Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio 24
Bartłomiej Bitner 12.05.2020

"To próba robienia kasy na mieszkańcach". Warszawski radny PiS o propozycji nowych opłat za śmieci

Ogromne kontrowersje wzbudza proponowana przez warszawski ratusz zmiana metody obliczania opłat za wywóz śmieci. Miasto chce, aby obowiązujący ryczałt od 1 lipca zastąpił tzw. system wodny. Obowiązywać ma stawka 12,73 zł za 1 metr sześc. zużytej wody, która sprawi, że po kieszeni dostaną zwłaszcza rodziny wielodzietne. - Absolutnie się na to nie godzimy - mówi w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Michał Szpądrowski, warszawski radny PiS.

Obecne stawki za wywóz odpadów komunalnych w Warszawie obowiązują od 1 marca. W blokach i kamienicach za odbiór śmieci trzeba płacić 65 zł miesięcznie, a ponieważ jest to ryczałt, kwota nie zależy od liczby osób zamieszkujących lokum. Z kolei mieszkańcy domów jednorodzinnych płacą 94 zł na miesiąc, natomiast w przypadku lokali użytkowych (np. salon fryzjerski w kamienicy) opłata wynosi 1,35 zł za metr kw. miesięcznie. W budynkach z usługami hotelarskimi opłata powiązana jest zaś z zużyciem wody (11,85 zł za metr sześc.).

śmieciarka śmieci odpady wywóz free shut 1200.jpg
Nasze drogie... śmieci. Opłaty za wywóz odpadów w górę

Liczyć się będzie woda

Teraz miasto chce, by tzw. system wodny objął także mieszkających w blokach i kamienicach. Zgodnie z proponowanymi przez ratusz przepisami, stawka za wywóz śmieci ma wynosić 12,73 zł za 1 metr sześc. zużytej wody. To najwyższa kwota, jaką może przyjąć warszawski samorząd na podstawie ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach - dokument ten ustala, że wysokość opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi w przypadku systemu wodnego nie może przekraczać 0,7 proc. przeciętnego miesięcznego dochodu na 1 osobę ogółem, który - jak podaje Główny Urząd Statystyczny - w 2019 r. wynosił 1819 zł.

Zmiana metody naliczania opłat za wywóz śmieci dla mieszkających w blokach i kamienicach została ogłoszona przez wiceprezydenta Warszawy Michała Olszewskiego w poniedziałek. Przygotowany został już także odpowiedni projekt uchwały, który znalazł się w porządku obrad zaplanowanej na czwartek, 14 maja, sesji Rady m.st. Warszawy. Zawarte w projekcie przepisy przewidują, w jaki sposób ma być naliczona stawka w przypadku, gdy dla danego gospodarstwa nie można obliczyć zużycia wody ze względu np. na brak głównego wodomierza. Stawka równa będzie iloczynowi 12,73 zł x liczba osób zamieszkujących nieruchomość x 4 metry sześc. Ostatnia wartość to średnie zużycie wody na mieszkańca, oparte o dane GUS. Według nich w 2018 r. warszawiak zużył 47,5 metra sześc. wody, co miesięcznie daje 3,95 metra sześc. Co ciekawe, w uzasadnieniu projektu uchwały widnieją w tej kwestii dane właśnie za 2018 r., nie zaś za ubiegły.

I właśnie ta stawka, jak i brany pod uwagę przy naliczaniu opłat roczny okres zużycia wody, wzbudzają największe emocje. Już uaktywnili się miejscy aktywiści, którzy krytykują proponowane zmiany. Wśród nich są m.in. członkowie stowarzyszenia Projekt Ursynów, którzy podkreślają, że jeśli nowe przepisy wejdą w życie, najbardziej ucierpią rodziny. Wyliczają, że czteroosobowa familia może płacić miesięcznie nawet 190 zł, co w przeliczeniu na osobę daje 47 zł. I porównują z Poznaniem, Wrocławiem i Łodzią, gdzie opłata za śmieci dla mieszkających w blokach i kamienicach wynosi odpowiednio 14, 19 i 24 zł miesięcznie za osobę.

shutterstock śmieci warszawa 1200.jpg
Warszawa: od dziś wyższe opłaty za wywóz śmieci

"Nie godzimy się na proponowaną stawkę"

Propozycje miasta mocno zbulwersowały też warszawskich radnych Prawa i Sprawiedliwości. Uważają, że podana w projekcie uchwały stawka jest zdecydowanie za wysoka.

- Na pewno sam system wodny jest w porządku. Dlatego, że najbardziej miarodajnie przedstawia, ile osób zamieszkuje dany lokal. Ale absolutnie nie godzimy się na zaproponowaną stawkę. Naszym zdaniem 12,73 zł za metr sześc. zużytej wody to zdecydowanie za dużo. Zresztą w styczniu od wiceprezydenta Michała Olszewskiego słyszeliśmy, że stawka miałaby wynosić 9 zł. To ewentualnie byłoby do zaakceptowania. W przypadku obecnie podanej kwoty takiej mowy nie ma, bo to oznacza, że czteroosobowa rodzina może płacić miesięcznie za śmieci nawet 200 zł. Dla niektórych może to być tyle, ile przeznaczają na czynsz - mówi Michał Szpądrowski.

