Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
migrator migrator 05.11.2008

Skomplikowana procedura

Barack Hussein Obama musiał przebyć długą drogę, by zostać gospodarzem Białego Domu.


Ustrój polityczny USA jest modelowym przykładem demokracji prezydenckiej. Głowa państwa ma tam bardzo silną pozycję. Procedura wyłaniania prezydenta Stanów Zjednoczonych jest skomplikowana i wieloetapowa. Ma to pomóc w wyborze jak najlepszego pretendenta, który pokieruje wciąż największą potęgą gospodarczą i militarną na świecie. Barack Hussein Obama musiał więc przebyć długą drogę, by zostać gospodarzem Białego Domu.

Po pierwsze nominacja

Prawo startu w wyborach na prezydenta Stanów Zjednoczonych przysługuje każdemu amerykańskiemu obywatelowi, który ma co najmniej 35 lat, mieszka na terenie kraju od 14 lat, urodził się w Stanach Zjednoczonych i dysponuje pełnią praw publicznych. Kadencja głowy państwa trwa cztery lata, na prezydenta można zostać wybranym najwyżej dwa razy. Najczęściej kandydatów wysuwają partie polityczne. Nie jest to jednak jedyny sposób ich zgłaszania. Mogą dokonać tego również grupy wyborców oraz sam kandydat. Jednak biorąc pod uwagę koszty kampanii wyborczej, poważnymi pretendentami do fotelu prezydenckiego są tylko i wyłącznie osoby posiadające poparcie polityczne i finansowe jednej z partii.

Pierwszym etapem dla takich osób w drodze do Białego Domu jest uzyskanie nominacji partyjnej. Amerykańskie partie swoich kandydatów wybierają w drodze prawyborów. Dzięki nim wyłaniają tego polityka, który ma największe poparcie wśród zwolenników ugrupowania. Ostatecznego wyboru kandydata dokonuje się na konwencjach partyjnych. Poprzedza je wielomiesięczna kampania promocyjna kandydatów połączona z głosowaniami wstępnymi. Walczą w nich kandydaci jednego ugrupowania. W każdym ze stanów przeprowadzane są prawybory. Od ich wyniku zależy, komu delegaci na konwencję partyjną udzielą poparcia. Są oni związani wynikami prawyborów w swoim stanie. Ostateczną decyzję, kto będzie reprezentował partię polityczną, delegaci podejmują w tajnym głosowaniu na partyjnych konwencjach. Ugrupowania decydują wtedy, kto będzie ich reprezentował w wyścigu o fotel prezydencki USA, ale także, kto będzie kandydatem na wiceprezydenta oraz akceptują ostateczny program wyborczy, z którym kandydaci będą startować w wyborach. Po uzyskaniu poparcia macierzystych partii kandydaci przystępują do właściwej kampanii wyborczej, w której walczą z kandydatem przeciwnego obozu o głosy i poparcie elektoratu. Muszą także przekonać do siebie zwolenników tych kandydatów, którzy przegrali zmagania o nominację partyjną. Ponieważ prawybory często są bardzo emocjonującą częścią procesu wyborczego w USA, a spory wewnątrz jednego obozu bywają dużo ostrzejsze niż walka między kandydatami różnych partii po oficjalnych nominacjach, bywa to trudne.

Głosowanie pośrednie

Po kilkumiesięcznej kampanii wyborczej, która w Stanach Zjednoczonych jest na ogół ostra i brutalna, przeprowadzane są wybory. Zgodnie z amerykańskim prawem ich termin przypada na pierwszy wtorek listopada po pierwszym poniedziałku. Ma to uniemożliwić kolizję daty wyborów ze świętem 1 listopada. Czynne prawo wyborcze przysługuje obywatelom od 18. roku życia. Wybory w Stanach Zjednoczonych są pośrednie. W listopadowym głosowaniu wyborcy nie wybierają prezydenta, tylko elektorów. Z każdego stanu może zostać wybranych tylu elektorów, ilu reprezentantów stan posiada w Senacie i Izbie Reprezentantów. Najmniej elektorów - trzech - wybiera się na Alasce, w Montanie, Dakocie Południowej, Dakocie Północnej, Delaware, Vermoncie, Wyoming oraz w Dystrykcie Kolumbia. Najwięcej zaś reprezentuje Kalifornię (55) i Teksas (34). Dla ostatecznego sukcesu wyborczego to właśnie te stany są najważniejsze.

