Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Filip Ciszewski 24.11.2014

Nieczysta walka o stanowiska? Pozwy w trybie wyborczym

Między innymi w Tarnowie i Białymstoku kandydaci na prezydenta miasta przed drugą, decydującą turą wyborów, spotkają się w sądzie. Padły oskarżenia o rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji i złożono pozwy w trybie wyborczym. Sądy mają 24 godziny na rozpoznanie. Protesty wyborcze spływają w całym kraju.
PKW podczas ogłaszania wyników wyborówPKW podczas ogłaszania wyników wyborówPAP/Marcin Obara

W Tarnowie Roman Ciepiela - kandydat PO na prezydenta i wicemarszałek województwa małopolskiego kończącej się kadencji - złożył pozew w trybie wyborczym przeciw europosłowi PiS i kandydatowi tego ugrupowania na prezydenta RP Andrzejowi Dudzie. Domaga się zakazania rozpowszechniania przez Andrzeja Dudę informacji, które - zdaniem Ciepieli - są nieprawdziwe, a dotyczą rzekomego nadzorowania przez niego z ramienia zarządu województwa małopolskiego inwestycji drogowych przeprowadzanych w Tarnowie, co do których zarzuty korupcji usłyszał prezydent Tarnowa Ryszard Ścigała. Oprócz tego Ciepiela domaga się zamieszczenia w lokalnych mediach sprostowania oraz opublikowania przeprosin, a także wpłaty 100 tys. zł na Caritas Diecezji Tarnowskiej.

Podczas piątkowej konferencji prasowej kandydata PiS na prezydenta Tarnowa Kazimierza Koprowskiego Andrzej Duda miał powiedzieć, że "arogancja PO sięga tak daleko, że partia wystawiła jako kontrkandydata dla naszego reprezentanta człowieka, który jako wicemarszałek województwa małopolskiego nadzorował inwestycje, które tak negatywnie zasłynęły w Tarnowie, i które pogrążyły prezydenta Ścigałę".

- Jest to kłamstwo, które ma postawić mnie w oczach wyborców w złym świetle. Jak powszechnie wiadomo, nie nadzorowałem tej inwestycji - napisał w specjalnie wydanym oświadczeniu Ciepiela. Przypomniał, że inwestycji miejskich nie nadzoruje żaden przedstawiciel władz województwa małopolskiego, ale przedstawiciele Gminy Miasta Tarnowa. Wyraził także ubolewanie, że "obecny na konferencji prasowej Kazimierz Koprowski, były zastępca Ryszarda Ścigały i radny Rady Miejskiej Tarnowa, nie sprostował od razu tych informacji.

W pierwszej turze wicemarszałek województwa małopolskiego Roman Ciepiela uzyskał 38,83 proc. poparcia, Kazimierz Koprowski 31,16 proc. głosów.

Szkalująca gazetka?

Z kolei w Białymstoku kandydat PiS Jan Dobrzyński pozwał w trybie wyborczym komitet urzędującego prezydenta Tadeusza Truskolaskiego. Chodzi o bezpłatny biuletyn, który w weekend trafił do skrzynek białostoczan, dotyczący kandydata PiS. Można w nim znaleźć informacje m.in. o jego majątku (zatytułowany "Kim jest Jan Dobrzyński? Dorobił się milionów będąc w polityce"), przedsiębiorstwie, którym zarządza czy wypowiedzi Dobrzyńskiego sprzed kilku lat o pomyśle na zagospodarowanie lotniska na Krywlanach. Zarzuca się też mu w jednym z artykułów antypatię wobec prawosławnych, opisując sytuację z czasów, gdy Dobrzyński był wojewodą podlaskim.

- Jest tam wiele informacji nieprawdziwych. Przykre, że do tego typu działań posuwa się prezydent miasta Białegostoku. Jest to naprawdę nieprzyzwoite i na bardzo niskim poziomie" - powiedział Dobrzyński. Wyraził ubolewanie, że prezydent Truskolaski próbuje wzniecić niepokoje w środowisku osób o wyznaniu prawosławnym i stawia w kontrze inne religie. Jego zdaniem, jest to zachowanie niedopuszczalne i naganne.

