Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Agnieszka Kamińska 31.05.2020

Sprytny program KE na kryzys. Jest coś dla oszczędnych, coś dla Południa , spełniono postulaty Polski. Problemem będzie dług

- Polska apelowała o program UE, który ma wesprzeć odbudowę  gospodarczą po pandemii, walkę z recesją, ale nie może spowodować obniżenia finansowania takich polityk, jak wspólna polityka rolna, czy polityka spójności. Ten postulat został spełniony. I nawet dodano mały zastrzyk finansowy dla tych polityk – mówi portalowi PolskieRadio24.pl dr Melchior Szczepanik (PISM). Program KE spełnia niektóre postulaty ważne państw oszczędnych, niektóre ważne Południa. Problemem może okazać się spłacanie zadłużenia - zaznacza analityk.

Komisja Europejska zaproponowała sprytny kompromis - wieloletni budżet, który jest nieco mniejszy niż poprzednia propozycja, by nie zniechęcić oszczędnych. Do tego dochodzi duży program pomocowy, oparty na obligacjach, który ma służyć wsparciu najbardziej potrzebujących państw i branż– mówi portalowi PolskieRadio24.pl dr Melchior Szczepanik (PISM).

shutterstock unia europejska free komisja europejska free ue free ke free 1200.jpg
Fundusz odbudowy europejskiej gospodarki. Prof. Raczkowski: środki większe niż w planie Marshalla

Jak podkreśla ekspert, obecnie KE skupia się na porozumieniu co do podziału środków. Nie rezygnuje przy tym ze swoich głównych zamierzeń w tej kadencji, jakimi są transformacja cyfrowa i klimatyczna. Zwiększone środki na te cele również spełniają oczekiwania Polski.

Problemem, który KE odkłada na przyszłość jest kwestia spłaty zadłużenia – zauważa nasz rozmówca. Na razie zakłada, że długi będą spłacane dzięki wpływom z podatków, które mają być dopiero wprowadzone. Chodzi np. o podatek cyfrowy czy graniczny podatek węglowy. Będzie to jednak zależało od zgody państw członkowskich.

W rozmowie także o planowanej dwuletniej konferencji o przyszłości UE, która ma doprowadzić do reform Wspólnoty, być może także zmiany traktatów. Może ona ruszyć już jesienią. Obok polityków, również obywatele  będą mieli swój głos w sprawie reform.

***

PolskieRadio24.pl: Jest plan Komisji Europejskiej w związku z problemami gospodarczymi UE, spowodowanymi pandemią. Fundusz odbudowy po pandemii koronawirusa ma wynieść 750 miliardów euro, a unijny budżet na lata 2021-2027 bilion sto miliardów euro i pomóc w ożywieniu gospodarczym. To propozycja Komisji Europejskiej.

Dr Melchior Szczepanik, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych: Komisja Europejska sprytnie próbuje wybrnąć z problemu, który polega na tym, że jest dużo potrzeb wydatkowych, a mało chętnych, by na nie łożyć. Część państw UE nie chce zwiększać składek do budżetu unijnego

Komisja Europejska zaproponowała więc wieloletni budżet, który jest nieco mniejszy niż propozycja przedstawiona w maju 2018 roku. KE chce jednak dysponować znacznie większymi sumami. Chce stworzyć duży fundusz wspierający odbudowę gospodarki, nazwany Przyszłe Pokolenie UE.

Środki z tego funduszu mają być wydawane poprzez programy budżetu UE. Różni się on od budżetu tym, że środki na jego stworzenie są gromadzone w inny sposób. Na budżet unijny składają się państwa członkowskie. Pieniądze na program Przyszłe Pokolenie Komisja chce zdobyć na rynkach finansowych poprzez obligacje, to znaczy de facto pożyczyć. W ten sposób państwa członkowskie nie będą zmuszone do wykładania w najbliższej przyszłości większej ilości środków na rzecz budżetu europejskiego.

To umożliwia nie tylko stworzenie bardzo szczodrego programu walki z recesją, spowodowaną koronawirusem,  ale również utrzymanie, a nawet w wielu przypadkach zwiększenie, finansowania już istniejących polityk i programów.

CZYTAJ TAKŻE: "Mamy dobry punkt startu". Jacek Saryusz-Wolski o propozycji KE dla Polski >>>

Komisja Europejska pożycza zatem środki na walkę ze skutkami pandemii w gospodarce.

