Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Beata Krowicka 24.03.2015

Katastrofa airbusa w Alpach. Zginęło 150 osób

Premier Francji Manuel Valls poinformował, że załoga śmigłowca, który zdołał wylądować w pobliżu miejsca, gdzie we francuskich Alpach rozbił się Airbus A320, nie znalazła nikogo, kto przeżyłby katastrofę. Samolotem leciało 150 osób. Udało się już odnaleźć jedną czarną skrzynkę.
Bliscy pasażerów rozbitego samolotu linii GermanwingsBliscy pasażerów rozbitego samolotu linii Germanwings PAP/EPA/ALEJANDRO GARCIA
Posłuchaj
  • Katastrofa samolotu A320 w Alpach. Relacja Marka Brzezińskiego (IAR)
  • Germanwings - trzecia największa linia w Niemczech. Relacja Wojciecha Szymańskiego (IAR)
  • Dwa sztaby kryzysowe w Hiszpanii po katastrofie samolotu. Korespondencja Ewy Wysockiej (IAR)

Airbus A320 linii Germanwings wystartował z Barcelony do Düsseldorfu o godzinie 10 - lot miał trwać ok. 1,5 godz. Ostatni kontakt samolotu z francuskim radarem nastąpił o 10.53. Maszyna rozbiła się we Francji na wysokości ok. 2 tys. m n.p.m., w miejscowości Meolans-Revel, przy popularnym kurorcie narciarskim Pra Loup. Przedstawiciel władz departamentu Alpes-de-Haute-Provence Gilbert Sauvan przekazał mediom, że szczątki samolotu są rozrzucone w promieniu 100-200 metrów. Według niego największa z części wraku jest wielkości małego samochodu.- Najpewniej nikt nie przeżył katastrofy samolotu Airbus 320 - mówił już w pierwszym komunikacie prezydent Francji Francois Hollande.

Jedna z czarnych skrzynek samolotu, zawierająca dane lotu, została już odnaleziona. Taką informację przekazał deputowany Christophe Castaner z departamentu Alpy Górnej Prowansji. Parlamentarzysta wraz z szefem francuskiego MSW Bernardem Cazeneuvem leciał nad miejscem katastrofy samolotu. Obecnie koordynują oni działania w sztabie kryzysowym. Christophe Castaner mówił o "apokaliptycznych scenach" z miejsca katastrofy. Pozostał właściwie tylko kadłub, fragmenty samolotu, są części ludzkich ciał - powiedział francuski deputowany.

Załoga wzywała pomocy? Sprzeczne informacje

Sekretarz stanu ds. transportu Alain Vidalies informował wcześniej, że śmigłowce ratunkowe zlokalizowały już szczątki maszyny i "niektóre ciała" ofiar. Według Vidaliesa samolot o godzinie 10.47 wysłał sygnał wzywania pomocy, gdy znajdował się na "niepokojącej" wysokości 5 tys. stóp, czyli ponad 1,5 tys. metrów. 

Według agencji AFP, która powołuje się na francuską Dyrekcję Generalną Lotnictwa Cywilnego, załoga samolotu nie wzywała pomocy. - Załoga nie wysłała sygnału "mayday". To kontrola powietrzna zdecydowała o tym, by uznać maszynę za znajdującą się w niebezpieczeństwie, ponieważ nie było żadnego kontaktu z załogą samolotu - podały władze lotnicze.

Kilka minut jednostajnego opadania

Media początkowo informowały, że Airbus w ciągu 10 minut obniżył pułap z 9 tys. metrów na wysokość ok. 2 tys. metrów. Serwis Flightradar24, obserwujący trasy samolotów, poinformował, że Airbus A320 obniżał wysokość swojego lotu z prędkością około kilometra na minutę. Flightradar dodaje, że jest to "dość standardowa" prędkość dla podchodzenia do lądowania na lotnisku. Serwis udostępnił też wykres obrazujący prędkość samolotu i wysokość, na jakiej się znajdował podczas lotu.

