Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Izabela Zabłocka 21.09.2015

Władze UE szukają porozumienia ws. uchodźców. Nie będzie obowiązkowych kwot?

Przed wtorkowym spotkaniem unijnych ministrów spraw wewnętrznych, przewodniczący w Radzie UE Luksemburg przedstawił nowe propozycje porozumienia w sprawie rozmieszczenia uchodźców. Dyplomaci zapewniają, że celem jest konsensus, a nie głosowanie, które mogłoby przynieść niespodzianki.
Galeria Posłuchaj
  • Szef MSZ Grzegorz Schetyna o stanowisku Polski w sprawie uchodźców/IAR
Czytaj także

Według unijnych źródeł prezydencja luksemburska chce doprowadzić do podjęcia decyzji o podziale między państwa unijne 120 tys. uchodźców na spotkaniu szefów MSW, aby nie zostawiać tego problemu na zaplanowany na środę szczyt UE na temat kryzysu migracyjnego.

Spotkanie szefów państw i rządów miałoby się zająć szerszym podejściem do problemu imigracji i uchodźców, a także załagodzić spory, które ujawniły się w minionych tygodniach między państwami unijnymi. O ile jednak Rada Europejska, czyli szczyt, podejmuje decyzję jednomyślnie, to ministrowie mogą uczynić to w drodze głosowania większościowego. Do podjęcia decyzji wystarczy kwalifikowana większość głosów, czyli co najmniej 55 proc. państw, zamieszkiwanych przez 65 proc. ludności UE.

Przeciwnicy obowiązkowego systemu relokacji uchodźców, wśród których jest Polska, nie mają mniejszości blokującej i mogliby zostać przegłosowani.

- Zgodnie z traktatem UE możemy przeprowadzić głosowanie większościowe nad relokacją uchodźców i w ten sposób podjąć decyzję. Ale jest pytanie, czy chcemy głosowania? - powiedział w poniedziałek wysoki rangą unijny dyplomata. W Brukseli często słychać opinie, że przegłosowanie kilku krajów w tak ważnej i delikatnej sprawie byłoby jak najgorszym sygnałem i tylko utrwaliłoby podziały w UE.

"Trzeba definitywnie skończyć ze zrzucaniem odpowiedzialności"

O zakończenie sporów zaapelował przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk w rozesłanym w piątek do unijnych przywódców zaproszeniu na szczyt. Ocenił, że UE musi zdać sobie sprawę z "brutalnej rzeczywistości". "My Europejczycy nie jesteśmy obecnie w stanie zarządzać naszymi zewnętrznymi granicami, dlatego niektóre państwa postanowiły chronić się same, zamykając swe własne granice. Ochrona wspólnoty europejskiej jest naszym obowiązkiem i na tym froncie ponieśliśmy porażkę" - napisał Tusk.

"Zbyt długo nasze dyskusje koncentrowały się na zrzucaniu odpowiedzialności na innych. Jest długa lista spraw, o które moglibyśmy się wzajemnie winić, ale to nie pomoże znaleźć wspólnego rozwiązania. Dziś absolutnie musimy wypracować sposoby pomagania sobie nawzajem" - podkreślił. "Trzeba definitywnie skończyć ze zrzucaniem odpowiedzialności i obwinianiem się nawzajem" - ocenił Tusk.

CNN Newsource/x-news

"To sztuczna dyskusja"

W ubiegłym tygodniu ministrowie z państw UE nie zdołali porozumieć się co do planów rozmieszczenia 120 tys. uchodźców. Czechy i Słowacja, wsparte przez Polskę i Węgry chciały wyraźnego zapisu, że udział w programie relokacji uchodźców będzie dobrowolny. Tymczasem KE zaproponowała podział uchodźców według ustalonych z góry kwot, przypisanych poszczególnym państwom.

Jeden z luksemburskich dyplomatów ocenił w poniedziałek, że dyskusja o tym, czy relokacja uchodźców ma być dobrowolna czy obowiązkowa jest sztuczna. - Najważniejsze jest to, jak zapewnić, by system relokacji działał skutecznie - powiedział.

Według źródeł, w projekcie porozumienia nie ma mowy o tym, że podział będzie obowiązkowy.

Czytaj więcej
imigranci 1200
Imigranci w Europie - Serwis Specjalny

Według wyliczeń KE Polska powinna przyjąć 9287 uchodźców ze 120 tysięcy, którzy mają zostać rozdzieleni między państwa UE w ciągu dwóch lat. Szef polskiej dyplomacji Grzegorz Schetyna zadeklarował w artykule opublikowanym w poniedziałek na łamach kilku europejskich gazet, że wobec narastającego kryzysu migracyjnego Polska jest w stanie przyjąć dobrowolnie więcej uchodźców, niż wynika to z kwoty zaproponowanej przez KE. Zastrzegł, że konieczne są jednak "kompleksowe i skuteczne" kroki ze strony UE i krajów członkowskich w kwestii polityki azylowej i migracyjnej.