Kluczowe pytanie brzmi: co będzie z długiem, kto za niego zapłaci. Komisja Europejska spróbuje wybrnąć z problemu sprytnie. Proponuje, by na razie zastanowić się, jak UE wyda środki, a nad tym, jak będą spłacane pożyczki, zastanowi się, wraz z państwami członkowskimi, później. Komisja Europejska odsuwa zatem drażliwą kwestię na przyszłość.


PAP PAP

Widać tu pewne zagrożenie.

To wyjście w pewnym stopniu rozsądne, bo w krótkim czasie trudno byłoby uzgodnić zarówno, w jaki sposób wydawane będą środki i jak będzie spłacany będzie dług. Ale jest to wyjście obciążone pewnym ryzykiem, bo spór jest po prostu odsunięty w czasie.

Komisja Europejska proponuje, żeby stworzyć kilka nowych podatków  . Te właśnie wpływy miałyby zasilać budżet wspólnotowy i umożliwić spłatę długu.

Komisja Europejska planuje też, by obligacje były  długoterminowe. Chce, żeby ich spłacanie zaczęło się dopiero w 2028 roku i nie trwało dłużej niż 30 lat. Spłata jest rozłożona na długi okres, a wpływy z nowych podatków mogłyby umożliwić spłatę długów.

CZYTAJ TAKŻE: Wiceszef MSZ: propozycja KE ws. budżetu to bardzo dobry punkt wyjścia >>>

Takie jest założenie.

Chodzi o podatki, które od dłuższego czasu są omawiane przez państwa UE, na przykład podatek cyfrowy, który miałby obciążyć potężne firmy aktywne w cyberprzestrzeni, takie jak Google, Facebook Apple czy Amazon,.  Są one koncernami ponadnarodowymi, działają w wielu państwach i udaje im się unikać płacenia podatków, jakie płacą inne mniejsze przedsiębiorstwa.

Mowa jest też o podatku, który miałby być pobierany na granicach, byłby swego rodzaju opłatą klimatyczną. Byłyby nim obciążane towary produkowane w państwach, które mają nieco niższe standardy ochrony klimatu, środowiska, w związku z tym mogą produkować taniej. Jest to jednak konkurencja nielojalna, produkty są tańsze, bo normy są obniżane.

Jak Komisja Europejska skonstruowała kompromis?

Komisja Europejska oferuje coś atrakcyjnego każdej ze stron debaty o przyszłości unijnego budżetu. Oszczędna czwórka (Austria, Dania, Holandia i Szwecja), płatnicy netto, może być zadowolona - wydatki dla nich są teraz nieco mniejsze, bo budżet opiewa na nieco niższą sumę 1,1 biliona euro wobec 1,134 proponowanych w maju 2018 r..

Komisja Europejska ma dla nich również inną atrakcyjną ofertę. Chciała wyeliminować rabaty, z których korzystały te państwa,  ale obecnie odkłada realizację tego pomysłu. Stwierdza, że rabaty będą redukowane wolniej.

Zadowolone mogą być i pozostałe państwa (z Europy Południowej i Środkowej), które uważały, że budżet powinien odpowiadać wyzwaniom, z którymi mierzy się UE i musi być znaczący. Program KE jest szczodry, a nawet nieco zwiększa finansowanie tradycyjnych polityk UE. To właśnie był postulat Polski. Polska twierdziła, że potrzebny jest program UE, który ma wesprzeć odbudowę gospodarczą, walkę z recesją, ale ten program nie może spowodować obniżenia finansowania takich polityk, jak wspólna polityka rolna, czy polityka spójności. Ten postulat został spełniony.

I nawet dodano mały zastrzyk finansowy dla tych polityk.

Polityki rolna i spójności się zwiększyły, co w Polsce odnotowaliśmy. Wygląda na to, że propozycja KE może być podstawą do kompromisu?

W przyszłości zawieszony jest jednak problem nowych zasobów własnych UE, na które miałyby się złożyć przychody ze wspomnianych podatków. Musimy pamiętać, że propozycja stworzenia tych zasobów jest omawiana od wielu lat i nie ma wśród państw członkowskich zgody co do tego, jak powinny wyglądać.

