Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
migrator migrator 17.04.2010

"Prości Rosjanie też nie zawiedli"

Po tragedii w Smoleńsku Rosjanie spontanicznie okazywali Polakom współczucie, wielu dowiedziało się po raz pierwszy o zbrodni katyńskiej.

W pierwszych dniach po katastrofie serwisy informacyjne w rosyjskich mediach zdominowane były przez doniesienia o katastrofie samolotu prezydenta. Zastępca naczelnego „Nowoj Gaziety” Andriej Lipski oświadczył w środę, że po raz pierwszy nie wstydzi się za zachowanie rosyjskich władz. „Prości Rosjanie także nie zawiedli” – podkreślił.

Kwiaty pod ambasadą

Mieszkańcy Smoleńska codziennie przychodzili na miejsce katastrofy, by złożyć kwiaty, zapalić znicze, pomodlić się. Media pokazywały spontaniczne, pełne współczucia dla Polaków reakcje zwykłych Rosjan. "Sam jestem zaskoczony mnogością ciepłych słów, gestów przyjaźni, jakie płyną pod adresem Polski i Polaków. Pod ambasadę Polską w Rosji wciąż przychodzą ludzie, zapalają świeczki, modlą się. Odważyłbym się nawet powiedzieć, że dla Rosjan jest to taka sama trauma jak dla was, Polaków" - mówił dziennikowi „Polska The Times” szef działu zagranicznego dziennika "Izwiestia" Maksim Jusin.

"Nawet zamachy z 11 września 2001 r., kiedy to terroryści bez uprzedzenia zabili tysiące niewinnych ludzi, nie zdetonowały takiego ładunku emocji i współczucia jak katastrofa polskiego samolotu. To naprawdę niesamowite wydarzenie, bezprecedensowe. Pokazuje ono jednak niezwykle ważną rzecz: że zarówno Polacy, jak i Rosjanie są jak bracia. Możemy się spierać, możemy mieć własne interesy, ale w gruncie rzeczy jesteśmy do siebie podobni. Jesteśmy jak skłócona rodzina, która w ciężkich chwilach trzyma się razem. Wszak jesteśmy Słowianami" - mówił Jusin.

Rosjanie i Katyń

W dzień po katastrofie rosyjska państwowa telewizja niespodziewanie wyemitowała „Katyń” Andrzeja Wajdy. Zdaniem komentatorów – władza zdecydowała się pokazać ten film dużo szerszej widowni niż kilka dni wcześniej po to, by przeciętni Rosjanie zrozumieli skąd biorą się reakcje i gesty Putina i Miedwiediewa i skąd decyzja o wprowadzeniu żałoby narodowej 12 kwietnia.

Jak powiedział PAP dr Marek Figura z Instytutu Wschodniego UAM w Poznaniu, "W rosyjskich gazetach ilość informacji z Polski, o Polsce i o Polakach jest taka, jakiej nie było przez ostatnie 20 lat. W gazecie "Komsomolskaja Prawda" ukazał się np. duży artykuł o Lechu i Marii Kaczyńskich jako przykładnym małżeństwie. Informacje pojawiają się również w tych mediach, które do tej pory nie zajmowały się Polską bądź też pisały o niej w negatywny sposób" - powiedział.

Zdaniem naukowca, należy docenić wagę ostatniej wypowiedzi prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa, który jednoznacznie i ostro potępił Stalina i uznał go winnym nie tylko zbrodni w Katyniu, ale i ogromu zbrodni na obywatelach radzieckich.

"To nie jest tylko okazjonalna wypowiedź. Miedwiediew już wcześniej krytycznie wypowiadał się w sprawie stalinowskiej spuścizny. To dowodzi, że w Rosji następuje jakieś przewartościowanie i są próby szukania nowego sposobu spojrzenia na bardzo tragiczna historię tego kraju" - powiedział.

"Nie należy oczekiwać, że świadomość historyczna Rosjan nagle się zmieni, jest to proces obliczony na lata. Proces nowego odczytania własnej historii nie będzie łatwy - wkrótce mamy rocznicę 9 maja, ona będzie skłaniała ku akcentowaniu wyłącznie heroicznej strony działań Armii Czerwonej i władz radzieckich" - dodał dr Figura.

"Przywódcy rosyjscy mówią tyle, na ile pozwala im świadomość rosyjskiego społeczeństwa. Zdaje się, że ta świadomość ulega na naszych oczach gwałtownemu przeobrażeniu" - podkreślił w rozmowie z PAP wiceszef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Robert Tyszkiewicz (PO).

"Władze rosyjskie są dziś pod presją rosyjskiej opinii publicznej, która chce znać prawdę o Katyniu. (...) Myślę, że Miedwiediew czuje, że zaprzeczanie prawdzie o Katyniu nie jest już możliwe" - dodał poseł PO.

