Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
migracja
migrator migrator 27.10.2009

Premier oszczędzi Bondaryka?

We wtorek szef rządu podejmie decyzję ws. szefostwa Agencji.
Premier oszczędzi Bondaryka?fot. abw.gov.pl

Czy szefostwo Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego straci stanowiska z powodu podsłuchiwania dziennikarzy i wykorzystywania podsłuchów do prywatnego procesu? Zgodnie z zapowiedziami we wtorek premier ogłosi dezycję w sprawie Krzysztofa Bondaryka, szefa ABW i jego zastępcy, Jacka Mąki.

Ogłoszenie decyzji premiera potwierdził rzecznik rządu, Paweł Graś. Jak mówił, premier podejmie ją po zapoznaniu się z materiałami przygotowanymi przez ministra sprawiedliwości. Podkreślił jednocześnie, że nie ma żadnych podstaw do dymisji szefa Agencji, Krzysztofa Bondaryka. - Bardzo dobrze wypełnia funkcje, pod jego kierownictwem, w tym również pod kierownictwem jego zastępcy Jacka Mąki, Agencja podniosła się z kolan i odnotowuje sukcesy (...) morale i wewnątrz Agencji i jej działania na zewnątrz są odbudowywane - ocenił Graś.

- We wtorek premier Tusk otrzyma z prokuratury od ministra Krzysztofa Kwiatkowskiego informacje na temat wiedzy prokuratury dotyczącej tej sprawy. Po zapoznaniu się z tymi informacjami premier podejmie decyzję - powiedział Graś w Radiu ZET.

Pytany, czy doszło do złamania dobrego obyczaju w przypadku ABW, Graś powiedział: Tak na pierwszy rzut oka rzeczywiście się może wydawać, ale ja uważam, że funkcjonariusz, tak jak każdy obywatel, ma prawo do obrony i dochodzenia swoich praw.

Graś zaznaczył, że Mąka został oskarżony przez dziennikarzy o to, że wykorzystując swoje wpływy "doprowadził niemalże do samobójstwa pana Sumlińskiego". - Naturalną i dobrą reakcją było to, że pan Mąka postanowił dochodzić swoich praw w sądzie i bronić w sądzie cywilnym dobrego imienia swojej służby i dobrego imienia własnego - podkreślił.

Z kolei minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski powiedział, że przedstawił premierowi materiały, które obejmują m.in. "sprawdzenie w ramach nadzoru służbowego ze strony prokuratury krajowej prawidłowość działania prokuratora bezpośredniego, podejmującego decyzję o udostępnieniu materiałów pełnomocnikowi pana Jacka Mąki".

''K. Kwiatkowski

Jak dodał, materiał został przygotowany na polecenie premiera i to szef rządu jest jego dysponentem i będzie decydował, w jakim zakresie i w jakiej części raport zostanie przedstawiony opinii publicznej. W sobotę premier ocenił, że w tej sprawie mogło dojść do złamania pewnego dobrego obyczaju.

"To nie może być akceptowane"

W poniedziałek w sprawie nieprawidłowości w stosowaniu podsłuchów głos zabrał Janusz Kochanowski, Rzecznik Praw Obywatelskiech. "Obowiązujące obecnie przepisy dotyczące stosowania tzw. podsłuchów pozaprocesowych nie gwarantują konstytucyjnego prawa obywateli do prywatności, wolności i ochrony tajemnicy komunikowania się" - alarmuje RPO w piśmie skierowanym do premiera Donalda Tuska i prosi go o przedstawienie stanowiska w tym zakresie.

Czytaj więcej!

"Oszczędzi Bondaryka"

Zdaniem komentatorów wszystko wskazuje na to, że Jacek Mąka zostanie zwolniony, a Krzysztofa Bondaryka szef rządu oszczędzi. Według niektórych z nich, to jednak nie wystarczy.

Publicysta dziennika "Polska" Wiktor Świetlik uważa, że jeżeli Jacek Mąka nie straci stanowiska będzie to całkowita kompromitacja. Z kolei dziennikarz Jerzy Jachowicz jest zdania, że tu nie o wiceszefa ABW chodzi, sam bowiem - bez akceptacji Bondaryka - nie wykonał żadnego ruchu. Zdaniem publicysty, ważne jest pytanie: jak długo Donald Tusk będzie trzymał Krzysztofa Bondaryka.

Donald Tusk powiedział w sobotę, że po tym, jak otrzyma precyzyjną informację w tej sprawie, podejmie decyzję. Zastrzegł jednak, że nie ma poczucia, aby służby specjalne w Polsce wymagały jakiejś szczególnej kontroli, chyba, że mamy do czynienia ze złamaniem zasad. Tusk dodał, że przyjął zasadę, iż "kontrola służb specjalnych przez premiera polskiego rządu nie może przekroczyć granicy dwuznacznej ciekawości i będzie się tego trzymał".

Wiceszefowi ABW zarzuca się, że w cywilnym procesie, jaki wytoczyły dziennikowi "Rzeczpospolita" wykorzystał materiały z podsłuchu dziennikarzy w innej sprawie. Tymczasem, jak napisała tydzień temu "Rzeczpospolita", materiały z podsłuchanej rozmowy Cezarego Gmyza i Bogdana Rymanowskiego powinny być zniszczone, bo nie dotyczyły śledztwa.