Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 30.10.2016

"Handel wzrośnie o jedną czwartą". Szczyt UE-Kanada i podpisanie umowy handlowej

Handel między Unią a Kanadą wzrośnie o 23 procent - wylicza KE. Korzyści dla Europy to 12 miliardów euro. Porozumienie likwiduje 98 procent ceł na towary, dopuszcza firmy do przetargów publicznych i otwiera rynek usług finansowych.

W Brukseli dziś odbywa szczyt Unia Europejska-Kanada. Podpisana została umowa o wolnym handlu.

Negocjacje dotyczące porozumienia trwały 5 lat, zakończyły się w 2014 roku.

Umowa przewiduje zniesienie prawie wszystkich ceł i barier pozataryfowych między Unią a Kanadą, oraz liberalizację handlu usługami. Zwolennicy mówią o korzyściach, o wzroście gospodarczym i nowych miejscach pracy.

Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker powiedział przed rozpoczęciem szczytu, że to nowoczesna umowa. - To bardzo ważny dzień dla Unii Europejskiej i dla Kanady, bo ustalamy międzynarodowe standardy, które powinny być przestrzegane przez innych negocjujących umowy o wolnym handlu. Toczy się obecnie 20 takich rokowań, a my dziś ustalamy światowe reguły - powiedział szef Komisji.

To bardzo dobre porozumienie dla europejskich pracowników, konsumentów, przedsiębiorców z dobrym i nowoczesnym partnerem - tak o umowie mówi komisarz do spraw handlu Cecilia Malmström. - Umowa daje natychmiastowe gospodarcze korzyści - dodała komisarz.

Deklarację, która będzie dołączona do unijno-kanadyjskiej umowy, wczoraj podpisał minister spraw zagranicznych Belgii Didier Reynders. - To bardzo ważna uważna, myślę że najlepsza od czasu powstania Unii Europejskiej z najwyższymi standardami regulacyjnymi - powiedział szef belgijskiej dyplomacji.

 

Głosy przeciwników

Mimo wszystko umowa do tej pory wzbudza mieszane reakcje. Przeciwko niej organizowane były protesty w wielu unijnych krajach. Argumentowano, że po wejściu w życie porozumienia nastąpi napływ taniej żywności z Kanadą, na czym ucierpi unijne rolnictwo. Przeciwnicy mówili też, że pozycja korporacji zostanie wzmocniona w przewidzianym w umowie międzynarodowym arbitrażu.

Perturbacje w związku ze sprzeciwem Walonii

Początkowo planowano, że szczyt będzie w czwartek. Został jednak odwołany, bo belgijski region Walonia nie wyraził zgody na podpisanie CETA przez rząd federalny Belgii, blokując w ten sposób zgodę całej UE. Rząd Belgii potrzebował mandatu od wszystkich regionów i wspólnot językowych, by móc w imieniu całego kraju podpisać porozumienie UE-Kanada.

Impas nie tylko groził fiaskiem CETA, ale też stawiał pod znakiem zapytania przyszłość unijnej polityki handlowej.

Dopiero w piątek po południu parlament Walonii, a także parlamenty brukselskiego regionu stołecznego oraz francuskojęzycznej wspólnoty w regionie stołecznym Brukseli, przegłosowały rezolucje, upoważniające rząd federalny Belgii do podpisania umowy UE-Kanada. Było to możliwe dzięki osiągniętemu w czwartek porozumieniu między belgijskimi regionami, wspólnotami językowymi i rządem federalnym.

Zgodnie z porozumieniem do CETA dołączona zostanie deklaracja Belgii, zastrzegająca prawo tego kraju uruchomienia "w razie nierównowagi rynkowej" klauzuli ochronnej dotyczącej importu produktów rolnych. W deklaracji zaznaczono też, że CETA nie ma wpływu na unijne przepisy dotyczące autoryzacji i wprowadzania na rynek produktów modyfikowanych genetycznie (GMO).

Belgia oświadczyła też, że zwróci się do Trybunału Sprawiedliwości UE o ocenę legalności przewidzianego w CETA systemu arbitrażu inwestycyjnego (Investment Court System - ICS), który ma rozwiązywać spory na linii państwo-inwestor. Ten arbitraż uznawany jest przez przeciwników CETA za wzmocnienie wpływów wielkich korporacji. Tego dotyczyły też najważniejsze zastrzeżenia Walonii.

Belgijską deklarację zaakceptowały w czwartek pozostałe państwa UE.

Umowa CETA zniesie niemal wszystkie cła i bariery pozataryfowe oraz zliberalizuje handel usługami między UE a Kanadą.

Wszystkie kraje Unii dały zielone światło dla podpisania umowy z Kanadą oraz dla rozpoczęcia tymczasowego stosowania części jej zapisów jeszcze przed ratyfikacją. Porozumienie będzie wymagać ratyfikacji przez wszystkie państwa członkowskie Unii i Parlament Europejski.

Rzecznik prezydenta: to umowa dobra dla Polski i dla UE

Nawet biorąc poprawkę na to, że oczywiście CETA nie jest umową, która w 100 proc. nas jako Polskę satysfakcjonuje, to myślę, że jest dobra i dla nas, i dla całej Unii Europejskiej - powiedział w sobotę szef prezydenckiego biura prasowego Marek Magierowski.

- W przypadku CETA, w przypadku umowy o wolnym handlu między Unią Europejską a Kanadą warto podkreślić, że w tej umowie jest mnóstwo zastrzeżeń, obostrzeń, które obalają niektóre mity narosłe wokół tego układu, dotyczące między innymi żywności genetycznie modyfikowanej. Kanada jest jednym z największych eksporterów na świecie tego typu żywności, natomiast Unia Europejska ma swoje przepisy i te przepisy zostały uwzględnione także w tej umowie - powiedział. - Absolutnie nie należy się obawiać, że teraz z dnia na dzień tego typu żywność zaleje rynki europejskie czy polskie - wskazał. Zaznaczył jednocześnie, że "zawsze kiedy są podpisywane tego typu umowy handlowe, trudno jest zadowolić wszystkich ich uczestników".

Odnosząc się do obaw polskich producentów żywności związanych z wejściem w życie umowy CETA, Magierowski powiedział, że umowa nie stanowi dla nich zagrożenia, "a wręcz przeciwnie; otwiera się duży rynek kanadyjski".

PAP/IAR/agkm