Negocjacje dotyczące spłacania długu nie będą proste. Jeśli obecnie państwa zgodzą się na to, co proponuje Komisja, to największy problem po prostu odkładamy na przyszłość. Większość polityków myśli jednak bardziej krótkoterminowo, więc ostateczny kompromis nie będzie prawdopodobnie znacząco odbiegał od   propozycji KE  .

Komisja Europejska mówiła także o klimacie, Zielonym Ładzie jako impulsie do odbudowy gospodarki.

Warto podkreślić, że Komisji bardzo zależy na tym, żeby zrealizować te projekty, o których mówiła od początku kadencji, jeszcze przed wybuchem pandemii, to znaczy zieloną  i cyfrową transformację.

Te programy pozostają osią  planu finansowego. Wydatki, które państwa członkowskie będą chciały poczynić, cele,   na które będą chciały przeznaczyć środki europejskie, będą musiały być zaaprobowane przez Komisję Europejską i będą musiały harmonizować z celami polityki klimatycznej i transformacji cyfrowej. Nie jest tak, że państwa dostają pieniądze i mogą wydawać je dowolnie, bo jednak będą musiały przedstawić plany inwestycyjne i KE będzie te plany akceptować.

Oczywiście, tutaj jest kolejne pytanie - w jakim stopniu KE będzie w stanie wdrożyć deklarowane zamiary. Mamy sytuację, kiedy potrzeby są dość pilne, państwa będą się domagały środków europejskich, więc zobaczymy, czy Komisja będzie surowo przestrzegała tego, żeby wydatki były zgodne np. z kryteriami klimatycznymi. Przynajmniej na razie Komisja Europejska zapowiada, że to będzie bardzo ważny element tego programu.

I to jest też zgodnie z preferencjami Polski. W momencie, kiedy mieliśmy w ostatnich miesiącach, latach, debatę na temat tzw. neutralności klimatycznej, ograniczania emisji CO2, to polski rząd polski był  dość sceptyczny, ale nie sprzeciwiał się samej koncepcji budowania niskoemisyjnej gospodarki,  tylko podkreślał, że wsparcie unijne na ten cel - szczególnie dla krajów takich Polska, gdzie energetyka zależy w dużym stopniu od węgla – powinno być większe.

Te postulaty zostały zaakceptowane. KE deklaruje, że nie tylko chce realizować transformację klimatyczną, ale i jest gotowa przeznaczyć na nią więcej pieniędzy  .

Razem to 40 mld euro.

40 miliardów euro to Fundusz Sprawiedliwej Transformacji, ale oczywiście do tego dochodzą również inne środki, polityki. Powinny one być wdrażane zgodnie z celami klimatycznymi. Ambicja KE jest taka, aby jedna czwarta środków ze wspólnego budżetu była wydawana właśnie na wsparcie polityki klimatycznej.

Jest zatem ów konkretny program, ale środki z  polityki spójności, rolnej czy programu odbudowy też powinny służyć realizacji celów klimatycznych. Są one różnie definiowane, np. jako ograniczanie emisji, zwiększanie efektywności energetycznej, izolacja budynków, ochrona środowiska, ochrona bioróżnorodności.  

Wydaje się, że ten plan odbudowy jest bardzo ambitny dość pokaźny, jeśli chodzi o zasoby. Czy ten plan ma szansę ożywić Europę po pandemicznym kryzysie, czy to jest rzeczywiście przełomowy plan? Oczywiście przed nami jeszcze Rada UE, która ma ten plan zaakceptować. Rada ma się odbyć 19 czerwca.

Propozycja Komisji Europejskiej jest ambitna, na przykład w porównaniu z niedawną propozycją francusko-niemiecką. Ta ostatnia była podobna, to znaczy także zakładała konieczność emisji obligacji, czyli zadłużenia. Francja i Niemcy proponowały zgromadzenie 500 miliardów jako pomocy, w większości bezzwrotnej, dla państw członkowskich

KE idzie trochę  dalej, bo proponuje pomoc bezzwrotną w wysokości 500 mld euro i jeszcze 250 mld euro na kredyty. Można powiedzieć, że to jest maksimum,   jeżeli chodzi o oczekiwania analityków, obserwatorów, państw członkowskich

KE jednak robi to nie tylko dlatego, by wzmocnić swój wizerunek jako instytucji, która dba o rynek europejski i chce stworzyć jak najmocniejsze instrumenty wspólnotowe, ale też dlatego, że zdaję sobie sprawę, iż w negocjacjach musi mieć margines manewru. Zdaje sobie sprawę, ze pewnie będzie musiała z czegoś zrezygnować. Ostatecznie program odbudowy będzie prawdopodobnie nieco mniejszy.  

