Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Klaudia Hatała 25.06.2016

Bruksela czeka na wniosek Londynu ws. Brexitu. Chce szybkich negocjacji

Po decyzji Brytyjczyków o wyjściu z Unii, Bruksela czeka teraz na oficjalny wniosek Londynu w tej sprawie. Liderzy europejskich i szefowie grup politycznych w Europarlamencie oczekują, że nastąpi to szybko i domagają się rozpoczęcia natychmiastowych rozmów na temat rozstania Wielkiej Brytanii z Unią Europejską.
Posłuchaj
  • UE czeka na wniosek z Londynu o wyjściu, chce szybkich negocjacji. Relacja Beaty Płomeckiej (IAR)
Czytaj także

Europejscy politycy w Brukseli mówią, że nie należy przedłużać okresu niepewności i zawieszenia. - Oczekujemy, że rząd Wielkiej Brytanii wprowadzi w życie decyzję swoich obywateli tak szybko jak to możliwe, niezależnie od tego, jak bolesny ten proces miałby być - powiedział w piątek szef Komisji Jean-Claude Juncker.


serwis specjalny
brexity 1200.jpg
Brexit

Wczoraj wydawało się, że w październiku nowy rząd rozpocznie negocjacje z Brukselą. Słychać jednak głosy, że możliwy jest nadzwyczajny, unijny szczyt w przyszłym miesiącu i wtedy początek oficjalnych negocjacji o wyjściu Wielkiej Brytanii. A te rozmowy, według komentatorów, nie będą łatwe i unijne kraje niekoniecznie na przykład będą chciały otworzyć jednolity rynek dla Wielkiej Brytanii czego oczekują zwolennicy Brexitu.

- Unia Europejska ma interes w tym, by utrudnić wyjście jakiegoś kraju, by nie była to zachęta dla pozostałych. Jeśli Brexit przejdzie bezboleśnie będzie to zaproszenie dla innych, by pójść tym śladem - powiedział Polskiemu Radiu dyrektor brukselskiego centrum Carnegie Europe Jan Techau.

Rozpisania referendum w sprawie członkostwa w Unii już zażądali eurosceptycy we Francji, Holandii i Danii.

Co z Brytyjczykami pracującymi w instytucjach UE?

- O tym, jakie będą dalsze losy Brytyjczyków pracujących w instytucjach UE, zadecydują oni sami – powiedział w piątek szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Wyraził też nadzieję, że deputowani z partii UKIP nie pozostaną w Brukseli dłużej niż konieczne.

Przewodniczący Komisji Europejskiej potwierdził, że Jonathan Hill, komisarz ds. stabilności finansowej, usług finansowych i unii rynków kapitałowych weźmie udział w poniedziałkowym posiedzeniu kolegium 28 komisarzy.

Hill, który jest członkiem Partii Konserwatywnej i był przewodniczącym Izby Lordów w latach 2013-14 oraz bliskim współpracownikiem premiera Davida Camerona przed podjęciem obowiązków w Komisji, "zasługuje na najwyższe uznanie jako bardzo doświadczony polityk" – podkreślił Juncker. Dodał jednak, że decyzja o przyszłości politycznej "należy do samego komisarza Hilla".

Odejście 73 brytyjskich deputowanych z Parlamentu Europejskiego należy oceniać inaczej niż pracę ponad tysiąca Brytyjczyków, którzy pracują w pozostałych instytucjach UE (w Komisji, w Radzie, Sądzie UE itp.) – zaznaczył Juncker. - Ci ludzie pracują dla Unii Europejskiej, a nie dla Wielkiej Brytanii i trzeba o tym pamiętać – dodał.

Jeśli zaś chodzi o eurodeputowanych z partii UKIP, którzy "zajmowali się głównie rozsadzaniem od wewnątrz systemu instytucjonalnego UE, będąc przy tym opłacanymi z europejskich funduszy", ich odejście będzie logiczną konsekwencją Brexitu.

- Tak bardzo nie mogli się doczekać momentu, kiedy to na koniec Wielka Brytania wyjdzie z UE, że myślę, iż nie będą zwlekać z wyjazdem i nie pozostaną w Brukseli dłużej niż to konieczne – skomentował Juncker.

"Zostawiliście krajowe "czapki" za drzwiami"

Wcześniej w piątek szef KE skierował list do brytyjskich pracowników Komisji Europejskiej z zapewnieniem, że będzie ich wspierał, a UE chce nadal korzystać z ich talentów. - "Zgodnie z naszymi regulacjami jesteście urzędnikami UE. Pracujecie dla Europy. Zostawiliście krajowe "czapki" za drzwiami, gdy dołączyliście do tej instytucji, i te drzwi nie zamykają się dla was teraz" - napisał Juncker.

Z danych Komisji Europejskiej wynika, że z 32 tys. jej pracowników ponad 1100 osób ma brytyjski paszport. Wielu z nich piastuje bardzo wysokie stanowiska z pensjami od kilku do nawet kilkunastu tysięcy euro miesięcznie.

Juncker podkreślił, że jako europejscy urzędnicy zawsze byli oni lojalni wobec Unii, przyczyniając się do "wspólnego europejskiego projektu". - "I tak w duchu wzajemnej lojalności będę pracował wraz z przewodniczącymi innych instytucji europejskich, aby zapewnić, że wszyscy będziemy mogli liczyć na wasz wybitny talent, doświadczenie i zaangażowanie" - napisał szef KE w piśmie, które wyciekło w piątek do mediów.

Generalnie, aby dołączyć do liczącej 55 tys. armii urzędników unijnych pracujących nie tylko w KE, ale też innych instytucjach, trzeba być obywatelem jednego z państw członkowskich. Nie ma jednak regulacji mówiących o osobach, które już są urzędnikami, a ich kraj opuszcza UE w oparciu o art. 50 Traktatu o Unii Europejskiej (TEU). Ich status będzie prawdopodobnie przedmiotem negocjacji między Brukselą a Londynem.

***

Brytyjczycy opowiedzieli się w czwartkowym referendum za opuszczeniem UE; po ogłoszeniu oficjalnych wyników w piątek premier David Cameron zapowiedział, że poda się do dymisji - ze stanowiska ma ustąpić do października. Decyzja Brytyjczyków zatrzęsła globalnymi rynkami.
Jak podała brytyjska komisja wyborcza, za Brexitem w czwartkowym referendum zagłosowało 51,9 proc. wyborców, a 48,1 proc. za pozostaniem we Wspólnocie.

RUPTLY/x-news

IAR,PAP,kh