Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Filip Ciszewski 29.11.2018

Rosja ściąga na Krym dodatkowy dywizjon z systemem rakietowym S-400

Siły zbrojne Rosji poinformowały w czwartek o rozlokowaniu w miejscowości Dżankoj systemów rakietowych S-400 Triumf. Jest to - według oficjalnych informacji - czwarty dywizjon S-400 rozmieszczony przez Rosję na anektowanym w 2014 roku Półwyspie Krymskim. W planach jest zbudowanie na Krymie radarowego systemu wczesnego ostrzegania. 

Służby prasowe Południowego Okręgu Wojskowego Rosji podały, że załogi S-400 rozpoczęły w Dżankoju służbę "w celu obrony przeciwlotniczej Krymu". Po rozlokowaniu baterii rozpoczęto "identyfikację i śledzenie celów" - głosi komunikat. 

Rosyjska agencja TASS podała, że jest to czwarty dywizjon S-400 na Krymie i że poprzednie Rosja rozmieściła w Eupatorii we wrześniu br. i w Sewastopolu w styczniu br. Wcześniej, na przełomie 2016 i 2017 roku, Rosja informowała, że pułk rakietowy wyposażony w S-400 rozpoczął dyżur bojowy w Teodozji. 

W minioną środę, trzy dni po incydencie morskim z Ukrainą w rejonie Cieśniny Kerczeńskiej, Rosja powiadomiła o zamiarze rozmieszczenia na Krymie dodatkowego dywizjonu S-400. 

Szef służb prasowych Południowego Okręgu Wojskowego Rosji Wadim Astafjew powiedział w czwartek, że zestawy S-400 pozostaną na Krymie w miejscach ich dyslokacji. 

S-400 Triumf (w kodzie NATO - SA-21 Growler) stanowi zmodyfikowaną wersję systemu S-300PMU (w kodzie NATO - SA-10C). Według źródeł rosyjskich S-400 jest w stanie niszczyć samoloty i pociski manewrujące na odległość do 400 kilometrów, a cele balistyczne o prędkości do 4,8 km/s - na dystansie do 60 kilometrów. 

Nowy radar

Agencja Interfax, powołując się na swoje źródło w siłach bezpieczeństwa na półwyspie, podała natomiast, że Rosja planuje wybudowanie w przyszłym roku na Krymie radarowego systemu wczesnego ostrzegania przed pociskami rakietowymi.

Nowa stacja radarowa, która będzie mogła śledzić pociski rakietowe, balistyczne i manewrujące, ma być zlokalizowana koło Sewastopola, gdzie znajduje się baza rosyjskiej Floty Czarnomorskiej - twierdzi źródło agencji Interfax. 

Wcześniej w czwartek ta rosyjska agencja informowała, że Rosja pracuje też nad nowym systemem, mającym umożliwić lepsze monitorowanie żeglugi na wodach wokół Krymu, co ma służyć ochronie granic morskich. 

Atak i przejęcie okrętów

W niedzielę rosyjskie siły specjalne ostrzelały i zajęły trzy ukraińskie niewielkie okręty wojenne w pobliżu Cieśniny Kerczeńskiej, łączącej Morze Czarne z Morzem Azowskim. Rosja oznajmiła, że okręty naruszyły jej granicę państwową. Zajęła jednostki i aresztowała ich załogi. 

Ukraińskie okręty, które zmierzały z Odessy nad Morzem Czarnym do Mariupola nad Morzem Azowskim, chciały przepłynąć pod mostem nad cieśniną, jednak nie dostały na to pozwolenia. Według władz w Kijowie atak Rosjan nastąpił na wodach neutralnych. 

Według niezależnych mediów ukraińscy marynarze z zatrzymanych przez Rosję okrętów, którzy decyzją sądu na anektowanym przez Rosję Krymie znaleźli się w areszcie, są wywożeni poza półwysep. Niektórzy z 24 marynarzy mieli zostać wysłani do Moskwy; ci zaś, którzy zostali ranni w niedzielnym incydencie i znajdowali się w Kerczu, zostali przewiezieni w czwartek do Symferopola. 

Odrzucona prośba o pomoc

Po tym zdarzeniu prezydent Ukrainy zaapelował do państw NATO o wysłanie okrętów wojennych w rejon Morza Azowskiego. O pomoc zwrócił się bezpośrednio do niemieckiej kanclerz.

- Jedyny język jaki Putin zrozumie, to jedność w tej kwestii świata zachodniego - powiedział Petro Poroszenko. - Kanclerz Merkel jest wielką przyjaciółką Ukrainy. Już w 2015 roku poprzez negocjacje w Mińsku uratowała nasz kraj. Mamy nadzieję że razem z sojusznikami jeszcze raz mocno nas wesprze - dodał Poroszenko.

W odpowiedzi Angela Merkel obwiniła Rosję za doprowadzenie do napięcia. Jednocześnie zaapelowała do władz Ukrainy o rozsądek. Stwierdziła, że konflikt można zażegnać jedynie na drodze dialogu. Nie ma natomiast możliwości militarnego rozwiązania sporu. 

Blokada portów

Ukraina twierdzi tymczasem, że Rosja zablokowała ukraińskie porty w Mariupolu i Berdiańsku nad Morzem Azowskim, zezwalając na pływanie po jego wodach jedynie statkom, które udają się do portów rosyjskich.

Statki, które zmierzają na wody Morza Azowskiego, muszą pokonać Cieśninę Kerczeńską, nad którą przebiega uruchomiony w maju tego roku most, łączący Rosję z zaanektowanym przez nią Krymem. Cieśnina kontrolowana jest przez Rosjan. 

Według ministra infrastruktury Ukrainy Wołodymyra Omelana obecnie na wejście na wody Morza Azowskiego oczekuje 18 statków, które udają się do Berdiańska i Mariupola. Z drugiej strony, ze względu na brak rosyjskich zezwoleń, z portów tych nie może wypłynąć dziewięć jednostek. Kolejnych osiem oczekuje na wypłynięcie z Morza Azowskiego na redach ukraińskich portów. 

- Działania strony rosyjskiej świadczą o świadomej eskalacji sytuacji na Morzu Azowskim oraz destabilizacji regionu. Cel jest oczywisty: zablokowanie pracy ukraińskich portów na Morzu Azowskim i stopniowe wyparcie Ukrainy z naszych legalnych terytoriów, zatwierdzonych prawem międzynarodowym – oświadczył Omelan. 

Stan wojenny, zamknięta granica

W związku z ostrzelaniem ukraińskich okrętów w rejonie Cieśniny Kerczeńskiej Ukraina ogłosiła stan wojenny. Kijów uznał ten incydent za otwartą agresję Rosji. Stan wojenny ma trwać do 26 grudnia i dotyczy obwodów wzdłuż granicy z Rosją, z separatystycznym Naddniestrzem w Mołdawii oraz regionów przy Morzu Czarnym i Azowskim. Dodatkowo Straż Graniczna Ukrainy zamknęła wjazd na zaanektowany przez Rosję Krym dla obcokrajowców; na półwysep będą mogli wjechać wyłącznie obywatele ukraińscy.

fc