Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Martin Ruszkiewicz 12.01.2015

"Charlie - Liberte". Francja zjednoczyła się przeciwko terroryzmowi, Europa solidarna

Wielkiemu "marszowi republiki" w Paryżu przeciwko terroryzmowi z udziałem m.in. około 50 zagranicznych liderów towarzyszyły w niedzielę masowe demonstracje w innych miastach Francji oraz wiece solidarności w Europie.
W wielkim marszu przeciwko terroryzmowi w Paryżu uczestniczyli także politycy i przedstawiciele władzW wielkim marszu przeciwko terroryzmowi w Paryżu uczestniczyli także politycy i przedstawiciele władzPAP/EPA/PHILIPPE WOJAZER

ATAK NA REDAKCJĘ "CHARLIE HEBDO" - czytaj więcej >>>

W środę w ataku terrorystycznym w redakcji tygodnika satyrycznego "Charlie Hebdo" zginęło 12 osób. Powiązany z napastnikami z "Charlie Hebdo" terrorysta Amedy Coulibaly zabił w czwartek policjantkę, a dzień później czterech zakładników, których przetrzymywał w sklepie koszernym w Paryżu.

Liczbę uczestników niedzielnej manifestacji oszacowano nawet na blisko milion osób. Już od rana mieszkańcy Paryża, a także przyjezdni gromadzili się na placu Republiki, skąd po godz. 15 wyruszył marsz w kierunku placu Narodu.

Niemal każdy z uczestników marszu miał ze sobą czarne tabliczki z białym napisem: "Je suis Charlie" ("Jestem Charlie"). To hasło widać w ostatnich dniach na każdym kroku w stolicy Francji. Wielu przyszło z flagami narodowymi - nie tylko Francji. Byli tam przedstawiciele różnych religii: chrześcijanie, żydzi i muzułmanie.

Zgromadzeni skandowali też hasło: "Charlie - Liberte", czyli "Charlie - wolność", bo atak na redakcję pisma uznano za zamach na wolność słowa. Widocznym symbolem manifestacji był też ołówek, który ma wyrażać przywiązanie do wolności słowa; w zamachu na redakcję "Charlie Hebdo" zginęli rysownicy kontrowersyjnych karykatur.

Po południu do zgromadzonych dołączyło około 50 zaproszonych przez prezydenta Francji Francois Hollande'a przywódców innych państw, którzy szli na czele marszu, trzymając się pod ramię. Wśród zagranicznych przywódców - oprócz szefowej polskiego rządu - byli też m.in. kanclerz Niemiec Angela Merkel, premierzy Włoch i Wielkiej Brytanii, Matteo Renzi i David Cameron, prezydent Ukrainy Petro Poroszenko, a także premier Izraela Benjamin Netanjahu i przywódca Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas oraz przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk i Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker.

"Nie boimy się"

Manifestacja, którą francuskie media nazwały historycznym "marszem republiki", była przede wszystkim demonstracją jedności społeczeństwa wobec aktów terroru.

- Chcemy oddać hołd ofiarom zamachów, ale i zamanifestować poparcie dla wolności, dla naszych fundamentalnych wartości Republiki Francuskiej - powiedziała 20-letnia Audrey Danante. - To co się stało było szokujące. Był to także zamach na wolność słowa, wolność prasy, przejaw rasizmu i antysemityzmu! Mam nadzieję, że pokażemy, iż wobec takich aktów przemocy, my Francuzi, jesteśmy zjednoczeni, bez różnic - dodała.

Jej przyjaciel 21-letni Gefrroy Rose podkreśla, że tak liczny udział w manifestacji świadczy o tym, iż zamachowcom nie udało się zastraszyć francuskiego społeczeństwa. - Nie boimy się. Nie wolno nam popadać w paranoję, bo tego chcieliby zamachowcy - powiedział. Zdaniem paryżanina wydarzenia minionych kilku dni z pewnością zmienią państwo i społeczeństwo francuskie.

Niedzielną manifestację wsparły wszystkie główne siły polityczne we Francji oprócz skrajnie prawicowego Frontu Narodowego. Niektórzy komentatorzy obawiają się, że zamachy jeszcze wzmocnią poparcie dla tego ugrupowania. Jednak nie wszyscy są tego zdania. - Front Narodowy to partia nienawiści - powiedział paryżanin Jean-Jacques Arma, który uczestniczył w marszu. - Nie sądzę, by się wzmocniła. Wielu ludzi we Francji przejrzało na oczy. Przemoc nie może być odpowiedzią na przemoc. Dlatego też tylu ludzi dziś protestuje przeciwko przemocy i rasizmowi, a za wolnością, równością i braterstwem - dodał.

W Paryżu zmobilizowano blisko 5,5 tys. policjantów i żandarmów. Szef francuskiego MSW Bernard Cazeneuve zapewnił w sobotę, że zostały zastosowane wszelkie środki, aby zapewnić bezpieczeństwo w czasie marszu.

Liczba uczestników demonstracji w innych miastach Francji, poza stolicą, przekroczyła milion. W szczególności w Tuluzie, Lyonie, Bordeaux i Grenoble manifestowało więcej niż sto tysięcy osób. We wszystkich miastach przyszło na demonstracje więcej ludzi niż przewidywały władze lokalne.

Europa solidarna z Francją

Hołd ofiarom zamachów oddano nie tylko we Francji, ale także m.in. w Wiedniu, Berlinie i Brukseli.

W Berlinie mimo złej pogody na manifestację pod Bramą Brandenburską przyszło około 18 tysięcy osób. Wiece solidarnościowe odbyły się też w kilku innych niemieckich miastach, między innymi w Hanowerze.

W Brukseli w marszu pod hasłem "razem przeciw nienawiści" uczestniczyło ponad 10 tysięcy ludzi, wśród nich przedstawiciele świata polityki, mediów, organizacji muzułmańskich i żydowskich oraz wspólnoty francuskiej w Belgii.

W centrum Wiednia blisko 12 tysięcy osób wzięło udział w marszu "Razem przeciw terrorowi". W zgromadzeniu wzięli udział prezydent Austrii Heinz Fischer i kanclerz Werner Faymann, a także przedstawiciele organizacji obywatelskich i wszystkich wyznań.

Główne zabytki Londynu zostały oświetlone francuskimi barwami narodowymi, a uczestnicy wiecu na Trafalgar Square podnieśli w górę długopisy na znak solidarności z zabitymi dziennikarzami "Charlie Hebdo".

Szczyt szefów MSW UE

Również w niedzielę w stolicy Francji o walce z terroryzmem rozmawiali szefowie MSW krajów unijnych oraz Eric Holder, prokurator generalny i minister sprawiedliwości USA; z Polski brała udział minister Teresa Piotrowska, która w poniedziałek będzie gościem "Sygnałów dnia" w radiowej Jedynce. Ministrowie opowiedzieli się za wzmocnieniem kontroli na zewnętrznych granicach UE.

- Wszyscy jesteśmy zgodni w sprawie pogłębionych kontroli pewnych pasażerów na podstawie określonych kryteriów - poinformował gospodarz spotkania, francuski minister spraw wewnętrznych Bernard Cazeneuve.

Źródło: CNN Newsource/x-news

mr, PAP