Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
migrator migrator 30.04.2010

Jasna Góra musi oddać śrubkę z Tupolewa

Komisja wojskowa, badająca przyczyny katastrofy samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem, oczekuje zwrotu części Tu-154, które trafiły na Jasną Górę. Jak pisze „Dziennik Zachodni”, nieprędko nowe szaty Matki Boskiej Częstochowskiej ozdobi kawałek blachy ze śrubką z prezydenckiego samolotu.

Naczelna Prokuratura Wojskowa ma wydać oświadczenie w związku z przywiezieniem na Jasną Górę fragmentów wraku samolotu, który rozbił się pod Smoleńskiem. Części przywiozła siostra zakonna. Poinformował o tym przeor ojciec Roman Majewski, mówiąc, że jest to dar mieszkańców Smoleńska.

Nie jest wykluczone, że przeor z Jasnej Góry oprócz oddania części samolotu będzie musiał również złożyć szczegółowe wyjaśnienia. Zakonnica, która część przywiozła do Polski, prawdopodobnie odpowie na pytania dotyczące okoliczności jej zdobycia.

Co się dzieje na miejscu tragedii

Przywiezienie części samolotu do Polski jest niebezpiecznym symptomem – uważają eksperci. Oznacza to bowiem, że nikt nie kontroluje miejsca katastrofy. W ręce prywatnych osób mogło trafić wiele części polskiej maszyny. Do czasu zakończenia śledztwa powinny one pozostawać w wyłącznej dyspozycji prowadzących dochodzenie.

„Tak nie powinno być. Dopóki trwa postępowanie, dysponentem wraku jest właściwa prokuratura i komisja. Rozmawiałem z członkami komisji w Moskwie. Nie mają wątpliwości, że fragmenty zabrane z miejsca tragedii powinny do nich wrócić. Nic nie będzie stało na przeszkodzie, aby osoby, które nimi dziś dysponują, otrzymały je z powrotem po zakończeniu śledztwa” - mówi płk Wiesław Grzegorzewski, szef biura prasowego wojsk lotniczych.

Sytuacją na miejscy katastrofy zaniepokojony jest ekspert zajmujący się lotnictwem, Tomasz Hypki. „To, co się dzieje wokół miejsca katastrofy, jest niepojęte. Łamie się podstawowe procedury śledztwa i wszyscy wokół udają, że nic się nie dzieje. Oczywiście, można rozpatrywać przywiezienie fragmentu statku powietrznego na Jasną Górę w oderwaniu od całości sprawy. Jednak jeśli spojrzymy na to przez pryzmat dziesiątek osób, które wynoszą samolot kawałek po kawałku, to już nie mamy do czynienia z mikronową częścią całości, ale być może z poważnym jej fragmentem” – mówi sekretarz Krajowej Rady Lotnictwa.

sż,dziennikzachodni.pl