Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 11.01.2016

Ambasador Niemiec w MSZ. "Problemy z komunikacją między Polską a Niemcami"

Ambasador Niemiec Rolf Nikel został zaproszony przez szefa polskiej dyplomacji do siedziby resortu. Jak komunikuje MSZ, powodem były ”antypolskie wypowiedzi polityków niemieckich”. Berlin po południu oświadczył, że chce pogłębienia relacji z Polską.
Posłuchaj
  • Poseł Adam Szłapka z Nowoczesnej o wezwaniu ambasadora Niemiec (IAR)
  • Wiceprzewodniczący PE Ryszard Czarnecki (PiS) o wypowiedziach polityków Niemiec (IAR)
  • Politycy o wezwaniu ambasadora Niemiec do polskiego MSZ. Relacjonuje Michał Fedusio (IAR)
Czytaj także

– Spotkaliśmy się i rozmawialiśmy o tym, jak rozwiązać problemy w komunikacji pomiędzy Polską a Niemcami – poinformował minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski po poniedziałkowym spotkaniu z ambasadorem Niemiec Rolfem Niklem.

W komunikacie resortu napisano, że w trakcie rozmowy minister Witold Waszczykowski odniósł się przede wszystkim do wypowiedzi polityków niemieckich stawiających w nieprawdziwym świetle zmiany zachodzące obecnie w Polsce. Rozmówcy zgodzili się, że bieżący rok, który jest rokiem obchodów 25-lecia traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy, pozwoli na dokonanie podsumowań i wskazanie w relacjach polsko-niemieckich obszarów, które wymagają poprawy.

Minister Waszczykowski podkreślił też, że rozmowy na tematy ważne dla Polski i Niemiec powinny odbywać się bezpośrednio między władzami obu państw, a nie za pośrednictwem medialnych deklaracji polityków. Minister przypomniał w tym kontekście o swoim zaproszeniu dla ministra spraw zagranicznych Franka-Waltera Steinmeiera do odwiedzenia Polski w najbliższym czasie. Według MSZ wizyta będzie okazją do rozmów na tematy dwustronne oraz istotne kwestie europejskie.

Czytaj też:
wa112as.jpg
Szef MSZ: relacje z Niemcami nie są napięte

Waszczykowski, dopytywany przez dziennikarzy, czy rozmowa miała na celu uspokojenie stosunków przed zaplanowaną na środę debatą w Komisji Europejskiej na temat Polski, podkreślił, że "nie mamy napiętych stosunków, więc nie trzeba ich uspokajać". - Mieliśmy tylko kilka pojedynczych wypowiedzi polityków niemieckich, chcieliśmy po prostu wyjaśnić, czemu one służyły, wyjaśniliśmy sobie, mam nadzieję, że nie będzie się to już zdarzało - powiedział szef polskiej dyplomacji.

– Stosunki z Polską są skarbem, którego trzeba strzec – ocenił z kolei ambasador Nikel.[WIĘCEJ NA TEN TEMAT >>>]

Rząd Niemiec: jesteśmy za pogłębianiem relacji

Czytaj też:
berlin 1200 free.jpg
Berlin: uzgadniany jest termin wizyty premier Beaty Szydło

Rzecznik rządu Niemiec Steffen Seibert oświadczył w poniedziałek, że gabinet Angeli Merkel jest zainteresowany kontynuacją i pogłębieniem relacji polsko-niemieckich. Dodał, że wyjaśnienie pytań do nowego polskiego rządu jest zadaniem Komisji Europejskiej.

- Niemcy i Polacy są sąsiadami, partnerami i przyjaciółmi tak bliskimi jak nigdy przedtem w historii – powiedział Seibert na spotkaniu z dziennikarzami w Berlinie. - Chcemy (ten skarb) zachować, kontynuować i w miarę możliwości pogłębić – zapewnił rzecznik wypowiadając się w imieniu Merkel.

Seibert powiedział, że obie strony uzgadniają obecnie termin pierwszej wizyty premier Beaty Szydło w Berlinie, która ma być kolejnym krokiem w kierunku umocnienia relacji. Rzecznik nie podał konkretnej daty wizyty; tygodnik "Der Spiegel” pisał wcześniej o 12 lutego.

Seibert odmówił ustosunkowania się do wypowiedzi niemieckich polityków zajmujących stanowiska w UE, uznanych przez władze w Warszawie za antypolskie. „To dobry i sensowny zwyczaj, że nie oceniamy wypowiedzi polityków europejskich niezależnie od ich pochodzenia” – wyjaśnił. [WIĘCEJ na ten temat >>> ]

Politycy o wezwaniu ambasadora Niemiec do MSZ

Poniedziałkowe spotkanie szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego z ambasadorem Niemiec może poprawić stosunki z tym krajem – tak komentowali przedstawiciele PiS. Z kolei politycy PO i Nowoczesnej zastanawiali się, czy wezwanie ambasadora było odpowiednim posunięciem.

