Kira Jarmysz przekazała, że od rana przed budynkiem aresztu znajdowali się policjanci. Zaznaczyła, że Nawalny nie został zatrzymany zaraz po opuszczeniu aresztu, jak stało się to w ostatnich dniach z innymi politykami opozycji.
Polityk podziękował swoim zwolennikom za wsparcie; wyraził także wdzięczność dla tych, którzy "mieli odwagę" wyjść na akcje protestu w Moskwie w ostatnich tygodniach.
- Widzimy finalne stadium degradacji tego reżimu, któremu nie wystarczają już kłamstwa i fałszerstwa, a musi on aresztować dziesiątki ludzi i pobić setki - oznajmił. Zapewnił, że władze "nie mają żadnego poparcia" i "boją się tego".
25 lipca Nawalny został skazany na 30 dni aresztu za wzywanie do udziału w nieuzgodnionej z moskiewskimi władzami demonstracji. Była to maksymalna kara za wykroczenie określone jako powtórne naruszenie zasad organizacji manifestacji. W czwartek sąd uznał, że kilkanaście godzin, które Nawalny spędził w szpitalu, nie zostanie zaliczonych do kary. O takie przedłużenie aresztu zwracały się władze więzienne.
Akcje protestu, organizowane w Moskwie przez opozycję, rozpoczęły się w połowie lipca po tym, jak jej przedstawiciele nie zostali dopuszczeni do kandydowania w wyborach do Moskiewskiej Dumy Miejskiej 8 września. Kilkoro z tych niezależnych kandydatów, aresztowanych za wzywanie do demonstracji, zostało ponownie zatrzymanych tuż po wyjściu na wolność z aresztu i ponownie skazanych na areszt administracyjny.
Policja tłumi manifestacje, masowo aresztując ich uczestników. To największe protesty od 2011 roku, kiedy Rosjanie masowo demonstrowali przeciwko powrotowi prezydenta Władimira Putina na Kreml.
Wybory w Moskwie zaplanowane są na 8 września.
PAP/IAR/agkm