Walczący o reelekcję prezydent Tadeusz Truskolaski przyznał, że zna tę gazetkę i że jej autorem jest jego komitet wyborczy. Powiedział, że zawiera ona fakty z życia" jego kontrkandydata. - Chcielibyśmy, żeby mieszkańcy się z tymi faktami zapoznali. To są same fakty, oparte ma medialnych przekazach, oparte na oświadczeniach majątkowych - wyjaśnił.

W pierwszej turze wyborów prezydenckich w Białymstoku, wygrał urzędujący prezydent Tadeusz Truskolaski (własny komitet), który zdobył 49,37 proc. głosów. Na Jana Dobrzyńskiego, b. wojewodę podlaskiego i b. senatora PiS, oddano 34,16 proc.

Na Podlasiu protest wpłynął też do sądu w Łomży. Złożył go mężczyzna, który przegrał 12 głosami na radnego w gminie Piątnica. Uzasadnia, że to wina nieostemplowania 51 kart do głosowania na 271 wydanych w dniu wyboru w jego okręgu

Pijana przewodnicząca komisji

Aż 12 protestów mają do rozpatrzenia sądy na Podkarpaciu. Najwięcej, bo 9 protestów wyborczych wpłynęło do tej pory do Sądu Okręgowego Krośnie. Z informacji podanych przez rzecznika tamtejszego sądu Artura Lipińskiego wynika, że protesty dotyczą np. niewielkich różnic w liczbie głosów na kandydatów z konkurencyjnych komitetów do Rady Miasta Sanoka. W niektórych przypadkach różnica wyniosła kilka-kilkanaście głosów, a w jednym wypadku tylko jeden głos; było też dużo głosów nieważnych, stąd żądanie powtórzenia liczenia głosów.

Inny protest złożony do krośnieńskiego sądu dotyczy tego, że przewodnicząca komisji w jednym z okręgów była pijana i interweniowała policja, a ponadto przebywały tam osoby postronne. Protestujący w związku z tym żąda unieważnienia wyborów. W jeszcze innym wypadku protest dotyczy liczby kart znajdujących się w urnie - miało ich być według zawiadamiającego - o jedną więcej niż kart wydanych przez komisję. Ponadto zawiadamiający otrzymał o jeden głos mniej niż jego kontrkandydat do rady gminy Brzyska. W jeszcze innym wypadku kandydat do rady gminy Dukla otrzymał o wiele mniej głosów, niż wynikało to z jego rozmów z głosującymi po wyborach. Zgłaszający domaga się zatem ponownego przeliczenia głosów.

W Tarnobrzegu protest złożyła osoba podająca się za pełnomocnika lokalnego komitetu wyborczego. Zawiadomienie dotyczyło wydawania wyborcom niewłaściwych kart do głosowania. Chodzi o to, że mieszkańcy dwóch ulic w Zbydniowie dostali niewłaściwe karty do głosowania, na których byli kandydaci z innego okręgu wyborczego. Głosujący z okręgu nr 2 otrzymali karty z nazwiskami kandydatów, na których powinni głosować wyborcy z okręgu nr 3, a wyborcy z okręgu nr 3 otrzymali karty, które miały trafić do głosujących w okręgu nr 2.

Z kolei w Rzeszowie - jak poinformowała rzeczniczka tamtejszego sądu Marzena Ossolińska-Plęs - jeden z wyborców z Tyczyna domaga się sprostowania informacji dotyczących wykształcenia kandydata na burmistrza miasta, unieważnienia wyborów oraz wstrzymania kandydatowi biernego prawa wyborczego. W swoim proteście wyborca wytyka kandydatowi na burmistrza Tyczyna (który dostał się do II tury), że już kiedyś sąd udowodnił mu splagiatowanie pracy licencjackiej w wyniku czego radni wygasili mu mandat burmistrza. A tymczasem w tej kampanii kandydat chwalił się, że ma wyższe wykształcenie.

Natomiast protest, który wpłynął do przemyskiego sądu złożony przez pełnomocnika jednego z lokalnych komitetów wyborczych dotyczy wydawania w kilku komisjach obwodowych kart do głosowania bez potwierdzenia tożsamości wyborców.

