Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Rafał Kowalczyk 27.05.2010

Awaria radiolatarni winna tragedii?

Do tragedii pod Smoleńskiem mogła się przyczynić awaria radiolatarni na rosyjskim lotnisku wojskowym – podaje portal tvp.info, powołując się na nieoficjalne informacje od osoby związanej ze śledztwem ws. katastrofy prezydenckiego samolotu.

10 kwietnia radiolatarnia bliższa mogła „przerywać”. Jest ona położona około 1 kilometra od płyty lotniska. Eksperci pytani przez tvp.info o sprawę awarii mówili, że mogła ona wpłynąć na ostatnią fazę lotu. „Jeżeli taka radiolatarnia przestanie funkcjonować, może sprawić, że systemy samolotu będą się namierzały na zupełnie inne źródło impulsów. Jeżeli nagle tego sygnału nie będzie, system może się przełączyć. Potem – jeśli radiolatarnia powróci do pracy – system będzie ją ignorował” – tłumaczy w TVP Info Krzysztof Zalewski z magazynu „Lotnictwo”.

„Przerywająca czy źle pracująca radiolatarnia mogła mieć jakiś wpływ na katastrofę. W takiej sytuacji wskazówka radiopółkompasu odchyla się. Jeśli kompas pracuje w sposób przerywany, to załoga musi to raportować. Załoga jednak nie raportowała” – mówi Wojciech Łuczak, redaktor naczelny miesięcznika „Raport”. Jego zdaniem tak czy inaczej próba lądowania samolotu w tak złych warunkach atmosferycznych nie powinna mieć miejsca.

Naczelna Prokuratura Wojskowa informacji tvp.info nie potwierdza, ale jej też nie zaprzecza. W oficjalnym komunikacie zaznaczyła, że jedną z wersji sprawdzanych w toku prowadzonego śledztwa jest zła organizacja i zabezpieczenie lotu prezydenckiej maszyny. W wersji tej sprawdza się m.in. kwestię, czy po stronie rosyjskiej wystąpiły jakieś nieprawidłowości.

Radiolatarnia to radiostacja nadawcza lub nadawczo-odbiorcza wysyłająca sygnał radiowy dla radionawigacji. Sygnał jest nadawany w stałych odstępach czasu i zawiera kod radiolatarni np. znakowy (nadawany alfabetem Morse'a). W komunikacji lotniczej służy do określania kierunku za pomocą radionamiernika.

"Piloci nie są winni"

Próba obarczania pilotów winą za katastrofę prezydenckiego tupolewa i obciążanie generała Andrzeja Błasika, dowódcy Sił Powietrznych, nie ma oparcia w materiale dowodowym i jest niedorzeczna - pisze z kolei "Nasz Dziennik".

Gazeta powołuje się na opinię pełnomocnika rodzin ofiar mecenasa Rafała Rogalskiego, który od kilku dni zapoznaje się w prokuraturze z przetłumaczonymi protokołami przesłuchań świadków. Gazeta cytuje mecenasa Rogalskiego, że formułowane tezy o winie pilotów są w świetle protokołów zeznań świadków przekazanych przez stronę rosyjską wątpliwe. Zdaniem mecenasa, można mówić raczej o zaniedbaniach i błędach ze strony rosyjskiej obsługi naziemnej.

Rafał Rogalski ocenia, że wstępny raport MAK jest nierzetelny i zawiera wiele nieprawdziwych stwierdzeń.

"Nasz Dziennik" pisze - powołując się na prawników - że rodziny pilotów i generała Andrzeja Błasika mogłyby spokojnie wystąpić na drogę prawną w obronie dobrego imienia ich bliskich zmarłych. Wygraną mają w garści.

sż,Informacyjna Agencja Radiowa (IAR),tvp.info