Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Marek Jurczyński 11.04.2015

Grecja: koń trojański Rosji w Europie?

Gdyby słowa przekładały się na politykę, to Moskwę i Ateny łączyłby dziś kordialny sojusz, rozbijający jedność Zachodu wobec konfliktu zbrojnego na Ukrainie.
Premier Grecji Alexis Cipras z prezydentem Rosji Władimirem Putinem na spotkaniu w Moskwie 8 kwietniaPremier Grecji Alexis Cipras z prezydentem Rosji Władimirem Putinem na spotkaniu w Moskwie 8 kwietniaPAP/EPA/ALEXANDER ZEMLIANICHENKO

Premier Grecji Aleksis Cipras zapewnia, że nastaje „wiosna” w stosunkach jego kraju z Rosją, ale obecnie żadna ze stron nie ma drugiej do zaoferowania wiele więcej niż górnolotna retoryka.

Szef greckiego rządu przemawiał w Rosji tak, jakby wizytował zaprzyjaźniony kraj - pomimo tego, że NATO i Unia Europejska, których Grecja jest członkiem, potępiają agresję na Ukrainie, a Bruksela nałożyła za to sankcje na Rosję.

Cipras oświadczył nawet w Moskwie, że jest przeciwny utrzymywaniu sankcji, choć kierowany przez niego rząd oficjalnie zajął inne stanowisko na ostatnim unijnym szczycie – podtrzymując solidarność 28 państw w tej sprawie.

Sankcje zostają

Moskwie i Atenom tak samo zależy na zniesieniu restrykcji, bowiem ponoszą w ich efekcie bolesne straty gospodarcze. Cipras nazwał sankcje „drogą donikąd”.

Ale Grecja nie zdecydowała się na złamanie unijnego szeregu w tej kwestii, a sam Władimir Putin wyraził zrozumienie dla takiego kroku. Ze swej strony oznajmił – na przekór różnym spekulacjom – że Rosja nie złagodzi odwetowego embarga na dostawy żywności z Grecji, czyli nie będzie jej traktować lepiej niż pozostałych państw unijnych.

Najsłabsze ogniwa na celowniku Moskwy

W ostatnich miesiącach rosyjscy dyplomaci wytrwale dążyli do rozmontowania łańcucha sankcji UE poprzez odłączenie wytypowanych przez siebie jego najsłabszych ogniw: Węgier, Czech, Bułgarii, Cypru i Grecji.

Marchewka Moskwy pozostaje niezmienna: poza korzyściami handlowymi obiecuje inwestycje i pożyczki w energetyce bazującej na rosyjskim gazie ziemnym i ropie naftowej.

Nowością jest to, że po storpedowaniu przez UE projektu Gazociągu Południowego, Kreml szuka obecnie partnerów dla alternatywnej nitki dla eksportu błękitnego paliwa, czyli tzw. strumienia tureckiego. W tym projekcie, wedle zamierzeń Rosji, Grecji przypadłaby rola węzła rozdzielczego, skąd gaz byłby dystrybuowany do różnych państw europejskich.

W spokojnych czasach byłaby to dla Greków lukratywna propozycja, z której zapewne skwapliwie skorzystaliby, ale dziś – w obliczu awanturniczej polityki Rosji - trudno sobie wyobrazić, że Unia znów nie zablokuje tego przedsięwzięcia, tak jak zrobiła wcześniej z Gazociągiem Południowym.

Polityka szantażu

Sęk jednak przede wszystkim w tym, że władzom w Atenach sen z powiek spędza co innego niż długofalowe projekty inwestycyjne – konieczność spłaty długów zachodnim wierzycielom: Unii Europejskiej i Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu. W grę wchodzą setki miliardów euro, a Rosji zwyczajnie nie stać na „przyjaźń” za taką cenę. Sam premier Grecji musi sobie z tego zdawać sprawę, bo mówi, że to „europejski problem i wymaga europejskiego rozwiązania”.

W efekcie więc moskiewska wizyta Ciprasa była przede wszystkim manifestacją na użytek zachodnich wierzycieli, zwłaszcza UE: jeśli nie złagodzicie warunków spłaty długów, to możemy zawetować próbę przedłużenia sankcji wobec Rosji, które mają obowiązywać do końca lipca.