Opadanie trwało przez 8 minut. Musimy wyjaśnić dlaczego samolot zaczął opadać - sprecyzowali na konferencji prasowej przedstawiciele Germanwings. Opisując przebieg wydarzeń, rzecznik linii Thomas Winkelmann wyjaśnił, że samolot osiągnął o godz. 10.45 przewidzianą wysokość 12 tys. metrów, a następnie po upływie jednej minuty zaczął się gwałtownie obniżać. Główny pilot Germanwings Stefan Scheib podkreślił, że pilot nie zgłosił obniżania lotu. Nie wiadomo, dlaczego tego nie zrobił - dodał Scheib.

Przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych dr Maciej Lasek powiedział w radiowej Jedynce, że prawie 10 minut to wystarczająco czasu, by skomunikować się z organami ruchu lotniczego. Według eksperta nie można tutaj mówić o dużym przeciążeniu, a prędkość samolotu nie była ogromna.

Trudno dostępny teren

- Do katastrofy doszło w wyjątkowo trudno dostępnym rejonie - powiedział prezydent Francji Francois Hollande.  Jego słowa potwierdził francuski sekretarz stanu ds. transportu Alain Vidalies. Dodał, że w chwili katastrofy nie panowały tam "szczególnie złe warunki pogodowe".

Vidalies poinformował, że maszyna rozbiła się w "ośnieżonym regionie, niedostępnym" dla samochodów. Zastrzegł jednak, że mogą tam dotrzeć śmigłowce. Zapewne właśnie z powietrza będzie prowadzona akcja ratowniczo-poszukiwawcza. Policja, za pośrednictwem lokalnych mediów, prosi mieszkańców, by nie blokowali dróg i nie próbowali zbliżać się do miejsca wypadku. W resorcie spraw wewnętrznych Francji opracowano plan operacji poszukiwawczej, zmobilizowano siły powietrzne i ekipy medyczne.

W rejon katastrofy skierowano siedem policyjnych i ratunkowych śmigłowców, utworzono także regionalne centrum kontroli lotów, które ma kierować ruchem lotniczym podczas akcji. Na miejscu jest około 360 strażaków z okolicznych regionów, by pomóc siłom lokalnym. Sprowadzono też specjalistyczny sprzęt, m.in. oświetleniowy, by było możliwe prowadzenie poszukiwań w nocy.

Katastrofa samolotu we francuskich Alpach [RELACJA]>>>

(źródło: FR M6/x-news)

Wśród pasażerów głównie Niemcy

Według pracowników Swissport, firmy która obsługiwała Germanwings, większość pasażerów feralnego lotu stanowili Niemcy, którzy wracali do domów po kilkudniowym pobycie w Barcelonie i na Majorce. Rzecznik Germanwings poinformował, że wśród ofiar jest najprawdopodobniej 67 Niemców. Wśród ofiar katastrofy Airbusa A320 może być 16 uczniów i 2 nauczycieli ze szkoły w niemieckim Haltern am See. Grupa wracała z tygodniowej wymiany w jednej z hiszpańskich szkół.

Z kolei hiszpańska wicepremier Soraya Saenz de Santamaria powiedziała, że na liście pasażerów airbusa było "45 hiszpańskich nazwisk". Na pokładzie mieli też znajdować się obywatele Turcji. Na liście pasażerów figurowały jedynie nazwiska i daty urodzenia, a kontroli dokumentów nie przeprowadzono, ponieważ lot odbywał się w ramach strefy Schengen.

Wiadomo, że wśród ofiar jest śpiewak operowy Oleg Bryjak. Informację o tym, że znajdował się on na pokładzie samolotu potwierdził dyrektor Deutsche Oper am Rhein Christoph Meyer. Towarzyszyła mu śpiewaczka Maria Radner. Artyści wracali do Niemiec po serii występów w Gran Teatre del Liceu w Barcelonie, gdzie występowali w operze Zygfryd Ryszarda Wagnera.