Kupowanie głosów za alkohol

Także kilkanaście protestów wpłynęło już do sądów okręgowych na Dolnym Śląsku. Osiem protestów wyborczych wpłynęło do tej pory do Sądu Okręgowego we Wrocławiu. Wszystkie zostały złożone przez osoby prywatne.

Do Sądu Okręgowego w Świdnicy wpłynęły zaś trzy protesty wyborcze, związane z przebiegiem głosowania w wyborach samorządowych. - Wszystkie muszą być uzupełnione, ponieważ mają braki formalne - powiedziała rzeczniczka tego sądu, sędzia Agnieszka Połyniak.

Według rzecznika Sądu Okręgowego w Legnicy, sędziego Jarosława Halikowskiego, do tamtejszego sądu zostały złożone dwa protesty wyborcze. - Jeden dotyczy korupcji wyborczej w okręgu górowskim, chodzi o kupowanie głosów za alkohol, drugi zaś głosowanie do Rady Miasta Złotoryja. Według wnioskodawcy nieprawidłowości miały tam dotyczyć m.in. liczenia głosów nieważnych - powiedział sędzia.

Nie było mnie na liście uprawnionych

Sześć protestów wyborczych trafiło do poniedziałku do sądów okręgowych w Warszawie. Protest złożył m.in. dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski z żoną. Jak wcześniej tłumaczył, oboje zagłosowali na kandydatkę, która według protokołu komisji dostała jeden głos. Większość zgłoszonych wniosków sąd odesłał do uzupełnienia.

Siedem protestów wyborczych, związanych z przebiegiem głosowania w wyborach samorządowych na północnym Mazowszu, wpłynęło w poniedziałek do Sądu Okręgowego w Płocku. Protesty dotyczące zarzutów w sprawie przebiegu głosowania wpłynęły z Płocka, Sierpca, a także z Działdowa, Glinojecka i Żuromina - poinformowała rzeczniczka płockiego Sądu Okręgowego Iwona Wiśniewska-Bartoszewska.

W przypadku Płocka złożony protest dotyczy zamkniętego obwodu głosowania w tamtejszym Zakładzie Karnym. Osadzony postuluje unieważnienie tam wyborów, wskazując, iż nie było go na liście uprawnionych do głosowania.

Inny protest dotyczy wyborów do rady gminy Sierpc w miejscowości Dziembakowo, gdzie jedna z kandydatek, która ostatecznie została wybrana na radną, miała dopuścić się przestępstwa kupowania głosów wyborczych. - Do protestu w tej sprawie dołączone jest zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, skierowane do Prokuratury Rejonowej w Sierpcu - dodała rzeczniczka płockiego Sądu Okręgowego.

Protest wyborczy z Żuromina obejmuje z kolei wniosek o kontrolę przebiegu głosowania w jednej z obwodowych komisji wyborczych, znajdującej się w tamtejszym zespole szkół. Według składającej protest, duża liczba głosów nieważnych, mogła wynikać m.in. z tego, że w komisji tej listy kandydatów poszczególnych komitetów wyborczych do rady powiatu nie były zszyte - "były luźno ułożone, fruwały" - co sprawiało, że trudno było, jak oceniła autorka skargi, odnaleźć w wykazie konkretną osobę.

W proteście z Działdowa autor opisuje natomiast nieprawidłowości w przebiegu głosowania, które jego zdaniem, miały miejsce we wszystkich okręgach wyborczych tego powiatu. Zarzuty dotyczą m.in. karty do głosowania do rady powiatu, która miała formę książeczki, przez co - w opinii wnoszącego protest - "dawała fory partii z numerem jeden". W ocenie skarżącego, w głosowaniu do rady powiatu powinna być jedna, przejrzysta karta, zawierająca wykaz wszystkich komitetów wyborczych.

W tym samym proteście, autor wskazuje, że w lokalach obwodowych komisji wyborczych nie było wystarczającej liczby miejsc do głosowania, co w efekcie naruszyło prawo do jego tajności i jednocześnie było przyczyną zaginięcia 22 kart do głosowania oraz, że w lokalach tych nie było instrukcji, jak należy głosować, a w związku z tym osoby starsze, niezorientowane w tej procedurze, mogły w sposób niewłaściwy oddawać głosy, a to z kolei, według skarżącego, dało dużą liczbę głosów nieważnych.

