Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 03.12.2014

Media: Putin wykorzystywał gaz do gier strategicznych i poniósł porażkę

Celem Władimira Putina było ominięcie Ukrainy, wzmocnienie zależności Bałkanów i niedopuszczenie do powstania europejskiego projektu Nabucco - pisze niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
Władimir Putin podczas wizyty w TurcjiWładimir Putin podczas wizyty w Turcji PAP/EPA/MIKHAIL KLIMENTYEV/RIA NOVOSTI/KREMLIN POOL

KRYZYS NA UKRAINIE: SERWIS SPECJALNY

Niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" w opublikowanym w środę komentarzu uznał rezygnację z realizacji projektu South Stream za porażką prezydenta Rosji Władimira Putina będącą następstwem wykorzystywania dostaw gazu do geopolitycznych gier.
Poprzednicy Putina w czasach Związku Radzieckiego byli ostrożniejsi - pisze autor komentarza Nikolas Busse. Pomimo ostrej rywalizacji z Zachodem komunistyczni władcy Kremla wystrzegali się manipulowania przy dostawach paliw do Europy, zdając sobie sprawę, że wykorzystując najważniejsze źródło przychodów do uprawiania strategicznych gierek, mogą sami sobie zrobić krzywdę.
"Putin poniósł teraz na tym polu porażkę, swoją pierwszą" - ocenia komentator. Projekt South Stream został wymyślony, aby "ominąć Ukrainę, wzmocnić uzależnienie Bałkanów i nie dopuścić do powstania europejskiego projektu Nabucco". Putinowi udało się zrealizować tylko ten ostatni cel i to też połowicznie - pisze Busse.
Fakt, że jedną z przyczyn fiaska jest postawa Bułgarii, pokazuje skutki uboczne polityki Putina wobec Europy Wschodniej. Rządy krajów orientujących się na Zachód niechętnie wdają się w interesy z Rosją, gdyż są one związane z dążeniami do hegemonii.

Kto kupi gaz?
Nie ma wcale pewności, czy Putin znajdzie w Azji odbiorców na rosyjski gaz. Umowy, które zawarł z Chinami, są korzystne dla Pekinu. W dodatku to właśnie Chiny są strategicznym rywalem Rosji – tak komentuje tę sytuację niemiecki dziennik.
Zdaniem "FAZ" fiasko South Streamu nie jest dla Europejczyków powodem do radości. Pozostaną oni uzależnieni od dostaw przez Ukrainę, co ze względu na spory między Moskwą a Kijowem nie jest pozbawione ryzyka. "By zabezpieczyć sobie dostawy, UE będzie musiała zainwestować na Ukrainie więcej pieniędzy i politycznego kapitału niż planowała przed wydarzeniami na Majdanie" - konkluduje "FAZ".
Prezydent Rosji Władimir Putin zapowiedział w poniedziałek rezygnację z realizacji gazociągu South Stream. Odpowiedzialnością obarczył UE. Mający liczyć 3600 km South Stream - wspólny projekt Gazpromu i włoskiej firmy ENI - miał zapewnić dostawy gazu z Rosji do Europy Środkowej i Południowej.

Rosja patrzy na Turcję

Putin poinformował o rezygnacji z projektu na wspólnej konferencji prasowej w Ankarze z prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem, podczas wizyty w Ankarze 1 grudnia.

- To koniec. Projekt jest zamknięty - powiedział także przebywający w Ankarze szef rosyjskiego koncernu Gazprom Aleksiej Miller, odpowiadając na pytanie dziennikarzy o to, czy będzie jakaś ostateczna decyzja w sprawie gazociągu South Stream.

Miller zarazem ogłosił, że jego koncern podpisał z tureckim Botas list intencyjny w sprawie budowy nowego gazociągu przez Morze Czarne w stronę Turcji. Prezes Gazpromu dodał, że z 63 mld metrów sześciennych surowca, który ma być przesyłany tą rurą, 14 mld będzie przeznaczone dla samej Turcji. Miller wyjaśnił, że jest to ta część gazu, jaką Turcja otrzymuje obecnie z Rosji przez Ukrainę i Bałkany. Pozostałe około 50 mld metrów sześciennych paliwa będzie dostarczane na granicę turecko-grecką, gdzie powstanie gazowy hub (węzeł). Szef Gazpromu zaznaczył, że nowy gazociąg przez Morze Czarne zacznie swój bieg w tłoczni Russkaja koło Anapy, w Kraju Krasnodarskim, czyli w tym samym miejscu, gdzie miał się zaczynać South Stream.

Cytowany przez agencję RIA-Nowosti analityk Aleksiej Griwacz zauważył, że w gruncie rzeczy chodzi o ten sam gazociąg - tyle, że dotrze on do Europy Południowej nie przez Bułgarię, lecz przez Turcję. Analityk zaznaczył, że w nowym projekcie zostanie wykorzystana cała infrastruktura zbudowana już na terytorium Federacji Rosyjskiej dla potrzeb South Stream. Griwacz dodał, że Turcja od lat zabiega o to, by zostać krajem tranzytowym dla gazu płynącego do Unii Europejskiej.

Media w Rosji: zamiast Gazociągu Południowego będzie ”Błękitny”

Rosyjski ”Kommiersant”, komentując decyzję o rezygnacji z Gazociągu Południowego, stwierdził, że przepustowość rury, która miałaby biegnąć po dnie Morza Czarnego do Turcji ma być taka sama jak South Streamu, 63 miliardy metrów sześciennych surowca rocznie. Rosyjsko-turecki gazociąg, w perspektywie mógłby dostarczać paliwo również do Bułgarii, Grecji i innych krajów Unii Europejskiej. Dziennik podkreśla, że istniejący już Gazociąg Północny, biegnący po dnie Bałtyku, powinien zaspokoić potrzeby klientów Gazpromu: w Słowacji, na Węgrzech i w Austrii. Tak więc, Rosja mogłaby znacznie ograniczyć tranzyt surowca przez terytorium Ukrainy. Przy tym ”Kommiersant” dodaje, że Turcja jest trudnym partnerem, który wielokrotnie już zmieniał zdanie i zrywał umowy.

PAP/IAR/agkm