Nie ma informacji o tym, by w dzisiejszej katastrofie samolotu w Alpach zginęli Polacy. - Po wstępnym sprawdzeniu przez polskie służby konsularne nie możemy potwierdzić, żeby na pokładzie tego samolotu znajdowali się polscy obywatele - powiedział wiceminister spraw zagranicznych Rafał Trzaskowski. Zastrzegł jednak, że ostatecznie będzie można potwierdzić brak Polaków wśród ofiar, gdy zagraniczne sztaby kryzysowe podadzą dokładne informacje. W kontakcie ze służbami kryzysowymi pozostają polscy konsulowie w Barcelonie, Kolonii i Lyonie.

Samolot świeżo po przeglądzie

Dzień wcześniej samolot przeszedł rutynowy przegląd na lotnisku w Niemczech. Duży przegląd został też wykonany latem 2013 roku - poinformował rzecznik linii Germanwings Thomas Winkelmann. Według jego doniesień, za sterami samolotu siedział pilot z dziesięcioletnim stażem, który wylatał na samolotach tego typu około 6 tysięcy godzin. Maszyna od 2014 roku latała w barwach taniego niemieckiego przewoźnika, trafiła do Lufthansy w 1991 roku.

(źródło: DE RTL TV/x-news)

Podczas rozmowy telefonicznej Hollande złożył kondolencje niemieckiej kanclerz Angeli Merkel. Na miejsce wypadku wybiera się się niemiecka ambasador we Francji Susanne Wasum-Rainer, niemiecki minister transportu, minister spraw zagranicznych oraz niemieccy eksperci. W środę na miejsce wypadku ma dojechać Merkel. Niemieckie ministerstwo spraw zagranicznych powołało sztab kryzysowy. Szef MSZ Niemiec Frank-Walter Steinmeier (na filmie powyżej) przekazał, że jest myślami z wszystkimi, którzy obawiają się, iż stracili w katastrofie swoich bliskich. Zapewnił, że Berlin pozostaje w ścisłym kontakcie z władzami we Francji. W związku z katastrofą kanclerz Angela Merkel odwołała wszystkie zaplanowane na dziś spotkania. Podkreśliła, że w tej chwili, przy braku oficjalnych informacji, wszelkie spekulacje są nieuprawnione. Jak mówiła, najważniejsze, by teraz uszanować cierpienie rodzin ofiar.

Pierwsza katastrofa w historii Germanwings
Germanwings to trzecia co do wielkości linia lotnicza w Niemczech. Jest spółką córką koncernu Lufthansa, firma działa od 13 lat. Spółka ma w swojej flocie 85 samolotów, w tym 19 typu Airbus A320. Wiek samolotów nie odstaje od europejskiej średniej. Germawings lata głównie po Niemczech i Europie. To pierwsza katastrofa w historii tej linii. W przeszłości głośno było jednak o incydencie na pokładzie samolotu Germanwings. W 2010 roku obaj piloci maszyny lecącej do Kolonii byli bliscy utraty przytomności, po tym jak do kabiny przedostały się trujące gazy. Udało się jednak bezpiecznie wylądować.

Airbus A320 - najpopularniejsze samoloty tanich linii lotniczych

Eksploatowany przez nie Airbus A320 to jeden z popularniejszych modeli samolotów pasażerskich na świecie. Ten model odbył swój pierwszy lot komercyjny w barwach Air France w marcu 1988 roku. Jest bezpośrednią odpowiedzią europejskiego producenta na amerykańskiego Boeinga 737. Jego średnia prędkość przelotowa to 830 kilometrów na godzinę.
Airbus A320 jest najczęściej wybieranym samolotem przez tanie linie lotnicze, jednak największymi jego operatorami są tradycyjni, duzi i średni przewoźnicy. Na pokład zabiera do 180 osób.

Lufthansa: nie wiemy, co było przyczyną katastrofy

- Nie wiemy jeszcze, co się stało z Airbusem A320 (lot 4U9525) - pisze na Twitterze szef Lufthansy. - Składam najserdeczniejsze wyrazy współczucia rodzinom i przyjaciołom naszych pasażerów i załogi. Jeśli nasze obawy się potwierdzą, to będzie czarny dzień dla Lufthansy. Mamy nadzieję, że odnajdziemy ocalonych - napisał szef niemieckiej linii lotniczej Carsten Spohr.

IAR, PAP, bk, asop, fc