Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Jakub Pogorzelski 18.11.2019

Apelacja do CAS nie zostanie rozpatrzona. "Temat został zamknięty"

Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu (CAS) nie rozpatrzy apelacji Polski w sprawie Pucharu Davisa - w zbiórce publicznej nie zgromadzono 21 tysięcy franków potrzebnych na ten cel. Opłacenie tej sumy to element konfliktu toczącego się wokół Polskiego Związku Tenisowego.
Posłuchaj
  • Była znakomita deblistka Klaudia Jans-Ignacik uważa, że należy poczekać z oceną nowej formuły Pucharu Davisa (IAR)
  • Jans-Ignacik przyznaje, że trudno wskazać faworyta do zwycięstwa (IAR)
Czytaj także
  • Polacy na skutek reformy Pucharu Davisa, mimo wywalczenia rok temu awansu do Grupy I Strefy Euro-afrykańskiej, zostali zdegradowani do Grupy III
  • Odwołanie do niezależnego panelu działającego przy światowej federacji (ITF) odrzucono i następnym krokiem miała być apelacja do CAS
  • Ten wyznaczył zaliczkę na koszty postępowania - 42 tys. franków do zapłaty po połowie przez PZT i ITF. Krajowy związek nie zapłacił swojej części


Miesiąc temu zbiórkę w internecie zorganizowało pięciu ówczesnych członków zarządu PZT: Victor Archutowski, Mikołaj Franas, Sławomir Kimaszewski, Jarosław Kowalewski i Tomasz Wolfke. Jako potrzebną sumę podano 250 tys. zł. W zakończonej w piątkowy wieczór (wtedy minął ostateczny termin wykonania przelewu na konto CAS) akcji zebrano niespełna 12,5 tys. PLN.

On i pozostałych czterech byłych już członków zarządu zarzucają prezesowi Mirosławowi Skrzypczyńskiemu i skarbnikowi Ryszardowi Robaszkiewiczowi blokowanie wbrew uchwale wypłaty pieniędzy z konta PZT na ten cel. Przedstawiać ją miano jako próbę wyłudzenia środków.

Zarzuca on szefowi PZT brak działania w sprawie Pucharu Davisa.

-Co najmniej od listopada 2018 roku wiadomo było, że nasza sytuacja jest co najmniej niepewna. A prezes nie zrobił nic poza wielokrotnymi zapowiedziami skierowania sprawy przed CAS - ocenił.

Skrzypczyński uważa, że walka sądowa nie przyniosłaby powodzenia, a krajowy związek zrobił wszystko, co było możliwe.

- Pism, protestów do ITF wysłaliśmy wiele. Reformę jednak przeprowadzono, rozgrywki się toczą i tego nie cofniemy. Temat został zamknięty. Jak ktoś chciał walczyć w CAS-ie, to chyba tylko po to, żeby napełniać torby pieniędzmi kolegom adwokatom. W PZT na to nie mamy środków. Byli członkowie zarządu mogli sami wpłacić taką sumę jednakże nie zdecydowali się na to, wiedząc doskonale, że to nie ma sensu. (...) Nadal rozmawiamy z ITF-em, stosując dyplomację, której do tej pory zabrakło w sposób wyczerpujący. Uważam, że tylko tak można znacznie więcej uzyskać. Nie będę trwonił środków publicznych, które należy przeznaczać na szkolenie młodzieży, dzieci i zawodników oraz pomoc klubom - podkreślił.

kp