W przypadku Glinojecka wpłynęły trzy protesty wyborcze, które dotyczą wyborów do rady miasta w jednym z okręgów oraz wyborów burmistrza. Protesty wspominają m.in. o nietrzeźwości członka jednej z obwodowych komisji wyborczych podczas ustalania wyników wyborów, niewłaściwym sposobie liczenia głosów oraz o przypadkach agitacji w trakcie głosowania.

Spośród trzech protestów wyborczych z regionu radomskiego jeden dotyczy przeliczenia głosów oddanych na kandydatkę na prezydenta Radomia Marzenę Wróbel oraz na kandydatów na radnych z jej komitetu.

Drugi protest, który trafił do Sądu Okręgowego w Radomiu, dotyczy wyborów do Rady Gminy w Odrzywole. Wnioskodawca poprosił o ponowne sprawdzenie i przeliczenie głosów w jednym z okręgów ze względu na to, że dwóch kandydatów na radnych miało takie same nazwisko, a dodatkowo brat jednego z nich uczestniczył w pracach komisji wyborczej.

Protest wyborczy złożył także Komitet Wyborczy Wyborców dla Gminy Sienno w związku z rozbieżnościami dotyczącymi wyników głosowania, które podano na stronie internetowej Urzędu Gminy Sienno.

Zero głosów na kandydata

Do Sądu Okręgowego w Kielcach wpłynęły dotąd dwa protesty, dotyczące przebiegu głosowania w wyborach samorządowych. Mieszkaniec Kielc poinformował, że w jednej z miejskich obwodowych komisji wyborczych oddał głos na określonego kandydata, a z protokołu komisji sporządzonego po głosowaniu wynika, że wskazany przez niego kandydat, nie otrzymał żadnego głosu. Nie sprecyzowano o jakiego kandydata chodzi - z jakiego komitetu i w jakich wyborach. To będzie musiał ustalić sąd. Drugi z protestów dotyczy Ostrowca Świętokrzyskiego.

Za gruby znak X

Pięć protestów wyborczych, związanych z przebiegiem głosowania w wyborach samorządowych na Pomorzu Zachodnim, zarejestrowano w poniedziałek w Sądzie Okręgowym w Szczecinie, jednak rzecznik tej instytucji informuje, że napływają kolejne.

Protesty dotyczą zarzutów w sprawie przebiegu głosowania w Pyrzycach, Golczewie, Stargardzie Szczecińskim i Resku. W przypadku Pyrzyc złożono dwa protesty w jednej sprawie. Dotyczą one dwóch głosów nieuznanych przez komisję z powodu "zbyt grubego, wielokrotnie skreślanego znaku X". Według składających protest, komisja uznała oba głosy za nieważne, a miały one zadecydować o wyborze kandydata do rady gminy. Komitet wyborców z Golczewa wniósł natomiast szereg zarzutów do różnych komisji dotyczących błędów w liczeniu głosów. Wyborca ze Stargardu Szczecińskiego zaprotestował, bo - jak twierdzi - oddał na jednego z kandydatów głos, co nie znalazło odzwierciedlenia w protokole z głosowania. W Resku protest dotyczy różnicy jednego decydującego o wyborze głosu - złożono wniosek o ponowne przeliczenie głosów z powodu możliwej pomyłki komisji.

Nie było wiadomo o losowaniu

Do olsztyńskiego sądu wpłynęło 10 protestów wyborczych, ale żaden termin rozpoznania tych wniosków nie został jeszcze wyznaczony. Wiele wniosków zawiera błędy formalne i wnioskodawcy zostali wezwani do ich uzupełnienia.

Do sądu okręgowego w Elblągu wpłynęły dotąd 3 wnioski. Jeden z nich dotyczy wyboru radnego w miejscowości Biskupiec. - Dwie osoby ubiegające się o mandat radnego otrzymały taką samą liczbę głosów i zorganizowano losowanie. W ocenie osób składających wiosek losowanie to było źle zorganizowane, bo nie powiadomiono o nim przedstawicieli komitetów wyborczych - wyjaśniła sędzia Dorota Zientara. Wnioski złożone w elbląskim sądzie także zawierają błędy formalne i osoby je składające zostały wezwane przez sąd do ich uzupełnienia.

PAP, fc