Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Petar Petrovic 14.10.2014

Wojna z Państwem Islamskim. Ucieczka tysięcy cywilów

Co najmniej 180 tysięcy cywilów uciekło z jednego z miast w prowincji Anbar w Iraku w obawie przed islamistami - alarmuje ONZ. Jest to kolejne miejsce, w którym fanatycy z Państwa Islamskiego zdobywają kontrolę.
Kobane. Islamiści chcą odciąć mieszkańcom dostęp do granicy z TurcjąKobane. Islamiści chcą odciąć mieszkańcom dostęp do granicy z TurcjąPAP/EPA/TOLGA BOZOGLU
Posłuchaj
  • Cywile uciekają z irackiego Anbar w obawie przed islamistami. Relacja Wojciecha Cegielskiego/IAR
  • Bombardowania dżihadystów nie wystarczą. Relacja Grzegorza Drymera z Londynu/IAR
Czytaj także

Położona na zachodzie Iraku przy granicy z Syrią prowincja Anbar od wielu miesięcy jest areną walk między dżihadystów z Państwa Islamskiego a rządową armią. Jednak w ostatnim czasie fanatycy znów zaczęli zdobywać kolejne miasta i wsie.

II wojna Zachodu z islamskim terroryzmem (analiza) >>>
ONZ szacuje, że tylko z miasta Hit, opanowanego przez nich,  uciekło w ostatnich dniach 180 tysięcy cywilów. To niemal tyle samo, ile uciekło z syryjskiego miasta Kobani do Turcji. Wielu irackich uchodźców nie ma jedzenia, namiotów ani koców. Część z nich już wcześniej ratowała się ucieczką z innych rejonów w Iraku. Władze prowincji Anbar zaapelowały w sobotę o pomoc amerykańskich wojsk lądowych, ale rząd centralny w Iraku wykluczył taką możliwość.
FILM: Samer Masri z Komitetu Wsparcia Rewolucji Syryjskiej, który reprezentuje Syryjską Radę Narodową, w studiu "Dzień Dobry TVN"opowiedział o Państwie Islamskim. Masri wyjaśnił, jak ugrupowywanie rekrutuje bojowników oraz jakie są jego prawdziwe cele.

Dzień Dobry TVN/x-news

Zbrodniczy kalifat
To właśnie w Iraku oraz w Syrii fanatycy z Państwa Islamskiego zdobywają od początku roku kolejne tereny i przekształcają je w samozwańcze państwo pod wodzą samozwańczego kalifa, przywódcy grupy Abu Bakr al-Baghdadiego. Na zdobytych terenach dokonują egzekucji innowierców - chrześcijan, jazydów i szyitów i wprowadzają drakońskie przepisy oparte na radykalnej wersji islamu.

WOJNA W SYRII - zobacz serwis specjalny >>>
Trwają walki o Kobane
Tymczasem w syryjskim mieście Kobani islamiści znów zajęli nowe dzielnice. Amerykanie informowali, że Turcja, której granica znajduje się zaledwie kilometr od Kobani, zgodziła się udostępnić amerykańskiemu lotnictwu swoje bazy wojskowe. Władze Turcji zaprzeczyły jednak tym informacjom, twierdząc, że rozmowy z Waszyngtonem w tej sprawie trwają.

Władze irackiego autonomicznego Kurdystanu wysłały pomoc wojskową dla obrońców obleganego przez dżihadystów z Państwa Islamskiego (IS) syryjskiego miasta Kobane - poinformował  przedstawiciel tych władz.
- Pomogliśmy im prawie w każdej sferze. Wysłaliśmy im pomoc, w tym wojskową - powiedział Hamid Darband, odpowiedzialny we władzach irackiego Kurdystanu za sprawy syryjskie. Odmówił jednak podania szczegółów.
Przedstawiciele syryjskich Kurdów potwierdzili, że otrzymali pomoc, jednak nie mogą jej dostarczyć do Kobane. Winą za taki stan rzeczy obarczono Turcję, która odmawia otwarcia korytarza m.in. do transportu sprzętu bojowego. W transporcie z irackiego Kurdystanu, określonym jako symboliczny, znajduje się m.in. amunicja do broni lekkiej i pociski moździerzowe.
Wcześniej kurdyjscy przywódcy apelowali do władz w Ankarze o stworzenie korytarza, którym do Kobane popłynęłaby pomoc, w tym sprzęt wojskowy. Wysłannik ONZ do Syrii Staffan de Mistura w piątek wzywał władze Turcji do przepuszczenia przez granicę ochotników, którzy wzmocniliby obronę Kobane.
Naloty to za mało
Tymczasem brytyjski minister spraw zagranicznych przyznał, że sojusznicze bombardowania nie wystarczą, by pokonać dżihadystów w Iraku. Philip Hammond wypowiedział się podczas wizyty w Bagdadzie, gdzie spotkał się z ministrem spraw zagranicznych Ibrahimem al-Jaafarim.
- Aby pokonać Islamskie Państwo, do akcji muszą przystąpić iracki naród, irackie siły bezpieczeństwa i iracki rząd - powiedział Philip Hammond na wspólnej konferencji prasowej z ministrem al-Jaafarim. - Zawsze rozumieliśmy, że sama kampania powietrzna nie zadecyduje o powstrzymaniu Islamskiego Państwa. Ale zatrzymała jego postępy, zmusiła je do zmiany taktyki, wykrusza jego siłę militarną i ekonomiczną – dodał.

Raport AI o zemście na sunnitach
Szyickie milicje w Iraku porywają i zabijają wielu sunnickich cywilów w odwecie za napaści dokonywane przez dżihadystów z Państwa Islamskiego - wskazała Amnesty International (AI) twierdząc, że ataki te popiera zdominowany przez szyitów rząd Iraku.
Według AI milicje te, w których służą dziesiątki tysięcy ludzi, działają poza wszelkimi ramami prawnymi i bez jakiegokolwiek oficjalnego nadzoru. Co więcej, nie pociąga się ich do odpowiedzialności za popełniane zbrodnie - ostrzegła AI w raporcie "Absolutna bezkarność: rządy milicji w Iraku".
Raport sporządzono na podstawie rozmów z rodzinami ofiar i z tymi, którym udało się przeżyć.
Gdy w czerwcu Mosul - drugie co do wielkości miasto w Iraku - został zajęty przez Państwo Islamskie, ówczesny premier Iraku Nuri al-Maliki wezwał ochotników do wsparcia upokorzonego wojska i wiele szyickich milicji szybko odpowiedziało na ten apel. Okazało się jednak, że nad działaniami tych milicji nie ma kontroli. Następca Malikiego, Hajder al-Abadi, zapowiedział, że to zmieni. Jednak AI twierdzi, że rząd iracki nie tylko nie ściga sprawców zbrodni popełnianych przez szyickie milicje, ale wręcz toleruje te zbrodnie.

IAR/PAP, pp

''