Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
migrator migrator 22.04.2010

Katastrofa w Smoleńsku – pytania bez odpowiedzi

Andrzej Seremet, Prokurator Generalny, powiedział, że ustalenie przyczyn katastrofy polskiego samolotu pod Smoleńskiem będzie żmudne i czasochłonne. - Badane są wszystkie możliwe przyczyny katastrofy samolotu - dodał płk Zbigniew Drozdowski z komisji badania wypadków lotniczych MON.
Wrak polskiego Tu-154MWrak polskiego Tu-154Mfot. east news

Prasa zbierając informacje, które do tej pory pojawiły się w sprawie katastrofy, stara się podać najprawdopodobniejszą przyczynę katastrofy. Internet jest pełny spiskowych teorii, jednak eksperci cytowani przez gazety, studzą emocje tłumacząc co rzeczywiście mogłoby mieć wpływ na dramatyczny przebieg lądowania Tupolewa.

Czwartkowa "Rzeczpospolita" opublikowała hipotezy, które mogły być przyczyną katastrofy polskiego samolotu pod Smoleńskiem. Wśród nich znalazł się błąd pracowników wieży czy fakt, że mogli oni działać pod presją swoich zwierzchników.

Lotnisko w Moskwie

„Rz” pisze, że podnoszona przez stronę rosyjską kwestia „rekomendacji” możliwości lądowania w Moskwie nie miała żadnego znaczenia. – Problem w tym, że nie ma czegoś takiego jak rekomendacja. Jest zezwolenie albo odmowa. Kontrolerzy na lotnisku mogli naruszyć procedury – tłumaczył rosyjski rozmówca „Rz”.

Podobnego zdania są polscy eksperci. – Wieża może uznać, że warunki pogodowe są zbyt trudne i zamknąć lotnisko. Wtedy pilot musi lecieć gdzieś indziej. Jeżeli wieża tego nie robi, pilot uznaje, że nie jest tak źle i ma wszelkie prawo, by podjąć próbę lądowania. Jeżeli rzeczywiście wieża tego nie zabroniła, to oznacza, że Rosjanie popełnili fatalny błąd – powiedział „Rz” chcący zachować anonimowość polski pilot.

Oświetlenie lotniska

Polska prokuratura chce, by strona rosyjska w drodze pomocy prawnej ustaliła kto, w jakim zakresie i po co wykonywał prace przy oświetleniu lotniska w Smoleńsku bezpośrednio po katastrofie prezydenckiego samolotu - poinformowała Naczelna Prokuratura Wojskowa.

Rzecznik NPW płk Zbigniew Rzepa powiedział, że zwrócono się o to w nawiązaniu do informacji prasowych, według których niedługo po katastrofie, a przed przylotem na miejsce premiera Rosji Władimira Putina i premiera RP Donalda Tuska, wymieniano żarówki w oświetleniu pasa lotniska. Padały sugestie, że oświetlenie wcześniej mogło być niesprawne.

Załoga bez zastrzeżeń

„Rz” zwraca uwagę, że oskarżenia pilotów o brak znajomości języka rosyjskiego czy brak doświadczenia są bezpodstawne. Również awaria prezydenckiego Tupolewa, wydaje się mało prawdopodobna, ponieważ według cytowanych przez gazetę ekspertów, samolot był dopiero co wyremontowany i miał przed sobą wiele godzin lotów.

Wcześniej ujawniła „Rz”, że to nie polscy piloci, lecz rosyjscy kontrolerzy lotów mogli działać pod naciskiem. Rankiem 10 kwietnia odbyli kilka rozmów z przełożonymi w Moskwie. – W jednej z rozmów ostrzegali, że warunki są fatalne i że zastanawiają się nad zamknięciem lotniska i wprowadzeniem zakazu lądowania – mówi informator „Rz”. – Mieli jednak wątpliwość, czy ta decyzja nie zostanie przez polską stronę zinterpretowana jako celowa przeszkoda. Nasze źródła twierdzą, że wątpliwości dotyczące tego, czy zamknąć lotnisko, mieli też przełożeni kontrolerów – dodał.

Problemy z nawigacją

Na stronie „The Moscow Times” pojawiła się informacja, o zainstalowanej na smoleńskim lotnisku dodatkowej aparaturze naprowadzającej samoloty.

Tak zwany MMLS - Mobile Microwave Landing System – miał pomóc wylądować maszynie na pokładzie której znajdował się premier Władimir Putin. Z tego samego urządzenia mógł również skorzystać samolot polskiej delegacji z Donaldem Tuskiem. Sprzęt miał być wypożyczony przez Smoleńskie lotnisko specjalnie na uroczystości w Katyniu.

Jak przyznaje znana rosyjska dziennikarka, Yulia Latynina, prawdopodobne po wylocie Tuska i Putina urządzenie zostało zdemontowane. Zdaniem autorki jego brak mógł przyczynić się do wypadku "bardziej niż mgła".

Atak elektroniczny

Według „Rzeczpospolitej” nie wykluczony jest również zamach terrorystyczny i atak elektroniczny. Prokurator generalny Andrzej Seremet powiedział, że śledczy badali także hipotezę zamachu. Wstępne śledztwo wykazało, że na pokładzie nie doszło do eksplozji ładunku wybuchowego.

Atak elektroniczny miałby odbyć się poprzez zablokowanie systemu TAWS (Terrain Awareness and Warning System), który z dokładnością do jednego metra informuje pilotów o ukształtowaniu terenu w okolicach lotniska. Ukazuje im trójwymiarowy model terenu nawet w najtrudniejszych warunkach pogodowych. Ponieważ do tej pory nie zdarzyła się jeszcze katastrofa samolotu wyposażonego w ten system, pojawiły się spekulacje, czy przypadkiem rzekomi terroryści świadomie nie zakłócił pracy urządzeń pokładowych.

– System TAWS zawieść nie może. Chyba że ktoś zaatakuje go techniką o nazwie „meaconing”. Fałszywy sygnał jest nagrywany i kilka milisekund później i z większą mocą niż sygnał satelity puszczany w eter na tej samej częstotliwości, na której nadaje satelita – mówi „Rz” współtwórca systemu trójwymiarowej nawigacji, wykładowca na Politechnice Hamburskiej Marek Strassenburg-Kleciak.

Eksperci lotnictwa przestrzegają jednak przed wyciąganiem takich wniosków. Według Tomasza Hypkiego, Smoleńska nie ma na liście 11 tys. lotnisk, których dane są opracowane przez twórców systemów takich jak TAWS.

rk, na podstawie rp.pl