Wciąż jeszcze jesteśmy w trakcie    pandemii i na początku okresu recesji. Zobaczymy, jak głębokie będą skutki tego kryzysu, co się będzie działo w lecie, w jakim stopniu będzie w stanie funkcjonować sektor turystyki w państwach południa Europy. Jeszcze do końca nie wiemy, jak głębokie będą szkody poczynione przez kryzys gospodarczy, jak głęboka będzie recesja.

W związku z tym trudno powiedzieć, czy środki unijne w programie KE są wystarczające czy nie. Biorąc pod uwagę dyskusję między państwami członkowskimi, która poprzedzała przedstawienie propozycji, to Komisja zrobiła to, na co maksymalnie mogła sobie pozwolić.

Trudno oczekiwać, żeby jeszcze więcej pieniędzy zgromadzić w formie pożyczek. Myślę że to jest dobry początek,   na pewno umożliwi realizowanie wielu projektów. Czy jednak program będzie wystarczający? Dziś nie można tego powiedzieć.

Niemniej jednak Komisja  Europejska w ramach swoich możliwości próbuje reagować na sytuację. 

Kryzys wybuchł w sytuacji, kiedy kończyła się  perspektywa finansowa 2014-2020…

To dobrze się złożyło.

I tak, i nie. KE nie miała już wielu wolnych środków, które można by było przekierować na inne cele, na pomoc.

Podczas ostatniej rozmowy mówiliśmy, że KE zrobiła tyle, ile mogła. Uwolniła środki, które jeszcze pozostały, pozwoliła państwom członkowskim wykorzystywać je tak, jak chcą na walkę z pandemią i z jej konsekwencjami gospodarczymi.

Jednak główną rolę w walce z recesją odgrywają obecnie instrumenty stworzone przez państwa członkowskie. Każde z państw stworzyło  ekonomiczną tarczę, starało się na własną rękę wspierać ochronę zdrowia, w firmy i pracowników.

KE im to ułatwiła, ponieważ poluzowała reguły wspólnotowe dotyczące pomocy państwowej i   deficytu budżetowego. Państwa mogły tym samym więcej wydawać na ratowanie gospodarki.

Jednak ponieważ państwa europejskie mają różne możliwości finansowe - mamy mocno zadłużone państwa Południa i państwa Północy, które dysponują rezerwami budżetowymi, czy też mają większe możliwości pożyczania pieniędzy na rynkach finansowych - to programy pomocowe się bardzo różniły. Niemcy mogą sobie pozwolić na bardzo rozbudowany program ratowania gospodarki, na który nie mogły sobie pozwolić Włochy czy Hiszpania.

Państwa Południa obawiają się, że efektem takich działań będzie zaburzenie konkurencji na wspólnym rynku. Firmy niemieckie będą miały dużo środków z pomocy państwowej, firmy hiszpańskie mniej, w związku z tym nie będą w stanie w przyszłości konkurować z firmami z Niemiec.

W ten problem angażuje się Komisja Europejska. Chce zdobyć dodatkowe instrumenty działania, dodatkowe pieniądze. Środki europejskie mogą tę nierównowagę wyeliminować, a przynajmniej osłabić, bo znaczna część pomocy wpłynie tam, gdzie jest najbardziej potrzebna, do tych państw, branży, w które najbardziej uderzyła recesja.

Celem Komisji jest także poszerzenie  arsenału instrumentów, którymi dysponuje, zwiększenie możliwości oddziaływania na proces odbudowy gospodarczej w Unii Europejskiej, który teraz jest zdominowany przez narzędzia krajowe, stworzone na poziomie państw członkowskich.

A jeśli chodzi o szansę przyjęcia tych postulatów we w miarę niezmienionej formie? 19 czerwca może przekonamy  się po Radzie UE.

 Ze strony KE ten plan to pewnego rodzaju ucieczka do przodu, odłożenie najtrudniejszej dyskusji na przyszłość. Jednak mam wrażenie, że ten plan może się powieść.