Elektorzy są na ogół osobami nieznanymi i w większości przypadków pozostają anonimowi dla wyborców. Są oni związani z poszczególnymi kandydatami na prezydenta. Funkcji tej nie mogą pełnić senatorowie, reprezentanci ani żadna osoba sprawująca w imieniu Stanów Zjednoczonych jakikolwiek urząd powierniczy lub odpłatny. Wyłonione w wyborach Kolegium Elektorów zbiera się w pierwszy poniedziałek po drugiej środzie grudnia w siedzibie władz stanowych i tam oddaje głosy na prezydenta oraz wiceprezydenta. W tym roku odbędzie się to 15 grudnia. System głosowania w Ameryce zakłada, że dany kandydat otrzymuje wszystkie głosy elektorów ze stanu, w którym zyskał choćby najmniejszą przewagę nad rywalem w głosowaniu w listopadzie. Jednak związanie elektorów wynikami wyborów jest tylko zwyczajowe, a w historii zdarzały się przypadki, w których głosowali oni nie na tego kandydata, co powinni. Zasada, według której kandydat otrzymuje wszystkie głosy elektorów ze stanu, w którym wygrał z rywalem, powoduje, że prezydentem może zostać osoba, która otrzymała mniej głosów pojedynczych wyborców.

Potencjalnie ważny urząd

Do wyścigu do fotelu prezydenta USA kandydaci stają wraz z pretendentami do stanowiska wiceprezydenta. Osoby te muszą być dobrze dobrane, podzielać główne kierunki polityki potencjalnego przyszłego prezydenta, ale jednocześnie różnić się od niego. Dzięki temu są w stanie pozyskać tę część elektoratu, którą trudno jest przyciągnąć do siebie pretendentowi do głównego urzędu w państwie.

„Wiceprezydent jest w niewładzy, ale od władzy dzieli go jedno uderzenie serca - serca prezydenta” – głosi historyczne powiedzenie. W bardzo trafny sposób określa on pozycję ustrojową osoby sprawującej urząd wiceprezydenta. Bowiem choć nie posiada on mocnej pozycji w ustroju politycznym USA potencjalnie jest jedną z najważniejszych postaci. Konstytucja amerykańska nie uwzględnia bowiem możliwości skrócenia kadencji głowy państwa. Jeśli prezydent umrze, nie jest w stanie sprawować swojej funkcji ze względów zdrowotnych lub zostanie usunięty w procedurze impeachmentu nie rozpisuje się nowych wyborów, tylko powołuje na stanowisko głowy państwa jego zastępcę. On wtedy sprawuje funkcję do końca kadencji poprzednika. Wiceprezydent w każdej chwili może się więc stać najważniejszą osobą w państwie. W czasie ponad 300-letniej historii wiceprezydent dziewięciokrotnie kontynuował w ten sposób kadencję głowa państwa. W związku z ewentualnością zastąpienia prezydenta kandydaci na jego zastępców muszą spełniać te same kryteria, co pretendenci do głównego urzędu w państwie, i są wybierani w wyborach razem z prezydentem. Jedynym wyjątkiem od tej reguły był Gerald Ford. Był on jedynym w historii wiceprezydentem a potem prezydentem niepochodzącym z wyborów powszechnych. Gdy wiceprezydent Spiro T. Agnew, zamieszany w aferę Watergate, złożył swój urząd, ówczesny prezydent Richard Nixon, korzystając z Poprawki 25. Konstytucji Stanów Zjednoczonych, powołał Forda na stanowisko wiceprezydenta. Gdy później Nixon zrezygnował z pełnienia urzędu Ford objął urząd prezydenta. Stał się pierwszym i jak dotąd ostatnim prezydentem USA z nominacji, a nie z wyboru.

Wybrani w głosowaniu elektorów kandydaci na prezydenta i wiceprezydenta obejmują urząd 20 stycznia następnego roku o godzinie 12:00 czasu waszyngtońskiego. Prezydent składa przysięgę o treści: „Uroczyście przysięgam, że będę wiernie sprawował urząd Prezydenta Stanów Zjednoczonych i ze wszystkich sił będę strzegł, ochraniał i bronił Konstytucji Stanów Zjednoczonych.”

Stanisław Żaryn