Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Klaudia Dadura 21.07.2019

Kolejne brutalne starcia w Hongkongu. Policja użyła gazu łzawiącego

Na ulicę Hongkongu znów wyszły setki tysięcy ludzi, którzy domagają się wycofania prawa dotyczącego ekstradycji mieszkańców Hongkongu do Chin kontynentalnych. Nie obyło się bez zamieszek. Część protestujących rzucała w funkcjonariuszy policji cegłami. Ta użyła gazu łzawiącego i gumowych kul.

Na amatorskich nagraniach udostępnianych w mediach społecznościowych widać dziesiątki ubranych na biało mężczyzn, atakujących kijami na stacji metra Yuen Long na Nowych Terytoriach – w dzielnicy leżącej pomiędzy wyspą Hongkong a granicą z Chinami kontynentalnymi. Na jednym z filmów widoczny jest moment, w którym wdzierają się do pociągu i biją podróżnych.

Hongkong 1200 PAP.jpg
Nie ustają protesty w Hongkongu. Dziesiątki tysięcy manifestantów

Według świadków bandyci atakowali głównie osoby w czarnych ubraniach, które mogły wracać z protestu przeciwko nowelizacji prawa ekstradycyjnego i lokalnym władzom. W demonstracji na wyspie Hongkong uczestniczyło według organizatorów 430 tys. osób, z których większość ubrana była na czarno.

Po atakach na stacji Yuen Long do jednego ze szpitali trafiło siedem osób. Wśród rannych jest prodemokratyczny poseł lokalnego parlamentu Lam Cheuk-ting oraz co najmniej dwoje dziennikarzy.

Hongkońskie władze potępiają atak

Ze względu na akty przemocy stację zamknięto wieczorem przed czasem. Policja otrzymała również zgłoszenia o napaściach, walkach i obecności podejrzanych osób na kilku innych stacjach metra - podała publiczna stacja RTHK.

Hongkońskie władze potępiły ataki na podróżnych na stacji Yuen Long. "To całkowicie niemożliwe do zaakceptowania w Hongkongu, który jest społeczeństwem praworządnym. Rząd specjalnego regionu administracyjnego stanowczo potępia wszelką przemoc i poważnie traktuje egzekwowanie prawa" - napisał rzecznik rządu w komunikacie.

Ataki skrytykowały również stowarzyszenia dziennikarskie i organizator niedzielnej demonstracji, Obywatelski Front Praw Człowieka (CHRF). Grupa zarzuciła policji, że nie egzekwowała prawa i dopuściła do napaści na dziennikarzy i inne osoby.

Starcia z policją

Jednocześnie w dzielnicy Sheung Wan na wyspie Hongkong policja ścierała się z demonstrantami. Część z nich rzucała w funkcjonariuszy cegłami i innymi przedmiotami, na co ci odpowiedzieli gumowymi kulami i gazem łzawiącym. Do godziny 1 nad ranem czasu miejscowego (godz. 19 w Polsce) większość protestujących opuściła Sheung Wan.

Wcześniej grupa demonstrantów otoczyła przedstawicielstwo centralnego rządu ludowego Chin w Hongkongu, wypisywała na murach antyrządowe hasła i zabrudziła farbą godło Chińskiej Republiki Ludowej. Inna grupa otoczyła kwaterę główną policji w dzielnicy Wan Chai.

Przedstawicielstwo Pekinu oceniło działanie demonstrujących przed jego siedzibą jako atak na zasadę "jednego kraju, dwóch systemów" oraz na zwierzchnictwo rządu centralnego nad Hongkongiem. Protest potępiły również lokalne władze Hongkongu, określając go jako "szturm na biuro centralnego rządu ludowego".

Niedzielne demonstracje to kolejne z szeregu protestów przeciwko rządowemu projektowi nowelizacji przepisów ekstradycyjnych, która umożliwiłaby m.in. transfer podejrzanych do Chin kontynentalnych. Protestujący domagają się również dymisji szefowej administracji Hongkongu Carrie Lam oraz powszechnych wyborów.

kad