Zdaniem Tyszkiewicza tragiczne wydarzenie, jakim była śmierć prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego w katastrofie samolotu pod Smoleńskiem, przyczyniło się do nagłośnienia historii zbrodni katyńskiej w Rosji. "Na pewno ofiara polskich elit poniesiona w tej tragedii nie pozostaje daremna" - ocenił.

"Mam nadzieję, że władze rosyjskie odblokowały się po tej wielkiej tragedii, po katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem" - powiedział w środę PAP reprezentujący PiS wiceszef Komisji Spraw Zagranicznych Karol Karski.

Pytany czy słowa Miedwiediewa nie powinny paść z ust premiera Władimira Putina podczas uroczystości w Katyniu, w których wziął udział polski premier Donald Tusk, odpowiedział: "Należy cieszyć się z rzeczy dobrych, a nie podkreślać, że rzeczy dobre nie wydarzyły się wcześniej".

Według Karskiego, Miedwiediew mówi "głośno i wyraźnie" o czymś, co jest wiadome od dawna i o czym mówiły zarówno władze rosyjskie, jak i władze ZSRR. "O tym, że zbrodni w Katyniu dokonał Stalin, powiedziały już władze Związku Radzieckiego, kilka miesięcy przed rozpadem. To samo powiedział też prezydent Rosji Borys Jelcyn. Jelcyn przekazał cześć dokumentów dotyczących zbrodni katyńskiej" - przypomniał poseł PiS.

„Nie widzę żadnego przełomu”

Sceptycznie do kwestiik „przełomu’ we wzajmnych relacha podchodzi Znany komentator Witalij Portnikow, piszący dla mediów rosyjskich i ukraińskich. uważa on, że nie ma podstaw, by oczekiwać przełomu w stosunkach Polski i Rosji po katastrofie w Smoleńsku. Jego zdaniem błędem jest wiązanie ze sobą tych dwóch spraw.

"Nie widzę żadnego przełomu w stosunkach Polski i Rosji" - powiedział Portnikow, zaznaczając, że niezrozumiałe jest dla niego wiązanie takich oczekiwań z wydarzeniem, jakim jest katastrofa lotnicza.

Ocenił, że przywódcy Rosji - prezydent Dmitrij Miedwiediew i premier Władimir Putin - zachowali się odpowiednio po katastrofie, ale wyraził zdziwienie tym, że budzi to zaskoczenie. "Jak zdaniem Polaków prezydent i premier Rosji powinni się zachować, jeśli na terytorium ich kraju rozbije się samolot z wielką liczbą ludzi?" - zapytał retorycznie.

Według Portnikowa postrzeganie tych wydarzeń w kontekście stosunków między państwami jest sprawą tylko polskiej opinii publicznej, ale nie ma nic wspólnego z rzeczywistością polityczną. Przypomniał, że w ostatnich latach stosunki z Rosją pogorszyły się z powodu postawy Polski wobec pomarańczowej rewolucji na Ukrainie oraz planów przyjęcia elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej.

"Dwóch tych bodźców - nawiasem mówiąc, o charakterze czysto propagandowym, dlatego, że nie mają one żadnego związku z rzeczywistością - już nie ma. Na Ukrainie doszło do władzy przywództwo, które dąży do współpracy z Rosją. Elementy tarczy USA nie będą rozmieszczone w Polsce. Nie ma żadnej platformy propagandowej do pogorszenia stosunków między Moskwą a Warszawą, ale jej nie było również przed śmiercią prezydenta Lecha Kaczyńskiego" - wskazał Portnikow.

"Katyń" nic nie znaczy?

Zapytany o wyemitowanie w telewizji rosyjskiej w niedzielę wieczorem filmu "Katyń" Andrzeja Wajdy komentator ocenił, że również nie jest to wydarzenie, które należy stawiać na płaszczyźnie realnej polityki. Pokazanie filmu Wajdy czy reakcja przywódców Rosji na katastrofę nie wpływają na zmianę systemu wartości w rosyjskiej elicie politycznej czy społeczeństwie - wskazał. "Nie znikają portrety Stalina na ulicach Rosji w Dzień Zwycięstwa, nie ustaje presja na obrońców praw człowieka, którzy przypominają, że stalinizm był złem" - zauważył.

Podkreślił, że nie chodzi o to, że film został pokazany w rosyjskiej telewizji, ale o fakt, że może to nastąpić tylko po odgórnej decyzji władz. Zdaniem Portnikowa, dopóki Rosja nie upodobni się do krajów europejskich, nie zmieni się stosunek społeczeństwa do wolności słowa, życia politycznego czy historii, dopóty nie może być ona państwem, z którym możliwe są prawdziwe i wzajemnie korzystne relacje.

"Polska sentymentalność, o której tomy napisali polscy pisarze, poeci i myśliciele, nie może zastąpić tej zdrowej platformy wspólnych wartości, która jest potrzebna do wzajemnego zrozumienia między państwami" - podsumował komentator.

rr, Informacyjna Agencja Radiowa (IAR), PAP