Jak dodaje, głębokiej dyskusji wymaga także sposób naliczania opłaty. - Projekt uchwały zakłada, że ma się to odbywać na podstawie zużycia wody za zeszły rok. To naszym zdaniem błąd. Przecież np. ktoś w 2019 r. mieszkał z rodziną w cztery osoby i zużywał przykładowo 15 metrów sześc. wody miesięcznie, a w tym roku mieszka już sam i zużywa 10 metrów sześc. wody - argumentuje warszawski radny.

I proponuje w imieniu całego klubu radnych PiS, by opłata naliczana była na podstawie zużycia wody za ostatni kwartał. - A nawet za ostatni miesiąc. To najlepiej oddawałoby stan faktyczny bytowania ludności w danym lokum - zaznacza w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl.

"System gospodarki odpadami musi się bilansować"

Radni Koalicji Obywatelskiej, którzy w stołecznej radzie stanowią zdecydowaną większość (40 mandatów), skłaniają się do utrzymania przedstawionej w projekcie ustawy stawki. Choć Mariusz Frankowski przyznaje, że "bardziej akceptowalne byłoby 9 zł jako podstawa do wyliczenia niż 12,73 zł". - Ale główny problem polega na tym, że z całego systemu gospodarki odpadami wynikają dla samorządów duże koszty. W ostatnich latach one drastycznie wzrosły, bo zwiększyły się m.in. opłaty za składowanie i gospodarowanie śmieciami - przekonuje radny, tłumacząc, dlaczego KO jest za utrzymaniem 12,73 zł.

Jak mówi Karolina Gałecka, rzecznik prasowy Urzędu m.st. Warszawy, ratusz zdaje sobie sprawę z wysokości stawki. - Mieliśmy liczne głosy, że system ryczałtowy krzywdzi mieszkających samotnie, a szacujemy, że mamy ok. 15 tys. gospodarstw domowych jednoosobowych. Dlatego dążymy do wprowadzenia tzw. systemu wodnego, bo będzie on bardziej sprawiedliwy. To zresztą wielokrotnie podkreślaliśmy. Niewątpliwie stawki opłat za wywóz śmieci w gospodarstwach liczących dwie i więcej osób zwiększą się, ale cały nasz system gospodarki odpadami musi się bilansować - podkreśla.

śmieci shutterstock 1200x660.jpg
Zawiłości segregacji śmieci. Co zrobić z plastikową butelką po oleju?

Okazuje się, że najważniejsze są wpływy do miejskiej kasy. Dlatego właśnie wspomniana stawka jest najwyższą z możliwych.

- Obliczając budżet gospodarki odpadami komunalnymi wyszło, że wpływy z opłat za wodę powinny wynieść 1 mld 400, aby bilans wyszedł na zero. Tymczasem biorąc pod uwagę stawkę 12,73 zł za metr sześc. zużytej wody wynika, że wpływy wyniosą 1 mld 100 tys. zł. To oznacza deficyt, jako miasto i tak będziemy musieli dopłacać. A przecież mamy wiele innych wydatków - tłumaczy w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Karolina Gałecka.

"Będziemy wnioskowali o zdjęcie tej uchwały z porządku obrad"

W środę na godz. 17 zaplanowano posiedzenie Komisji Budżetu i Finansów Rady m.st. Warszawy. Podczas niej odbędą się ostatnie dyskusje na temat proponowanej uchwały.

- Natomiast podczas sesji będziemy wnioskowali o zdjęcie tej uchwały z porządku obrad. Jeśli ona w nim zostanie, będziemy zgłaszać poprawki. Ponieważ klub KO ma większość w radzie, mogę tylko zaapelować do sumień kolegów z tego klubu, żeby zastanowili się nad tą uchwałą i przeczytali, jakie ona niesie skutki dla mieszkańców. Liczymy na to, że część radnych KO może poprzeć nasz wniosek o to, żeby nie zajmować się tym na najbliższej sesji i nad tym systemem jeszcze popracować - mówi Michał Szpądrowski.

Takim zamiarom dziwi się Mariusz Frankowski. - Przecież ta uchwała została umieszczona w porządku obrad w uzgodnieniu z przewodniczącym klubu PiS - podkreśla.

Ale sprawa wiąże się też z tym, że ogłoszenie tej uchwały nastąpiło zdaniem radnych PiS zbyt późno. - Ona została nam przedstawiona kilka dni przed sesją. Mamy bardzo mało czasu, by dokładnie się z nią zapoznać i ją omówić. Przecież na początku roku wiceprezydent Michał Olszewski argumentował, że dlatego wprowadzana jest zryczałtowana opłata za śmieci, bo potrzebuje 11 miesięcy, by przygotować się do wdrożenia tzw. systemu wodnego. Teraz okazuje się, że można to zrobić w szybszym terminie. To dla mnie oburzające. Okazuje się, że nas radnych oszukuje się, że system ma być wprowadzany dosyć długo. Jeszcze raz podkreślam, że zaproponowana stawka jest przez nas nieakceptowalna. To próba robienia kasy na mieszkańcach w czasach kryzysu - podsumowuje Michał Szpądrowski.

Bartłomiej Bitner, portal PolskieRadio24.pl