Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
migrator migrator 02.06.2010

Po co Radzie były czarne skrzynki?

Ujawnienie wczoraj przez Radę Bezpieczeństwa Narodowego - za zgodą Bronisława Komorowskiego - zapisów z czarnych skrzynek, było ruchem politycznym.

Prawo i Sprawiedliwość uważa, że przedstawienie wczoraj Radzie Bezpieczeństwa Narodowego - za zgodą Bronisława Komorowskiego - zapisów z czarnych skrzynek prezydenckiego TU 154 było ruchem politycznym.

- Narzuca się tylko jedno logiczne wytłumaczenie - chodzi o kampanię prezydencką Bronisława Komorowskiego - mówi w "Sygnałach Dnia"Mariusz Błaszczak z PiS. Według niego, Rada jest tylko organem doradczym prezydenta i nie ma w tej sprawie żadnych kompetencji. Dlatego PiS odbiera to za działania niewłaściwe.

Błaszczak mówi, że oddanie sprawy Radzie Bezpieczeństwa Narodowego było kolejną gafą kandydata na prezydenta. - Posiedzenia Rady miały sens w trakcie powodzi, ale nie w tej - powiedział.

Zapotrzebowanie opinii publicznej na informacje z czarnych skrzynek było duże i dobrze się stało, że stenogramy ujrzały światło dzienne, ale nie w tej kolejności co trzeba. – Nie rozumiem dlaczego najpierw zapoznali się z nimi politycy, a nie ludzie – powiedział.

Rzecznik PiS uważa, że ujawnione materiały są niepełne. Potrzebne są przesłuchania świadków, a szczególnie przesłuchania kontrolerów lotu. Jego zdaniem zbyt wczesne jest obarczanie winą za katastrofę pilotów samolotu.

Jako hipotezy katastrofy prezydenckiego samolotu wykluczono zamach na oraz naciski na pilotów. Dlatego pojawia się pytanie czy maszyna była sprawna.

Przekazane informacje są niepełne. Zbyt małe jest zaangażowanie w tej sprawie polskiej prokuratury. – Błędem było nie wystąpienie przez stronę polską do Rosjan o przejęcie postępowania wyjaśniającego – powiedział Mariusz Błaszczak.

(łk/ag)

*

  • Wiesław Molak: W studiu zapowiadany gość: Mariusz Błaszczak, Prawo i Sprawiedliwość. Dzień dobry, witamy.

    Mariusz Błaszczak: Dzień dobry.

    Henryk Szrubarz: Wczoraj poznaliśmy stenogramy z czarnej skrzynki przed katastrofą samolotu Tu-154M, a przed ujawnieniem odbyło się posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego. I czemu miała wczoraj służyć demonstracja Jarosława Kaczyńskiego, który na to posiedzenie nie przyszedł?

    M.B.: Możemy odwrócić pytanie: czemu miało służyć posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego? Dlaczego politycy, liderzy partii politycznych mieli się zapoznawać z kopiami ze stenogramów rozmów w samolocie poprzedzających katastrofę? Przecież Rada Bezpieczeństwa Narodowego jest organem doradczym prezydenta Rzeczypospolitej, nie ma żadnych kompetencji, kompetencji w tej sprawie też żadnych nie ma, a więc dlaczego pan marszałek Bronisław Komorowski zdecydował o tym, żeby Rada Bezpieczeństwa Narodowego o tej sprawie decydowała? To jest bardzo dziwne. Narzuca się tylko jedno wytłumaczenie logiczne – że chodzi o kampanię pana marszałka Bronisława Komorowskiego. No i takie działania uważamy za działania niewłaściwe, wysoce niewłaściwe. Stenogramy...

    H.S.: No ale Jarosław Kaczyński wtedy wysyła swojego pełnomocnika czy przedstawiciela, mimo że wie, że właściwie to z punktu widzenia Konstytucji nie powinien tego robić, bo jak powiedział wczoraj prof. Piotr Winczorek, po prostu nie można posyłać na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego kogoś w zastępstwie.

    M.B.: Formuła tego spotkania zależała od gospodarza, od pana marszałka Komorowskiego, skoro pan marszałek chyba też był świadomy, ewentualnie była to kolejna gafa i wpadka pana marszałka Komorowskiego, że... tak jak wiele gaf popełnia pan marszałek z tymi wypowiedziami dotyczącymi powodzi, z różnymi niezręcznościami, ostatnio pomylił deficyt z długiem. A więc być może też pan marszałek Komorowski nie wiedział, że Rada Bezpieczeństwa Narodowego w tej dziedzinie nie ma kompetencji. Formuła zależy od gospodarza, a pan mecenas Rogalski jest pełnomocnikiem kilku rodzin.

