Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Tomasz Owsiński 20.01.2015

Kijów: jesteśmy atakowani przez armię Rosji. Kreml: to halucynacje

Żołnierze ukraińscy byli atakowani przez regularne rosyjskie wojsko - oświadczył rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Andrij Łysenko.
Ukraiński patrol w DonieckuUkraiński patrol w DonieckuPAP/EPA/ANASTASIA VLASOVA

Ukraiński sztab operacji antyterrorystycznej twierdzi, że ukraińskie wojska zostały zaatakowane przez rosyjskie oddziały w obwodzie ługańskim. Chodzi o - tak zwaną- „bachmutkę”, czyli trasę łączącą Ługańsk ze Starobielskiem.

Rzecznik operacji antyterrorystycznej Andrij Łysenko poinformował, że dwa posterunki zostały zaatakowane przez regularne rosyjskie oddziały. Jeden z posterunków Ukraińcy musieli opuścić, ale próbują go odbić. Według nieoficjalnych informacji jeden ukraiński wojskowy zginął, a siedmiu zostało rannych. Jak dodał, ukraińska armia powstrzymała ofensywę rosyjskich wojsk. Sytuacja jest poważna, ale "pod kontrolą", dodał. Zauważył, że ataki rosyjskich wojsk stoją w sprzeczności z wszystkimi dotychczasowymi umowami.
Nie jest wykluczone, że atakują te dwa rosyjskie bataliony, o których w poniedziałek informował ukraiński wywiad wojskowy. We wtorek pod granicę, ze strony rosyjskiej, podeszły kolejne trzy.
Trwają także walki na terenie donieckiego lotniska. Sztab operacji antyterrorystycznej twierdzi, że biorą w nich udział bojówkarze, najemnicy z Rosji i rosyjskie wojsko. Ośmiu ukraińskich komandosów zostało zatrzymanych, gdy próbowali pomóc obrońcom portu lotniczego. Wojskowi zabłądzili we mgle i weszli prosto na pozycje separatystów. Według nieoficjalnych informacji, oprócz jeńców, są też zabici.

KRYZYS NA UKRAINIE - serwis specjalny >>>

Rosja nie wspiera zbrojnie ukraińskich separatystów. Takie oświadczenia przekazują przedstawiciele rosyjskiego Ministerstwa Obrony. Tymczasem od dwóch dni ukraińskie władze przekonują, że w separatystycznych regionach operują regularne oddziały rosyjskiej armii, a dziś w obwodzie ługańskim miała pojawić się kolumna rosyjskich czołgów.

Według wersji podawanej przez Kijów, na terytorium Ukrainy weszły dwa rosyjskie oddziały, liczące po około 400 żołnierzy każdy. W Moskwie nazwano tego typu informacje „kompletną bzdurą”.

- Podobne halucynacje ukraińskich ideologów wojskowych nie są przypadkowe. To kolejna próba sprzedania kota w worku zagranicznym sponsorom, którzy pojawią się na międzynarodowym forum gospodarczym w Davos - cytuje telewizja Rossija24 wypowiedź rzecznika rosyjskiego Ministerstwa Obrony Igora Konaszenkowa.

Według przedstawiciela resortu obrony, to nie rosyjscy żołnierze snują się nocami po Donbasie, ale rozbite oddziały ukraińskiej armii pod osłoną nocy uciekają z pola walki.

Wcześniej ukraińskie doniesienia mówiły o obecności żołnierzy Federacji Rosyjskiej na terenach Donbasu kontrolowanych przez rebeliantów, jednak w relacjach z konfliktu wspominano jedynie o walkach z separatystami, a nie z regularnymi oddziałami wojskowymi podlegającymi władzom w Moskwie.

Mobilizacja na Ukrainie

Na Ukrainie rozpoczął się pierwszy etap mobilizacji. Potrwa on 90 dni. Kolejne etapy przewidziano w kwietniu i w czerwcu. Będą one krótsze - każdy z nich potrwa 60 dni. Ogółem do armii pójdzie prawie 50 tysięcy mężczyzn.

Do szeregów nie pójdą jedynie ojcowie mający troje i więcej dzieci, opiekunowie inwalidów i osób starszych, duchowni, studenci i doktoranci, a także niezdolni do służby wojskowej ze względu na stan zdrowia oraz mieszkańcy terytoriów okupowanych.

Nowością obecnej mobilizacji jest to, że nikt, kto trafi do armii, nie będzie mógł odmówić udziału w operacji antyterrorystycznej. Odpowiednie zmiany w prawie wprowadzono jeszcze w zeszłym roku. Wszyscy muszą wcześniej wziąć udział w 50-dniowym szkoleniu.

PAP/IAR, to