Rzecznik arcybiskupa katowickiego ks. dr Tomasz Wojtal poinformował, że Rada społeczna, która działa przy metropolicie, jak i sam arcybiskup, uważają, że pociąganie do odpowiedzialności nauczyciela akademickiego za głoszone przez niego poglądy jest formą cenzury. W oświadczeniu podsumowującym ostatnie obrady gremium przekazało wyrazy solidarności z profesor.
"Kto się nie zgadza z lewicowymi ideologiami, jest wykluczony". Profesor oskarżona o homofobię
"Najgorsze komunistyczne praktyki"
"Pociąganie do odpowiedzialności nauczyciela akademickiego za głoszone przez niego poglądy jest oczywistą formą cenzury i próbą narzucenia środowisku akademickiego jednego światopoglądu, co przypomina najgorsze praktyki z czasów komunistycznych" - czytamy w stanowisku Rady. Wyrażono w nim także nadzieję, że "wolność akademicka stosowana będzie proporcjonalnie i z szacunkiem dla myśli chrześcijańskiej".
Ks. Wojtal dodał, że Rada społeczna uważa, iż działania uczelni są próbą narzucenia środowisku akademickiemu jednego światopoglądu, co przypomina najgorsze praktyki z czasów komunistycznych.
Rodzina jako podstawowa komórka społeczna
Jak informuje Instytut na rzecz kultury prawnej Ordo Iuris, który reprezentuje prof. Ewę Budzyńską, prowadziła ona zajęcia pt. "Międzypokoleniowe więzi w rodzinach światowych". Celem zajęć było zapoznanie uczestników z rodziną jako elementem struktury społecznej oraz przedstawienie jakie formy przyjmowała ona na przestrzeni wieków w zależności od kształtującej ją kultury lub religii. Obrońcy profesor w postępowaniu dyscyplinarnym domagają się jej uniewinnienia.
Cenzura LGBT na Uniwersytecie Śląskim. Jest apel o niekaranie prof. Budzyńskiej
"W czasie zajęć studenci poznawali odmienności kulturowe rodzin wyznawców chrześcijaństwa, judaizmu, islamu czy hinduizmu. Po zajęciach dotyczących rodziny w kontekście nauki chrześcijańskiej grupa studentów złożyła do władz uczelni skargę na prof. Ewę Budzyńską. Zarzucali jej narzucanie słuchaczom »ideologii anti-choice, poglądów homofobicznych, antysemityzmu, dyskryminacji wyznaniowej, informacji niezgodnych ze współczesną wiedzą naukową oraz promowanie poglądów radykalno-katolickich«" - wyjaśnia Ordo Iuris.
Wyjaśnienia profesor niewystarczające
W toku postępowania profesor Budzyńska złożyła obszerne wyjaśnienia i zaprezentowała materiały wykorzystywane podczas zajęć. Przesłuchano jedynie część studentów, ponadto dwojgu przesłuchiwanym okazano protokół zeznań trzeciego z nich, by następnie ze zgodnych zeznań świadków wyprowadzić wniosek o ich prawdziwości. "Przy tym zarzuty odnośnie do konkretnych treści rzekomo wypowiadanych przez prof. Ewę Budzyńską były w sposób oczywisty sprzeczne z zawartością przedstawionej przez nią prezentacji wyświetlanej podczas wykładu" - czytamy na stronie bronmyprofesor.pl.
Ostatecznie rzecznik dyscyplinarny zażądał od Komisji Dyscyplinarnej ukarania profesor Ewy Budzyńskiej dyscyplinarną naganą, która ma także - jak przyznał - zadziałać prewencyjne na innych wykładowców uniwersytetu.
Za pośrednictwem strony internetowej bronmyprofesor.pl można wysłać apel do rektora Uniwersytetu Śląskiego w obronie profesor Budzyńskiej. W apelu znajduje się wezwanie do natychmiastowego zakończenia postępowania dyscyplinarnego wobec prof. Ewy Budzyńskiej, a także do publicznych przeprosin uczonej.
pg