Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Filip Ciszewski 09.01.2015

Reforma górnictwa: Ewa Kopacz stawia na szali polityczną karierę

Chcę sprawę górnictwa załatwić od początku do końca. Niezależnie od tego, jaką polityczną cenę zapłacę - powiedziała w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" premier Ewa Kopacz.
Ewa KopaczEwa KopaczPAP/Radek Pietruszka

Z pełną świadomością w roku wyborczym podejmuję trudną reformę, zaczynając od Kompanii Węglowej - dodała. Rządowy plan restrukturyzacji zakłada zamknięcie czterech kopalni: Bobrek-Centrum, Sośnica-Makoszowy, Pokój i Brzeszcze.

Jej zdaniem propozycja składana górnikom - łącznie z urlopami, z odprawami, zapewnieniem tym, którzy dzisiaj pracują w likwidowanych kopalniach, miejsc pracy w kopalniach, które będą w nowej spółce - wskazuje, że chodzi o naprawę, a nie o likwidację.

- Przecież osoby na urlopach górniczych będą dostawać 75 proc. pensji i będą mogły pracować poza branżą. Wierzę, że będą chętnie widziani na rynku pracy. A przecież rozszerzamy na Śląsku strefy ekonomiczne - powiedziała Ewa Kopacz, wskazując, że rząd złożył górnikom uczciwą ofertę.

Wyjaśniła, że upadek KW, która zatrudnia prawie 50 tys. ludzi w 14 kopalniach, byłby tragedią dla całej gospodarki. Na koniec listopada 2014 KW miała prawie 4,2 mld zł zobowiązań. Premier przypomniała, że nie było wtedy pieniędzy na wypłaty, a na koniec roku na barbórki.

Plan naprawczy przewiduje utworzenie koncernu górniczo-energetycznego, do którego trafi 9 zakładów KW - w tym 2 w trudnej sytuacji finansowej. Aby było to możliwe, część górnicza musi się przynajmniej bilansować. Do pomysłu mariażu z górnictwem, akcjonariuszy spółek energetycznych przekonywać będzie minister skarbu.

Premier przekonuje, że restrukturyzacja zwiększy też bezpieczeństwo pracy górników i pozwioli na inwestycje w nowoczense metody wydobycia. - Na najtrudniejsze odcinki wysyłam nie człowieka z lampką na głowie, tylko odpowiedni sprzęt, tak jak to się dzieje w innych krajach - zobrazowała to premier.

Od czwartku 8 stycznia w czterech przeznaczonych do likwidacji kopalniach pod ziemią strajkuje łącznie ok. 1300 górników. Zapowiadają, że nie wyjadą na powierzchnię dopóki nie zostaną z nimi podjęte rozmowy, a rząd nie odstąpi od swoich planów. Rząd chce rozmawiać ze związkowcami, jednak ci nie wybierają się do Warszawy i czekają na delegację rządową na Śląsku. Związkowcy zdecydowali, że w poniedziałek rozpocznie się akcja protestacyjno-strajkowa na całym Śląsku.

źródło:TVN24/x-news

Kobiety pracujące w kopalniach "Pokój" w Rudzie Śląskiej i "Sośnica Makoszowy" w Zabrzu wyszły na ulice. Zablokowały jedno z rond w mieście. Obawiają się o swój los. Eskalacja protestów ma nastąpić w poniedziałek.

W Rudzie Śląskiej zbierane są koce i śpiwory dla górników z kopalni "Pokój", którzy strajkują pod ziemią, podobnie jak ich koledzy z pozostałych zagrożonych likwidacją zakładów.

Również w małopolskich Brzeszczach do protestujących górników mają dołączyć mieszkańcy. Zapowiadają manifestację przed wejściem do zakładu, niewykluczona jest również blokada drogi wojewódzkiej. Likwidacja kopalni, która zatrudnia ponad 2 tysiące osób dla liczącego 10 tysięcy mieszkańców miasta oznacza ogromne kłopoty.

Przewodniczący śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" Dominik Kolorz wystosował w imieniu Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego list do premier Ewy Kopacz. Informuje w nim o narastającym proteście społecznym w kopalniach, wskazanych przez rząd do likwidacji, i groźbie jego dalszej eskalacji. Zachęca premier do podjęcia działań w tej sprawie i zgłasza gotowość natychmiastowego rozpoczęcia rozmów na Śląsku z upełnomocnioną delegacją rządową.

- Decyzja rządu o rozpoczęciu likwidacji kopalń i zwolnieniach wywołała ogromny i uzasadniony opór społeczny - powiedział Dominik Kolorz. "Protestujący od kilku dni pod ziemią ryzykują swoje zdrowie i życie. Jeśli rządzący nie chcą doprowadzić do tragedii, powinni wreszcie zacząć z protestującymi rozmawiać - oświadczył szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności.

Mobilizują się samorządowcy. Prezydenci Rudy Śląskiej, Gliwic i Bytomia jednoczą siły w obliczu likwidacji w ich miastach trzech kopalń. To w perspektywie kilka tysięcy bezrobotnych.
Grażyna Dziedzic, Zygmunt Frankiewicz i Damian Bartyla mają się spotkać w najbliższych dniach i wystosować wspólny apel do posłów, dotyczący ratowania górnictwa. Na razie - jak powiedziała Polskiemu Radiu Katowice prezydent Rudy Śląskiej Grażyna Dziedzic - nie wiadomo, jak dokładnie ma wyglądać reforma i czy mówimy o likwidacji czy stopniowym wygaszaniu kopalń.

W małopolskich Brzeszczach do protestujących górników mają dołączyć mieszkańcy. Zapowiadają manifestację przed wejściem do zakładu, niewykluczona jest również blokada drogi wojewódzkiej. Likwidacja kopalni, która zatrudnia ponad 2 tysiące osób dla liczącego 10 tysięcy mieszkańców miasta oznacza ogromne kłopoty.

IAR,PAP,Gazeta Wyborcza,fc