Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
migrator migrator 12.05.2010

Czy telefony mogły zakłócić urządzenia TU-154?

Prokurator Generalny Andrzej Seremet poinformował, że prokuratorzy badają, czy włączone telefony komórkowe pasażerów samolotu nie zakłóciły działania urządzeń pokładowych. Sprawdzą też, kto korzystał ze znajdującego się w samolocie telefonu satelitarnego.

"Na ekranach aparatów wyświetliły się informacje o nieodebranych połączeniach. Te telefony zostały zabezpieczone i przekazane do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która wykona stosowną ekspertyzę" - powiedział Seremet.

Jak zaznaczył, Agencja ustali osoby, z którymi kontaktowali się pasażerowie samolotu, a także treść wysyłanych sms-ów. Potem zostanie podjęta decyzja o ewentualnym przesłuchaniu tych osób.

"Wcześniej prokurator nie będzie podejmował decyzji o identyfikacji tych osób czy w ogóle nie będzie wzywał osób, które ewentualnie mogłyby znaleźć się w kręgu rozmówców ofiar, z tego względu, że byłby to zbyt szeroko zakreślony krąg osób" - wyjaśnił.

Prokurator zapowiedział, że w najbliższym czasie o złożenie zeznań zostanie poproszony Jarosław Kaczyński.

Seremet poinformował, że prokuratura czeka na protokoły z oględzin i zabezpieczenia miejsca wypadku oraz protokoły z badań sekcyjnych osób innych niż prezydent Lech Kaczyński. "Dokument dotyczący sekcji pana prezydenta jest już w dyspozycji prokuratorów polskich" - wyjaśnił.

Telefony nie zakłócają wysokościomierza

Choć teoretycznie nie można wykluczyć wpływu włączonych telefonów komórkowych na urządzenia pokładowe, to na pewno nie zakłócają one pracy wysokościomierza czy prędkościomierza - uważają lotniczy eksperci, z którymi rozmawiała PAP.

Według byłego pilota wojskowego z miesięcznika "Lotnictwo" Michała Fiszera, włączone telefony komórkowe na pewno nie zakłóciły wysokościomierza. "Bo wysokościomierz to membrana ciśnieniowa, podłączona przez sprężynki i kółka zębate do wskazówki. Tego się nie da zakłócić, chyba że zwiększy się ciśnienie w miejscu membrany" - powiedział w środę PAP Fiszer.

"Być może jakieś urządzenia Tupolewa były wrażliwe na działanie telefonu komórkowego, ale na pewno nie był to wysokościomierz, na pewno nie łączność radiowa, na pewno nie prędkościomierz, na pewno nie sztuczny horyzont. Więc cóż więcej mogło mieć decydujące znaczenie dla tego podejścia do lądowania?" - pytał Fiszer.

Zdaniem Fiszera, komórki w samolocie w zasadzie niczego nie mogą zakłócać. "Nie wiem, dlaczego każą je wyłączać. Najprędzej mogą mieć wpływ na pracę GPS-a. Z tego, co ja wiem, to linie lotnicze trochę na wyrost zmuszają ludzi do wyłączania tych komórek. Prawdopodobnie główną przyczyną tego zakazu jest zmuszanie pasażerów do korzystania z płatnego telefonu pokładowego" - uważa Fiszer.

Wpływu telefonów na urządzenia pokładowe nie przecenia też wydawca magazynu "Skrzydlata Polska", sekretarz Krajowej Rady Lotnictwa Tomasz Hypki.

"To odwracanie uwagi"

"Teoretycznie telefony mogły mieć jakiś wpływ, natomiast cały czas jest to odwracanie uwagi od kluczowej sprawy, czyli tego, że w takich warunkach ten samolot z tym pilotem, po prostu nie powinien lądować. Cała reszta ma dużo mniejsze znaczenie, bo to już jest szukanie jakichś szczegółowych rzeczy, które mogły wpłynąć na przebieg wydarzeń w ostatniej chwili" - powiedział PAP Hypki.

"Ludzie zawsze włączają komórki przy lądowaniu - każdy chce wysłać esemesa czy zatelefonować z informacją, że już wylądował. I samoloty generalnie są zabezpieczone przed wpływem telefonów komórkowych. Oczywiście, że w skrajnym przypadku nie można tego wpływu wykluczyć i ze względów bezpieczeństwa wymagane jest wyłączanie tych urządzeń zarówno w czasie startu, jak i lądowania" - mówił Hypki.

Dodał jednak, że "na pewno wiele było lotów tym samolotem z pasażerami, którzy włączali komórki, ale one nie skończyły się nieszczęściem, bo odbywały się w innych warunkach i zgodnie z procedurami".

"Zabezpieczenie miejsca katastrofy nie należy do prokuratury"

Prokurator Generalny uważa, że ogrodzenie miejsca katastrofy pod Smoleńskiem należy do kompetencji lokalnych władz. Andrzej Seremet powiedział na konferencji prasowej, że polska prokuratura nie zajmuje się tą sprawą.

Prokurator Generalny powiedział, że Polska otrzyma w najbliższym czasie materiały z rosyjskiego śledztwa w sprawie katastrofy prezydenckiego samolotu. Będą to między innymi protokoły z zabezpieczenia miejsca katastrofy.

to,rr, Informacyjna Agencja Radiowa (IAR), PAP