Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
migrator migrator 01.06.2010

Rada Bezpieczeństwa Narodowego pierwsza do skrzynek

Udostępnienie zapisów z czarnych skrzynek prezydenckiego tupolewa w pierwszej kolejności Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, jest uzasadnione.


- Bez zapoznania się z tymi materiałami przez osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo państwa, dalsze ich udostępnianie byłoby ryzykowne - powiedział poseł PO Jarosław Gowin.

Jarosław Kaczyński zaapelował, aby pierwszeństwo miały rodziny ofiar katastrofy.

Według Gowina Rada Bezpieczeństwa Narodowego jest gwarantem ponadpartyjnego porozumienia w tej sprawie.

Jarosław Gowin nie dziwi się decyzji, że Bronisław Komorowski i Jarosława Kaczyński unikają wspólnej debaty. - Obydwaj mają bardzo szczególną sytuację - mówi. W przypadku Komorowskiego sprawy kampanii schodzą na plan dalszy, ponieważ przede wszystkim łączy on dwie najważniejsze funkcje w państwie. Natomiast Kaczyński oprócz tego, że znajduje się w trudnej sytuacji osobistej, to na dodatek opiekuje się w tym momencie matką.

- Nie dopatrywałbym się żadnych podtekstów politycznych w ich decyzji - mówi. - O ile dojdzie do drugiej tury wyborów, debata będzie konieczna i naturalna - dodaje.

Obaj kandydaci nie potwierdzili swojego udziału m.in. w dzisiejszej debacie Jedynki.

(łk)

*

  • Zuzanna Dąbrowska: Panie pośle, Jarosław Kaczyński podjął decyzję o tym, że nie będzie uczestniczył w dzisiejszym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego, w posiedzeniu zwołanym przez kandydata Platformy, marszałka oraz wykonującego obowiązki prezydenta Bronisława Komorowskiego. Powiedział, że w Polsce powinny znaleźć się oryginały zapisów z czarnych skrzynek, a nie kopie, i użył też argumentu emocjonalnego, ale myślę bardzo ważnego, że „pierwszeństwo w dostępie do tych zapisów powinny mieć rodziny ofiar katastrofy”. Czy sądzi pan, że to jest ważny argument?

    Jarosław Gowin: Ja szanuję decyzję pana prezesa Kaczyńskiego, ale wydaje mi się, że udostępnienie tych materiałów w pierwszej kolejności członkom Rady Bezpieczeństwa Narodowego jest w pełni uzasadnione – tutaj w końcu chodzi nie tylko o olbrzymią tragedię osobistą rodzin poległych pod Smoleńskiem, ale również o pewien kataklizm państwowy, i chociażby ze względów bezpieczeństwa bez zapoznania się z tymi materiałami przez osoby odpowiedzialne właśnie za bezpieczeństwo państwa dalsze ich udostępnianie byłoby – powiem tak ostrożnie – ryzykowne.

    Z.D.: Czyli Rada Bezpieczeństwa Narodowego ma jakby autoryzować decyzję o tym, czy te zapisy będą udostępnione, tak? Tak rozumiem pana słowa.

    J.G.: Mamy sytuację bez precedensu, nie wiadomo, kto powinien w tej sytuacji powinien podejmować decyzję, najprawdopodobniej albo prokurator, albo rząd. Ale gdyby to była decyzja rządowa, to obawiam się, że opozycja – i ta z prawa, i ta z lewej strony – mogłaby zarzucić obozowi rządowemu, że to jest jakaś forma manipulacji przed wyborami prezydenckimi. W związku z tym myślę, że najlepiej byłoby, aby ta decyzja zapadła w drodze ponadpartyjnego porozumienia. Miejscem wypracowania takiego porozumienia jest właśnie Rada Bezpieczeństwa Narodowego.

    Z.D.: Zajmijmy się teraz samymi wyborami, kampanią wyborczą. Dwaj główni kandydaci prowadzący w sondażach nie palą się do tego, żeby spotkać się przed I turą ani sam na sam ze sobą, ani też z innymi kandydatami, nie biorą udziału w debatach, dzisiaj będzie debata na naszej antenie w Jedynce, do której zostali zaproszeni, nie potwierdzili swojego udziału w takiej debacie. Jak pan sądzi, z czego wynika ta ostrożność w pojedynkowaniu się?

    J.G.: Nie dziwię się ani decyzji marszałka Komorowskiego, ani decyzji premiera Kaczyńskiego, obydwaj mają bardzo szczególną sytuację. Marszałek Komorowski łączy dwie najważniejsze funkcje w państwie i jednak sprawy kampanii wyborczej muszą w jego przypadku schodzić na plan dalszy. No a pan premier Kaczyński dotknięty jest ogromną tragedią osobistą, wiadomo też, że opiekuje się swoją mamą, w związku z tym nie dopatrywałbym się żadnych podtekstów politycznych w ich decyzji. Natomiast jestem przekonany, że o ile dojdzie do II tury, to wtedy debata będzie konieczna i naturalna.

    Z.D.: A muszę pana na koniec zapytać o pana samopoczucie, bo dzisiaj z wywiadów prasowych, z wywiadu jednego szczególnie, wynika, że nie tylko bolą pana zęby, ale i brzuch. Jak się pan czuje, panie pośle? Dlaczego tak jest, takie złe objawy?

    J.G.: Nawiązuje pani redaktor do mojej oceny kandydatury Marka Belki. Ja oczywiście popieram tę kandydaturę jako wyraz daleko posuniętego kompromisu, ale rzeczywiście ten kompromis jest dla mnie dosyć bolesny w imię odpowiedzialności i za państwo, i za własną partią i nie zamierzam tej kandydatury kontestować.

    Z.D.: Dziękuję bardzo w takim razie i życzę zdrowia oraz lepszych wrażeń z kampanii wyborczej.

    J.G.: Bardzo dziękuję. Na pewno rozmowa z panią redaktor działa na mnie kojąco.

    Z.D.: Dziękuję.

    (J.M.)