Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Filip Ciszewski 04.05.2016

Polska krytyczna wobec propozycji KE ws. rozdziału imigrantów

Mariusz Błaszczak krytykuje założenia reformy unijnych zasad azylowych, przedstawione przez Komisję Europejską. Szef MSWiA ocenił, że mogą one naruszać prawa państw członkowskich. Negatywnie o pomyśle wypowiedział się także minister spraw zagranicznych, zastrzeżenia zgłosił też rzecznik rządu.
Posłuchaj
  • Rafał Bochenek, rzecznik rządu, o przyjmowaniu uchodźców (IAR)
  • Mariusz Błaszczak, szef MSWiA, o wadach systemu relokacji imigrantów (IAR)
Czytaj także

Szef MSWiA powiedział w TVP Info, że złym pomysłem jest plan stałego rozdzielania uchodźców między kraje unijne na wypadek sytuacji kryzysowych. - To jest bez sensu - podsumował Mariusz Błaszczak.

Plan Komisji Europejskiej umożliwia krajom unijnym "wykupienie się" z obowiązku przyjmowania uchodźców. Państwa unijne miałyby zapłacić 250 tysięcy euro za jedną nieprzyjętą osobę. Jeśli na przykład Polska odmówiłaby przyjęcia około siedmiu tysięcy osób, musiałaby zapłacić ponad półtora miliarda euro. 

"Propozycje nie do przyjęcia"

Mariusz Błaszczak to rozwiązanie zdecydowanie odrzuca, nazywając je bezsensownym.


Posłuchaj
00:24 bla2.mp3 Mariusz Błaszczak, szef MSWiA, o płaceniu za odmowę przyjęcia imigrantów (IAR)

 

- Co to za zasada, że trzeba będzie wykupywać to, że państwo nie będzie przyjmowało migrantów? - pytał retorycznie. Mariusz Błaszczak dodał, że podobne pomysłu pojawiały się już wcześniej, zostały przedstawione m.in. na ostatnim posiedzeniu ministrów spraw wewnętrznych Unii Europejskiej. - Ja w imieniu Polski stwierdziłem jednoznacznie, że te propozycje są nie do przyjęcia - mówił szef MSWiA.

To prima apilis?


Czytaj więcej
propo.jpg
Propozycja KE: nie ma obowiązku przyjęcia uchodźców, ale to może dużo kosztować

Propozycję KE skrytykował też minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski. - Chcielibyśmy zwrócić się do Komisji Europejskiej, żeby nie szła tą drogą. Decyzja co do kwot została podjęta (...). Cały czas się zastanawiam, czy to jest poważna propozycja, ponieważ to brzmi jak pomysł, który pojawił się w prima aprilis" - powiedział szef MSZ na konferencji prasowej po spotkaniu szefów dyplomacji państw Grupy Wyszehradzkiej i Partnerstwa Wschodniego w Pradze.

Szef polskiej dyplomacji zwrócił uwagę, że z jednej strony rozmawia się o sprawach poważnych takich jak życie i przyszłość ludzi, zaś z drugiej rzuca się jakieś kwoty. Waszczykowski przypomniał też, że w ubiegłym roku Bruksela oferowała 6 tysięcy euro za przyjęcie jednego uchodźcy, teraz zaś każe płacić sobie 250 tysięcy euro za odmowę przyjęcia. W jego ocenie nie można zgodzić się z tego typu myśleniem.

Witold Waszczykowski zwrócił też uwagę, że upór Komisji Europejskiej jeśli chodzi o forsowanie pomysłu kwot, czyli systemu obowiązkowej relokacji imigrantów może skończyć się bardzo źle. Podtrzymywanie tego typu propozycji przez Komisję Europejską jest receptą na katastrofę unijną. To oznacza wielki opór w części społeczeństw, a także siłowe przerzucanie ludzi. Waszczykowski przypomniał, że Polacy w swojej historii byli już siłowo przesiedlani i dlatego nie zgadza się, aby we współczesnym świecie nasz kraj kojarzył się jakiemukolwiek narodowi z siłowym przesiedlaniem.

"Ograniczanie suwerenności"

Problem uchodźców powinien być rozwiązywany przede wszystkim poza granicami Unii Europejskiej - powiedział z kolei rzecznik rządu Rafał Bochenek. Ocenił, że narzucanie kwot uchodźców prowadzi do ograniczania suwerenności państw członkowskich.

- Ta decyzja generuje pewne napięcia i na pewno będzie podlegała pewnej obróbce z uwagi, że jest to dopiero propozycja Komisji Europejskiej, ona trafi na forum Parlamentu Europejskiego, na forum Rady Unii Europejskiej i tam na pewno państwa członkowskie będą mogły zająć konkretne stanowisko. Wierzymy w to, że zostanie zmieniona - powiedział Bochenek.

Nie kara, a kontrybucja

System podziału uciekinierów, ustalony procentowo na podstawie poziomu zamożności każdego państwa i liczby ludności, byłby uruchamiany, gdyby jakiś kraj znalazł się pod presją migracyjną. Zgodnie z propozycją Komisji, sytuacja kryzysowa byłaby wtedy, jeśli napływ uchodźców przekroczyłby o 150 procent wyznaczony limit.


Grzegorz Kołodko, były wicepremier

źródło: TVN24/x-news


Komisja Europejska nie nazywa tego sankcjami ani karami, ale kontrybucją. Jednak rezultat jest taki sam - cena zaporowa uszczupliłaby i to znacznie budżety tych krajów, które nie będą chciały się zgodzić na przyjmowanie uchodźców. W tej grupie jest Polska, która argumentuje, że najpierw musi mieć gwarancje ochrony zewnętrznych granic Unii i skutecznej identyfikacji uchodźców. 

By propozycje Komisji weszły w życie, potrzebna jest zgoda większości unijnych krajów i Parlamentu Europejskiego.

Zgodny głos regionu

Krytyczne stanowisko wobec planu KE zajęły już poza Polską pozostałe kraje Grupy Wyszehradzkiej. Szefowie dyplomacji Słowacji, Czech i Węgier nazwali tę propozycję m.in."szantażem".

Szef czeskiej dyplomacji Lubomir Zaoralek zadeklarował, że jest tą propozycją niemile zaskoczony. Według niego KE nie powinna występować z czymś, co dzieli Europę.

Minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto określił projekt Komisji jako niedopuszczalny i mający charakter szantażu. - Ze względu na proponowane przez Komisję Europejską kary jest to szantażowanie. Pomysł kwot jest ślepą uliczką i prosiłbym Komisję, by nigdy więcej nie wchodziła w tę ślepą uliczkę - powiedział.

Przeciwko obowiązkowym kwotom przyjmowania uchodźców wypowiedział się także reprezentujący na praskim spotkaniu Słowację jej wiceminister spraw zagranicznych Lukasz Parizek.

IAR/PAP/fc