Początkowy plan Komisji Europejskiej, zakładający rozmieszczenie 120 tys. uchodźców docierających do Włoch, Grecji i na Węgry musi ulec zmianie także z tego względu, że Węgrzy nie chcą być włączeni w ten plan. Ministrowie będą musieli zdecydować, czy liczba 54 tys. uchodźców, którzy mieli zostać przesiedleni z Węgier, zostanie przypisana do Włoch i Grecji. Jest też możliwe, że zostanie zachowana jako rezerwa.

Gdyby w najbliższej przyszłości jakiś inny kraj UE znalazł się pod presją migracyjną, to można byłoby tę rezerwę uruchomić i przemieścić uchodźców - tłumaczył wysoki rangą unijny dyplomata. Mogłoby to dotyczyć np. Chorwacji, która po uszczelnieniu przez Węgry granicy z Serbią stała się krajem tranzytowym dla tysięcy uchodźców.

Luksemburg proponuje też możliwość czasowego wyłączenia z programu relokacji uchodźców, ale na innych zasadach, niż chciała KE. Ta możliwość przewiduje opóźnienie udziału w relokacji o sześć miesięcy w wyjątkowych okolicznościach, ale po tym okresie kraj i tak musiałby przyjąć zadeklarowana liczbę uchodźców. Druga opcja przewiduje możliwość zmniejszenia liczby przyjmowanych uchodźców o 25-30 proc., ale w zamian kraj musiałby zapłacić 6500 euro za każdą osobę, której nie przyjmie.

Plan Komisji Europejskiej zakładał możliwość czasowego wyłączenia z relokacji maksymalnie na rok w wyjątkowych okolicznościach, jak np. klęska żywiołowa. W zamian kraj musiałby wpłacić do budżetu UE równowartość 0,002 proc. PKB.

ENEX/x-news

Grupa Wyszehradzka o uchodźcach

W poniedziałek kwoty podziału uchodźców między państwa Unii będą głównym tematem rozmów Grupy Wyszehradzkiej z prezydencją luksemburską. Spotkanie odbędzie się w Pradze. Polskę będzie reprezentował minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna.

Polska, Słowacja, Czechy i Węgry stanowczo sprzeciwiają się obowiązkowym kwotom podziału uchodźców między państwa Unii Europejskiej. Szef polskiej dyplomacji Grzegorz Schetyna podkreśla, że nie ma zgody na takie rozwiązanie. - To jednak kraje powinny decydować, ilu uchodźców mogą przyjąć, na ile są gotowe. Narzucanie kwot jest antyeuropejskie, nie jest solidarne - zaznaczył Schetyna.

Niemcy naciskają na kraje UE

We wtorek o problemie imigrantów będą rozmawiać ministrowie spraw wewnętrznych Unii. Z kolei w środę odbędzie się nadzwyczajny szczyt Unii Europejskiej w sprawie kryzysu migracyjnego. Przed obradami w Brukseli, Niemcy zwiększają presję na partnerów z UE podkreślając, że problem migracji jest problemem europejskim i musi go rozwiązać cała Unia.

Posłuchaj
00:48 7798421_1.mp3 Niemiecki minister spraw wewnętrznych chce wprowadzenia ogólnoeuropejskich kontyngentów dla azylantów. Z Berlina relacja Wojciecha Szymańskiego/IAR

 

Niemiecki minister spraw wewnętrznych oświadczył w poniedziałek, że Berlin chce wprowadzenia ogólnoeuropejskich kontyngentów dla azylantów. Thomas de Maiziere sugeruje także przewożenie uchodźców prosto z rejonów konfliktów do Europy. Przedstawiając swoje pomysły, de Maiziere powiedział, że potrzebna jest zmiana perspektywy w europejskiej polityce azylowej.

Jak stwierdził, Europa nie jest w stanie przyjąć wszystkich uchodźców z całego świata. Dlatego należy wprowadzić stałe kontyngenty określające maksymalną liczbę azylantów, których rozdzielano by po całej Europie. Niemiecki minister zaznaczył, że określona liczba musiałaby być wysoka. Jak powiedział "wspaniałomyślna" Po jej przekroczeniu uchodźcy mieliby być jednak kierowani do innych bezpiecznych krajów poza Unią Europejską. De Maiziere chce także stworzyć bezpieczne drogi wjazdu do Europy, tak aby uchodźcy nie ryzykowali życia korzystając z usług przemytników.

IAR/PAP