Europoseł PiS Ryszard Czarnecki podkreślił, że Niemcy nie powinni "resocjalizować innych narodów". - Trochę więcej empatii by się naszym szanownym, niemieckim sąsiadom przydało - powiedział dziennikarzom.

- Kilka tygodni temu w Berlinie było bardzo dobre spotkanie ministrów Waszczykowskiego i Steinmeiera, w dobrej atmosferze. Mam nadzieję, że dzisiejsze spotkanie, w trochę mniej przyjemnej atmosferze, jednak doprowadzi do pewnej normalności, czyli poprawnych relacji polsko-niemieckich. One są potrzebne i Berlinowi, i Warszawie. Nie ma sensu, żeby między tymi państwami dochodziło do napięć. One są faktem - dodał.

("Drogi Martinie, nie idź tą drogą". Politycy o wypowiedzi szefa PE, Martina Schulza; TVN24/x-news)

Rafał Grupiński (PO) ocenił natomiast, że wezwanie ambasadora Niemiec do MSZ to "nadzwyczajny sposób kontynuowania dialogu z Niemcami". - Wydaje się, że wezwanie ambasadora było krokiem trochę na wyrost. Tak to oceniam, uważam, że stosunki polsko-niemieckie są bardzo dobre, niezależnie od tego, co dzisiaj rząd PiS w Polsce wyczynia, jeśli chodzi o naruszanie prawa, naruszanie konstytucji, łamanie pewnych zasad jeśli chodzi o media publiczne - powiedział Grupiński.

Jego zdaniem, wobec tego, co obecnie dzieje się w Polsce, władze niemieckie "zachowują się z dużą wyrozumiałością". Natomiast poszczególni politycy niemieccy, podobnie zresztą jak opozycja w Polsce, czy ludzie biorący udział w demonstracjach, wypowiadają krytyczne uwagi o tym, co się dzieje z demokracją w Polsce - dodał polityk Platformy.

- I jeśli ktoś z MSZ używa formuły, że z powodu antypolskich wypowiedzi polityków niemieckich odbywa się rozmowa z ambasadorem, to rozumiem, że oznajmia w ten sposób także, że wszystkie osoby demonstrujące w Polsce, w ostatnich tygodniach, demonstrują antypolsko - mówił Grupiński. Ocenił, że krytyczne wypowiedzi polityków niemieckich nie były ostrzejsze niż to, co na co dzień mówi opozycja w Polsce.

Według Grupińskiego, Waszczykowski powinien "stosować naturalne narzędzia dyplomacji", takie jak choćby rozmowy kuluarowe z politykami niemieckimi.

Z kolei poseł PO Andrzej Halicki argumentował, że "dobrze, że dochodzi do rozmowy, do rozmowy bezpośredniej". Zaznaczył jednocześnie, że "tryb wezwania" ambasadora Niemiec, po wypowiedzi przewodniczącego PE, "jest co najmniej dziwny". Jak mówił, wypowiedź Martina Schulza była wypowiedzią polityka europejskiego, a nie polityka niemieckiego.

(Posel Andrzej Halicki (PO); TVN24/x-news)

Także Adam Szłapka z Nowoczesnej przyznał w rozmowie z dziennikarzami, że nie rozumie, dlaczego ambasador Niemiec został wezwany przez szefa polskiego MSZ. - Jeżeli sprawa dotyczyła wypowiedzi pana Schulza, to jest on politykiem PE, czyli instytucji unijnej. To, że jest on narodowości niemieckiej, to nie znaczy, że teraz ambasador Niemiec powinien być w tej sprawie dyscyplinowany - stwierdził. - Mam wrażenie, że minister Waszczykowski pomylił instytucje unijne z politykami niemieckimi - dodał.

Poseł Nowoczesnej zaznaczył jednak, że wypowiedzi Martina Schulza "były nieuprawnione". - To, że w Polsce sprawy idą w złym kierunku, to że politycy niemieccy, czy też inni europejscy protestują przeciwko wydarzeniom w Polsce, związanych z Trybunałem, z mediami, ustawą o policji, to jedna rzecz. Nieuprawnione są natomiast porównania Polski do Rosji Putina. W Polsce nie zamyka się dziennikarzy, nikt nie ma krwi na rękach, nie atakujemy państw-sąsiadów - podkreślił.

Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz pytany, czy rozmowa Witolda Waszczykowskiego z ambasadorem Niemiec zmieni oceny formułowane przez niemieckich polityków odpowiedział, że oceny nie zależą od spotkania szefa dyplomacji z jakimkolwiek ambasadorem. - Oceny zależą od działań rządu, od tego, co robi PiS. Minister Waszczykowski już od dłuższego czasu robi dobrą minę do złej gry. To się źle odbija na reputacji Polski - ocenił Kosiniak-Kamysz.

Rzecznik klubu Kukiz'15 Jakub Kulesza powiedział, że pozytywnie ocenia spotkanie szefa MSZ z ambasadorem Niemiec. - Spotkanie było potrzebne przede wszystkim z powodu absurdalności wypowiedzi niektórych niemieckich polityków o Polsce, szczególnie biorąc pod uwagę sytuację, jaka ma miejsce w Niemczech, gdzie policja nie jest w stanie poradzić sobie z porządkiem na ulicach - ocenił.- To raczej za naszą zachodnią granicą jest problem z wolnymi mediami i demokracją, a nie w Polsce - przekonywał poseł Kukiz'15.  Kulesza jako dobrą decyzję uznał też zaproszenie przez Waszczykowskiego niemieckich polityków do Polski, aby na własne oczy mogli przekonać się, że stan polskiej demokracji nie jest zły.

"Wypowiedzi niemieckich polityków"

Spotkanie ambasadora z ministrem spraw zagranicznych trwało ok. czterdziestu minut. W niedzielę MSZ informowało, że Waszczykowski zaprosił niemieckiego ambasadora w związku "z antypolskimi wypowiedziami polityków niemieckich".

Nie sprecyzowano o jakie wypowiedzi konkretnie chodzi.

Jednak o zaproszeniu niemieckiego ambasadora szef MSZ poinformowal w niedzielę, po tym jak tego dnia szef PE Martin Schulz porównał na łamach "Frankfurter Allgemeine Zeitung" politykę polskiego rządu do działań podejmowanych przez prezydenta Rosji Władimira Putina. Gazeta pisała też o planowanym na 13 stycznia posiedzeniu KE ws. zmian zachodzących w Polsce. - Polski rząd uznał swoje zwycięstwo wyborcze za mandat pozwalający na podporządkowanie pomyślności państwa woli zwycięskiej partii, zarówno merytorycznie, jak i personalnie - powiedział Schulz w rozmowie z dziennikarzami gazety, która w niedzielę ukazuje się jako "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung" (FAS). - To jest sterowana demokracja a'la Putin, niebezpieczna putinizacja polityki europejskiej - zaznaczył polityk niemieckiej SPD. Dodał, że w Parlamencie Europejskim, gdzie 19 stycznia ma odbyć się debata na temat sytuacji w Polsce, "całe demokratyczne spektrum od lewicy do prawicy może zaakcentować, że taka polityka sprzeczna jest z podstawowymi wartościami europejskimi".

Z kolei w sobotę szef klubu CDU/CSU w niemieckim Bundestagu Volker Kauder opowiedział się za sankcjami wobec Polski, "jeśli kraj ten będzie w dalszym ciągu lekceważył normy państwa prawa”. W wywiadzie dla tygodnika "Der Spiegel” Kauder oświadczył m.in., że "kiedy stwierdza się naruszenia wartości europejskich, państwa członkowskie (Unii Europejskiej) muszą mieć odwagę sięgnięcia posankcje”. - Polski rząd musi wiedzieć: pewnych podstawowych wartości nie wolno w Europie naruszać – powiedział i wyraził zadowolenie, że Komisja Europejska "dokładnie przyjrzy się teraz” sytuacji w Polsce. "Spiegel" informuje, że „również przewodniczący grupy CDU/CSU w Parlamencie Europejskim Herbert Reul opowiedział się za karami finansowymi przeciwko Polsce”.

Natomiast komisarz UE ds. gospodarki cyfrowej i społeczeństwa Guenther Oettinger opowiedział się 3 stycznia na łamach "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung" za objęciem Polski nadzorem Komisji Europejskiej. Jako powód podał m.in. zmiany w mediach. Niemiecki polityk zaznaczył, że podczas wyznaczonego na 13 stycznia posiedzenia Komisji Europejskiej opowie się za takim rozwiązaniem. "Wiele przemawia za uruchomieniem teraz mechanizmu kontroli praworządności i objęciem Warszawy nadzorem – powiedział Oettinger w rozmowie z gazetą.

PAP/IAR/agkm

Dziennikarze o wezwaniu ambasadora Niemiec do MSZ w Warszawie (TVN24/x-news)