    H.S.: Ale już kilka dni wcześniej było wiadomo, że to właśnie Rada Bezpieczeństwa Narodowego zadecyduje o tym, czy ujawnić stenogramy czarnych skrzynek, czy też nie. Pytanie było tylko, kiedy to zrobi, czy jeszcze przed Bożym Ciałem, czy może kilka dni po.

    M.B.: Ale też bardzo dziwne, bo niby na jakiej podstawie Rada Bezpieczeństwa Narodowego miałaby decydować o tym? Ta decyzja należeć powinna z jednej strony do prokuratury, a z drugiej do przedstawicieli rządu polskiego – pana premiera Donalda Tuska, pana ministra Jerzego Millera, który stoi na czele cywilnej komisji, która bada przyczyny tej katastrofy. Nic Radzie Bezpieczeństwa Narodowego do tego, ona nie ma tu takich kompetencji. W związku z tym zastanawiające jest pytanie: dlaczego pan marszałek Komorowski w tej sprawie zwoływał Radę Bezpieczeństwa Narodowego? Jeżeli chodzi o powódź, to oczywiście tak, jak najbardziej, odbyły się dwa posiedzenia, one miały głęboki sens, dlatego że trzeba przygotować nasz kraj przed ewentualnością powodzi. Przypomnę, że w Polsce z reguły powodzie następowały w lipcu, mieliśmy w maju powódź, zagrożenie wciąż nie ustało. No ale żeby zajmować się stenogramami z rozmów w samolocie poprzedzających katastrofę? To jest rzeczywiście działanie zupełnie niezrozumiałe.

    W.M.: Ale pan sam powiedział, że to jest ciało doradcze. Może po prostu chciał się poradzić.

    M.B.: Ale gdyby to było ciało doradcze prezesa Rady Ministrów, pana premiera Donalda Tuska, no to rozumiem. Ale osoba zastępująca prezydenta Rzeczpospolitej, marszałek sejmu w sprawie upublicznienia stenogramów podejmuje decyzję? Niby na jakiej podstawie? Oczywiście zapotrzebowanie opinii publicznej było olbrzymie i słusznie, dobrze, że te stenogramy ujrzały światło dzienne...

    H.S.: Czyli dobrze się stało.

    M.B.: Ale dlaczego najpierw politycy mieli się zapoznawać z tymi materiałami, a dopiero w dalszej kolejności opinia publiczna? No, tego nie rozumiem.

    H.S.: A jak pan odebrał treść zapisów czarnych skrzynek, tych rozmów?

    M.B.: No, przede wszystkim nie znamy wszystkich wypowiedzi, część nie została odczytana. Naszym zdaniem to też jest pytanie, które układa się w ciąg myślowy wskazujący na to, że to strona polska powinna przejąć postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. Przypomnę, że prawo międzynarodowe daje taką możliwość. Pan premier Donald Tusk nie wystąpił o przejęcie śledztwa do premiera Putina i przejęcie postępowania wyjaśniającego. Czarne skrzynki, a więc źródło tych informacji, powinno być w Polsce, a one wciąż są w Moskwie. Mamy do czynienia tylko z kopiami ze stenogramów. To jest jedna sprawa.

    A druga – żeby wyrobić sobie stanowisko w tej sprawie, pogląd w tej sprawie, odczytanie stenogramów kopii czarnych skrzynek to zbyt mało. Powinniśmy mieć również przesłuchania świadków, a szczególnie przesłuchania kontrolerów lotu z lotniska w Smoleńsku, żeby przede wszystkim odpowiedzieć sobie na pytanie: dlaczego lotnisko nie zostało zamknięte przy tych fatalnych warunkach pogodowych, żeby zbadać, czy parametry podawane przez kontrolerów lotu pilotom były prawdziwe, czy były odpowiednie do sytuacji. Bo jest taka tendencja, która zarysowała się w publikacjach rosyjskich, w wypowiedziach rosyjskich, że odpowiedzialni za katastrofę są piloci. To jest działanie o tyle dziwne, bo przecież piloci sami nie mogą się bronić, nie żyją i znajdowanie już teraz, przesądzanie, kto był winien, jest zdecydowanie zbyt wczesne.

    H.S.: Ale jedno wiemy na pewno – nie było zamachu.

    W.M.: A minister Miller mówi, że ujawnienie zapisów powstrzyma następne fantastyczne hipotezy w tej sprawie.

    M.B.: Nie było zamachu, nie było też nacisków z tego wynika, bo niektóre z gazet takie tezy stawiały, że były naciski na lądowanie, to też trzeba wykluczyć, no ale (...)

