We wpisie na Facebooku premier poinformował, że w sobotę odbył "niezwykłą", "poruszającą" rozmowę z panią Danielą Sową. "Była tak poruszająca, że musiałem nieco zebrać myśli, ale na zawsze zostanie w mojej pamięci jako przykład brutalnego wpływu historii na los jednostki" - napisał.
67. rocznica śmierci mjr. "Łupaszki". Prof. Niwiński: całą odpowiedzialność wziął na siebie
Jak zaznaczył, za życiem pani Danieli skrywa się okrutna historia. "Pani Daniela w 1962 roku siedziała na tej samej ławie oskarżonych co płk Andrzej Kiszka ps. »Dąb« - jeden z najdłużej walczących Żołnierzy Niezłomnych. Opowiadała mi o nim. O losach Wyklętych" - podkreślił Mateusz Morawiecki.
Przypomnienie historii żołnierza
Szef rządu przybliżył przy tym historię żołnierza niezłomnego. "Andrzej Kiszka w konspiracji walczył od 1941 roku. Po wkroczeniu armii sowieckiej »Dąb« podjął się misji rozpracowania działań Milicji Obywatelskiej. Utrzymywał kontakt z partyzantami z oddziału por. Józefa Zadzierskiego »Wołyniaka«. Ujawnił się na mocy amnestii w 1947 roku. Następnie, uciekając przed sowieckimi służbami, dołączył do oddziału Adama Kusza »Garbatego«. Cudem wyrwał się z obławy. Od 1953 roku przez całe 9 lat ukrywał się w zbudowanym przez siebie bunkrze leśnym. Po odkryciu kryjówki »Dąb« został skazany na dożywocie. W końcu w sierpniu 1971 r. został warunkowo zwolniony. W III RP wniósł sprawę o rehabilitację. Ale sędziowie nie uznali za zasadne, aby odwołać wyrok komunistycznego państwa z początku lat 60" - czytamy we wpisie premiera.
Pogrzeb 22 ofiar komunistycznego reżimu. Pochówek ma charakter państwowy
>>> [CZYTAJ TAKŻE] Nie żyje żołnierz Andrzej Kiszka "Dąb". Przez 15 lat wymykał się bezpiece
Mateusz Morawiecki zwrócił też uwagę, że w 2007 r. prezydent Lech Kaczyński odznaczył Kiszkę Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Zaznaczył przy tym, że dopiero w grudniu 2018 r. pośmiertnie Sąd Apelacyjny w Lublinie w pełni zrehabilitował Andrzej Kiszkę.
"W wolnej Polsce Andrzej Kiszka nie doczekał się sprawiedliwości przez blisko 20 lat. Przez dwie dekady komunistyczny wyrok brzmiał głośniej niż głos bohatera niepodległej Polski" - wskazał premier.
Zasługa Jana Olszewskiego
Jak zaznaczył, w trakcie rozmowy pani Daniela podkreślała, "że sędziowie w wolnej Polsce w latach 90-tych na procesie rehabilitacyjnym zachowywali się jak sędziowie komunistyczni prowadzący jej proces 30 lat wcześniej".
>>> [CZYTAJ TAKŻE] "Podwójnie Wyklęty" Ewy Szakalickiej. Jaka jest prawda o kpt. Romualdzie Rajsie "Burym"?
"To dla niej znak ciągłości dawnego systemu. Systemu, przez który sama wiele wycierpiała. Straciła bowiem dwóch braci – obu w 1944 roku. Jeden zmarł na skutek rany postrzałowej zadanej w kręgosłup. Drugi został zamordowany przez sowiecki sąd polowy. Pani Daniela Wyszła z więzienia wcześniej, a zawdzięczała to… Janowi Olszewskiemu. Bo to właśnie Jan Olszewski wtedy, w latach 60. był jej obrońcą i walczył o wyciągnięcie jej z więzienia" - napisał premier.
Mjr Zygmunt Boczkowski: do UB brali bandytów i złodziei
"Świadectwo" i "lekcja"
Szef rządu podziękował też pani Danieli za jej "świadectwo" i "lekcję". "Dziękuję za przypomnienie, jak bardzo potrzeba nam dziś w sądach prawdziwej sprawiedliwości. I to wszystko w 69. rocznicę stracenia w więzieniu na Mokotowie Zygmunta Szendzielarza »Łupaszki«, wspaniałego dowódcy polowego, do końca wiernego Polsce. I zarazem równo 98 lat od dnia narodzin Tadeusza Gajcego" - dodał szef rządu.
mbl