Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
migrator migrator 24.03.2010

Skandal. Prokurator wypuszcza groźnych bandytów

Zaledwie dozór policji i zakaz opuszczania kraju - taką sankcję zastosowała sądecka prokuratura rejonowa wobec dwóch z trójki zatrzymanych przez policję sprawców bandyckiej napaści na dwie rodziny jadące samochodem przez centrum Łącka.

We wtorek do Prokuratury Rejonowej w Nowym Sączu został doprowadzony pierwszy z zatrzymanych w tej sprawie. Młody mężczyzna, skuty kajdankami i prowadzony przez policjantów, wchodził do gmachu z miną, jakby był dumny z tego, co zrobił.

W niedzielę wieczorem grupa młodych mężczyzn zablokowała w Łącku drogę wojewódzką, zmuszając do zatrzymania się dwie rodziny z małym dzieckiem, jadące mercedesem. Skacząc po aucie, bandyci zdemolowali je, a następnie dotkliwie pobili i skopali dwóch mężczyzn, usiłujących bronić 10-miesięcznego dziecka przed rzucanym przez napastników kamieniami. Ofiary trafiły do szpitala.

Jeszcze w niedzielę policja zatrzymała trzech prowodyrów. - We wtorek do prokuratury zostało kolejno doprowadzonych dwóch z trzech zatrzymanych - informuje prokurator rejonowy w Nowym Sączu Artur Szmyd. - Usłyszeli m.in. zarzuty udziału w pobiciu. Gdy otrzymamy oficjalne potwierdzenie medyczne, że obrażenia są poważne, a w grę wchodzi złamanie kości oczodołu jednej z ofiar, kwalifikacja czynu będzie zmieniona na zagrożoną wyższym wyrokiem. Nawet pięciu lat więzienia.

Potraktowali ich łagodnie

Jak podał prokurator Szmyd, wobec obydwu doprowadzonych przez policję mężczyzn prokuratura zastosowała środek zapobiegawczy w postaci dozoru policji i zakazu opuszczania kraju. Trzeci z ujętych w niedzielę został zwolniony z policyjnej izby zatrzymań. Dostał wezwanie do stawienia się w prokuraturze w środę. Wtedy ma usłyszeć zarzuty i decyzję w sprawie zastosowania wobec niego środków zapobiegawczych.

Jak utrzymuje prokurator rejonowy w Nowym Sączu, takie postępowanie jest wymuszone przepisami prawa, ściśle określającymi czas, w jakim sprawca może przebywać pod kluczem od zatrzymania do postawienia mu zarzutów. Równocześnie prokurator potwierdził, że jeden z tych mężczyzn ma na swym koncie wcześniejsze wyroki. Sądy obecnie nie stosują tymczasowego aresztowania sprawców, gdy grozi im wyrok do pięciu lat więzienia.

Ponieważ w nocnej napaści w Łącku uczestniczyło więcej osób, policja ustala personalia pozostałych. Wczoraj zatrzymanych zostało dwóch kolejnych. - Zostali przesłuchani przez policję, na razie w charakterze świadków - mówi Szmyd. - Mogli wrócić do domów. Również staną przed prokuratorem, by składać dalsze wyjaśnienia.

Tymczasem w Łącku ludzie nadal są wstrząśnięci tym, co się wydarzyło. Zaczynają jednak odważnie mówić o tym, że już od dawna czują się terroryzowani przez grupę nie tyle chuliganów, ile wręcz bandytów.

mch, gazetakrakowska.pl