    H.S.: Chociaż w kabinie pilotów były osoby, które właściwie tam nie powinny się znaleźć.

    M.B.: Tak, tak, no ale z tych informacji, które były opublikowane, to jednoznacznie wynika. Ja uważam, że ważne jest również to, co w tej sprawie powie prokuratura, jakie zgromadziła materiały.

    H.S.: No, jeszcze padło takie słowo wczoraj cytowane bardzo często po publikacji tych stenogramów: „Na razie nie ma decyzji prezydenta, co dalej robić”. Też to wymaga wyjaśnienia.

    M.B.: No ale te słowa padły dużo wcześniej niż doszło do katastrofy i potem nie ma już do tych słów nawiązania w kolejnych rozmowach, w związku z tym...

    H.S.: Te słowa padły cztery minuty po tym, jak kapitan poinformował pana Kazanę, dyrektora Kazanę, że wyszła mgła i w tej chwili w tych warunkach, które są obecnie „nie damy rady usiąść”.

    M.B.: No więc właśnie, ale trudno podejrzewać pilotów o jakieś tendencje zmierzające do tego, żeby jednak mimo tych fatalnych warunków pogodowych lądowali. Pytanie jest takie: czy maszyna była sprawna? Czy decyzja o poderwaniu maszyny została wykonana w sensie technicznym? Jest pytanie też o to... Przecież na kilkanaście sekund, chyba na 11 sekund przed katastrofą dopiero padła komenda z wieży „horyzont”, a więc o poderwaniu samolotu. To jest bardzo późno.

    Ale żeby znaleźć odpowiedź na te wszystkie pytania, trzeba mieć pełne dokumenty, w tym właśnie przede wszystkim przesłuchania świadków z wieży kontrolnej. To jest zadanie dla prokuratury. Opinia publiczna powinna być na ten temat informowana, żeby przeciąć spekulacje. Ja przypomnę sprawę z prokuratorem Engelkingiem, który też na wyraźne żądanie opinii publicznej, ale to prokurator przedstawił, ujawnił, prokurator może, ujawnił informacje ze śledztwa, które dotyczyły afery gruntowej. A więc taka możliwość w prawie polskim istnieje.

    Ważne, żeby nie odbywała się w atmosferze chaosu. A przypomnę, że napływały chaotyczne informacje ze strony pana ministra Jerzego Millera, słyszeliśmy, że pan minister otrzymał te stenogramy, ale nie może ich upublicznić, dlatego że nie ma zgody strony rosyjskiej, potem słyszeliśmy, że pan premier Tusk będzie negocjował z premierem Putinem możliwość upublicznienia tych materiałów. A więc odnosimy wrażenie chaosu ze strony polskiego rządu.

    Podstawa prawna tych działań też jest wątpliwa, bo Konwencja Chicagowska stosowana jest do wypadków cywilnych, tymczasem mieliśmy do czynienia z lotem...

    H.S.: Ale ten lot ma charakter cywilny jednak przecież.

    M.B.: Ale był to samolot państwowy i Konwencja Chicagowska mówi wprost, że nie jest stosowana do lotów wojskowych, statków powietrznych, które mają charakter państwowy, a takim był samolot rządowy Tupolew, który rozbił się 10 kwietnia.

    H.S.: Czyli ze spokojem trzeba będzie czekać na ostateczne wyjaśnienie przyczyn katastrofy samolotu prezydenckiego.

    M.B.: Przede wszystkim te informacje, które wczoraj się ukazały, nie dają nam pełni wiedzy. Ja mam wrażenie, że...

    H.S.: Ale coś już wiemy.

    M.B.: Ale coś już wiemy, coś już wiemy. Ja mam wrażenie, że zaangażowanie ze strony prokuratury jest zbyt małe. No i przede wszystkim ten błąd fundamentalny – nieprzejęcie, przynajmniej niewystąpienie przez stronę polską o przejęcie postępowania wyjaśniającego od strony rosyjskiej powoduje, że ukazują się, w prasie rosyjskiej ukazywały się i pewnie będą się wciąż ukazywały informacje, które powodują zamieszanie i chaos w tej sferze informacyjnej.

    H.S.: Zresztą wypowiedzi polskich ekspertów, ekspertów od lotnictwa też nie są jednoznaczne, za mało po prostu mamy jeszcze danych, żeby ostatecznie cokolwiek powiedzieć na ten temat. Dziękuję bardzo.

    M.B.: Dziękuję także.

    H.S.: Mariusz Błaszczak z Prawa i Sprawiedliwości...

    M.B.: Miłego dnia życzę państwu.

    H.S.: ...gościem Sygnałów Dnia.

    (J.M.)