KE być może zakłada, że będzie musiała przyciąć fundusz Nowe Pokolenie, że to nie będzie 750 mld, ale może 600, 500. Może ”oszczędni” nie są zachwyceni tym, że tworzymy sobie dług na przyszłość,  który trzeba będzie spłacić i nie wiadomo dokładnie jak długo będzie spłacany, ale alternatywa jest jeszcze gorsza.

A alternatywą   jest narastanie sporów w Unii Europejskiej i to takich, które mogą je rozsadzić od wewnątrz, oraz głęboki kryzys państw Południa,  które jednak są partnerami gospodarczymi Północy. To znaczy, że kryzys na Południu wcześniej czy później przełożyłby się też na problemy gospodarcze Północy.

Państwa ”oszczędne” zdają sobie sprawę, że trzeba działać szybko, nie można przedłużać negocjacji, bo zastrzyk gotówki jest potrzebny teraz i w najbliższych latach. Nie można tego bardzo długo odkładać. Zatem i ”oszczędnym” zależy na tym, żeby osiągnąć kompromis. Może strategia Komisji to w pewnym stopniu pójście na łatwiznę, bo trudności odkłada  na później. ale chyba to jedyny możliwy sposób działania w obecnych warunkach.

W PE pojawiły się apele o zwołanie konferencji o przyszłości Europy do września tego roku. Konferencja ma być okazją do debat na temat reform UE, ma odpowiedzieć na pytania m.in. o zmiany unijnych traktatów czy strategię gospodarczą.

Konferencja miała się zacząć już maju, ale z oczywistych względów została przełożona. Poza tym,   instytucje europejskie (Komisja i Parlament) i państwa członkowskie, nie do końca były w stanie się porozumieć, jak dokładnie taka konferencja ma przebiegać, kto  ma w tym gremium zasiadać, kto ma nim kierować. Te kwestie nie zostały rozstrzygnięte. Miały być rozstrzygnięte wiosną, ale przyszła pandemia i po prostu uwaga rządzących skoncentrowała się na czym innym.

Ponieważ debata o przyszłości Unii Europejskiej, która trwała   od 2017 roku, kiedy prezydent Francji przedstawił projekt zacieśniania integracji, nie zakończyła się bardzo konkretnymi konkluzjami, Komisja Europejska, część państw członkowskich i większość członków PE, chce tę dyskusję kontynuować.

Konferencja o przyszłości Europy ma być nowym formatem. Ma on być dwutorowy. To znaczy, z jednej strony będzie to forum kilkuset polityków,  , ale jednocześnie będzie odbywać się seria debat obywatelskich. To ma poprawić komunikację między instytucjami europejskimi a obywatelami, organizacjami pozarządowymi, organizacjami pracodawców i pracowników,  tak żeby ich głos  był słyszalny, a obywatele mieli poczucie, że coś wnoszą, mają wehikuł wyrażania swojej opinii.  

Przynajmniej takie są propozycje Komisji Europejskiej. Zobaczymy, czy ten proces rzeczywiście zostanie uruchomiony jesienią. Myślę jednak, że to nie jest w tej chwili priorytet, Najważniejsze jest porozumienie w kwestii budżetu UE i projektów, które mają umożliwić walkę z recesją.

Rozmowa o przyszłości Europy jest w drugiej kolejności. Oczywiście można powiedzieć, że kryzys gospodarczy i społeczny wywołany przez pandemię daje nowy impuls do takich debat. Świat się zmienia, więc Unia też musi się zmienić. I to jest dodatkowy powód do zwołania tej konferencji.

Czy zmierzamy w kierunku dyskusji nad poważnymi zmianami, takimi jak zmiana traktatów?

Nawet jeśli konferencja ruszy jesienią, to będzie to długi proces. KE chciałaby, żeby konferencja obradowała przez dwa lata. Nie będzie tak, że w ciągu kilku miesięcy będziemy mieli projekt zmiany traktatów czy form współpracy europejskiej.

***

Z dr. Melchiorem Szczepanikiem z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych rozmawiała Agnieszka Kamińska, PolskieRadio24.pl

Infografika: zmiany w budżecie 2014-2020 z powodu pandemii koronawirusa. Źr. Rada Unii Europejskiej 2020 Infografika: zmiany w budżecie 2014-2020 z powodu pandemii koronawirusa. Źr. Rada Unii Europejskiej 2020