Taka polityka szantażu jest jednak bardzo ryzykowna. Kraj będący częścią zachodniego sojuszu zwrócił się w kryzysowej sytuacji do jego geopolitycznego rywala sugerując, że mógłby zmienić front.

W dodatku, to kolejny krok, który w mniemaniu europejskich partnerów Grecji stanowi przekroczenie przyjętych norm. Innym było wysunięcie wobec Niemiec żądania wypłaty reparacji za II wojnę światową. O ile w samych Niemczech nie brak zwolenników utworzenia specjalnego funduszu rekompensat dla greckich ofiar wojny, o tyle żądanie przekazania środków wprost do greckiego budżetu spotyka się ze zdecydowanym sprzeciwem. Tym bardziej, że grecki rząd domaga się kwoty przekraczającej jego zobowiązania wobec wierzycieli.

Wszystko to sprawia wrażenie, że Atenom nie chodzi o reparacje, ale o dług. A to z kolei podważa wiarygodność Ciprasa i utrudnia mu przekonywanie europejskich partnerów, że dotychczasowa strategia wyciągania Grecji z kryzysu zadłużenia poniosła fiasko i potrzebna jest redukcja oraz restrukturyzacja długów.

Fałszywa alternatywa

Nikt przytomny nie może ignorować tego, że Rosję i Grecję łączą głębokie, wielowiekowe związki historyczne, kulturowe i religijne. Jednak to nie Bruksela, lecz agresywna polityka Moskwy wywołała kryzys w jej stosunkach z państwami UE i sprawiła, że obie strony ponoszą straty w efekcie ograniczenia współpracy gospodarczej i turystyki, która jest podstawowym źródłem dochodów Grecji.

A w sytuacji ostrego wyboru postawienie Aten na Moskwę w jej sporze z Brukselą graniczyłoby z szaleństwem. Rosja nie stanowi bowiem żadnej realnej alternatywy wobec UE: ani jako rynek zbytu dla greckiego eksportu, ani jako stabilizator gospodarczy czy polityczny na Bałkanach. Jak to ujął na Twitterze eurodeputowany (były szef rządu Belgii) Guy Verhofstadt: „Premier Grecji powinien przestać rozgrywać Putina przeciw UE. Putin nie jest w stanie uratować Grecji, a UE – może tego dokonać.”

Cipras u Putina. "Nie rozmawialiśmy o pomocy finansowej dla Grecji." (CNN Newsource/x-news)

Rosja nie byłaby też zdolna stać się konkurencyjnym wobec NATO gwarantem bezpieczeństwa dla Grecji, która nadal pozostaje w sporze z Turcją o Cypr i obszar Morza Egejskiego.

Piętno rosyjskiej korupcji

Co więcej, spadki cen ropy naftowej oraz kursu rubla wskutek sankcji sprawiły, że Rosja jest w coraz większych tarapatach gospodarczych. Do tego dochodzą koszty wojny na Ukrainie i konieczności finansowania Krymu po jego aneksji.

Wszystko to razem sprawia, że kurczą się możliwości gospodarczego zjednywania partnerów przez Rosję, a także korumpowania przez nią tych politycznych środowisk w Europie, które podważają nie tylko obecną politykę wschodnią UE i NATO, ale i godzą w sens istnienia tych organizacji.

Rosyjskie pieniądze na taką polityczną działalność płynęły też do Grecji. Radykalnie lewicowe ugrupowanie SYRIZA premiera Ciprasa po zwycięskich wyborach weszło w egzotyczny alians z prawicowymi populistami z partii Niezależni Grecy. Oba tak różnej maści środowiska polityczne mają niechlubne związki z popieranymi przez Kreml nacjonalistami rosyjskimi oraz z ideologiem „eurazjatyzmu” Aleksandrem Duginem, który wzywał do wytępienia „rasy ukraińskich bękartów”.

Jeśli Cipras chce być poważnie traktowany przez swoich europejskich sojuszników będzie musiał pokazać w nadchodzących miesiącach, że w Moskwie nie szukał łamiącego unijne zasady przymierza, a tylko „udawał Greka”, szukając forteli, niczym Odyseusz pod Troją. Nie uwalniając się od związków z Duginem i Putinem, nie rozwiąże problemów Grecji - nie ma szans odnaleźć właściwej drogi do Itaki.

Juliusz Urbanowicz