekłość Palestyńczyków wywołał opublikowany w internecie film na którym widać, jak izraelscy policjanci brutalnie kopią i biją innego młodego Palestyńczyka w czasie zamieszek. Chłopak został zatrzymany i skazany na 9 dni aresztu domowego. Oburzenie brutalnością policji wyraziły Stany Zjednoczone. Chłopak ma bowiem amerykańskie obywatelstwo.
W Jerozolimie i innych izraelskich miastach dochodzi do starć ludności arabskiej z policją. W niedzielę Zostało zatrzymanych kilkudziesięciu Palestyńczyków.
IAR/PAP/asop