Warszawa i Rzym zgłosiły oficjalnie swoje kandydatury – to Radosław Sikorski i Federica Mogherini, obecni ministrowie spraw zagranicznych. Jednak według części komentatorów, niewykluczone, że sprawdzi się powiedzenie – ”gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta”.
Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>
Radosław Sikorski i Federica Mogherini to osoby z dwóch różnych światów - z jednej strony mężczyzna z partii chadeckiej, z drugiej kobieta należąca do socjalistów. Te dwie kandydatury różni też stosunek do Rosji. O polskim ministrze mówi się w Brukseli, że jest antyrosyjski i przypomina się jego zdecydowane stanowisko w sprawie sankcji. Z kolei szefowa włoskiej dyplomacji jest krytykowana za prorosyjskie nastawienie, wizyty w Moskwie i wypowiedzi świadczące o tym, że zależy jej na dobrych dwustronnych relacjach. Dlatego ta kandydatura wzbudził opór państw z Europy Środkowo-Wschodniej. Premier Włoch usilnie ją forsował, ale zgody nie było.
Zestrzelenie malezyjskiego samolotu: serwis specjalny >>>
Czy przy tak różnych kandydaturach, może pojawić się trzecia, które je pogodzi? W Brukseli nieoficjalnie mówi się, że obecna komisarz do spraw humanitarnych Kristalina Georgijewa z Bułgarii, wysoko oceniana, byłaby dobrą kandydatką. A to rozbudziło także oczekiwania w kraju. - Nastroje są takie, że jeśli mały i nowy kraj UE, jak Bułgaria, może obsadzić tak ważne stanowisko, to należy skorzystać z okazji - powiedziała Polskiemu Radiu Diana Czepiszewa, korespondentka bułgarskiego radia w Brukseli.
Kristalina Georgijewa nie została jeszcze oficjalnie zgłoszona. Tymczasowy rząd w Sofii ma to zrobić w przyszłym tygodniu.
IAR/agkm