Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio 24
Przemysław Goławski 07.08.2020

Kopanie państwowości. Felieton Magdaleny Złotnickiej

Jest taki dowcip z czasów Polski Ludowej. Przyjeżdża góral do Warszawy, zwiedza stolicę. Staje pod Sejmem i pyta jednego z przechodniów: "Panocku, a czego to takie okrągłe?". A warszawiak na to: "A widzieliście kiedy, baco, kwadratowy cyrk?". Ów kawał z brodą przypomniał mi się, gdy oglądałam wyczyny opozycji podczas zaprzysiężenia prezydenta. 

Są w życiu społeczeństwa takie momenty, w których przypominamy sobie wszyscy, że jesteśmy narodem. W których mocniej odczuwamy znaczenie tych dwóch kolorów na fladze, w których złote szpony i korona godłowego orła lśnią jakoś jaśniej, a co bardziej podatnych na wzruszenia coś dziwnego zaczyna dławić w gardle. Bo oto Polska trwa, mimo że przetaczają się dziejowe zawieruchy. Polska uwolniona spod zaborów, Polska wyzwolona spod niemieckiej okupacji i sowieckiej "przyjaźni" kolejny dzień istnieje na mapie świata. Takim momentem z całą pewnością powinno być zaprzysiężenie prezydenta RP, pokazujące, że Polacy po raz kolejny dokonali wyboru, nieskrępowani żadną obcą wolą i zewnętrznym wpływem powiedzieli: "Tak, tego chcemy, żeby nami rządził". Powinno to być święto państwowości. Tym razem niestety nie udało się to do końca. A zawdzięczamy to opozycji.

"Festiwal manifestów"

Podczas zaprzysiężenia Andrzeja Dudy na drugą kadencję mogliśmy obserwować cały festiwal manifestów: począwszy od posłów Lewicy zbiorowo przystrojonych tęczowymi maseczkami, przez machanie konstytucją, po posłankę Koalicji Obywatelskiej Klaudię Jachirę i trzymany przez nią nad głową transparent z napisem "krzywoprzysięzca" (nawiasem mówiąc oryginalnie napis na transparencie brzmiał "krzywoprzysiężca", czyli zawierał błąd ortograficzny). Zbiorowy happening wykonało ponadto kilka pań posłanek, z których każda ubrała się w jeden tylko konkretny kolor, a potem zespołowo stanowiły tęczę. Wszystko razem trąci przedszkolem i wystawia świadectwo przede wszystkim uczestnikom takich demonstracji, niemniej jednak problem jest głębszy, niż nam się wydaje – te konkretne zachowania w tym konkretnym czasie i miejscu były podkopywaniem polskiej państwowości.

20806123 (1).jpg
Posłowie Lewicy z barwami LGBT na zaprzysiężeniu prezydenta. Publicysta: dalsze podgrzewanie atmosfery

Ktoś może mi zarzucić, że pomyliły mi się epoki i że tak jak niegdyś Ludwik XIV mówił: "Państwo to ja!", tak teraz ja stawiam tezę, że "Państwo to Duda", więc nie wolno go krytykować. Bynajmniej. Chodzi o szacunek do urzędu i szacunek do chwili. Opozycja z prezydentem zgadzać się nie musi, opozycja ma prawo prezydenta krytykować (od tego jest wszak opozycją!), niemniej jednak nie zawsze i nie w każdym momencie trzeba ową krytykę uwidaczniać. Prezydenta się ocenia, robią to nie tylko politycy, ale także obywatele. O jednym czy drugim można powiedzieć "jest/był złym prezydentem". Są osoby, które takie zdanie mają o Andrzeju Dudzie. I to ich święte prawo, prawo demokracji. Ale prawem demokracji jest również to, że jeśli naród wybrał, to wybór ów należy uszanować.

"Podkopanie państwowości"

Chwila objęcia urzędu jest wyjątkowa, powinna być wzniosła. Jak mają się słowa śpiewanego wszak w parlamencie hymnu do tęcz, transparentów i krzyków? Za słowa hymnu, za biel i czerwień flagi, za złotą koronę orła walczyli nasi dziadowie. Czy wypada w takim kontekście grzać bieżące spory polityczne? Absolutnie nie.

Czytaj także:

Więcej: osoby wyprawiające podobne brewerie nie tylko podkopują państwowość polską jako taką, ale także podkopują własną pozycję. Mówimy o posłach na Sejm. O osobach, których znalezienie się w parlamencie również uświęcone jest demokracją. To Polacy zdecydowali, że Klaudia Jachira będzie sprawowała mandat poselski i nawet jeśli mi personalnie ten wybór się nie podoba, szanuję fakt jej obecności w polskim Sejmie. Zarazem jednak ona sama powinna szanować swój mandat poselski. Nim została politykiem, była youtuberką i happenerką. Jednak wraz ze ślubowaniem stała się kimś więcej i nie na miejscu jest przenoszenie poprzedniego stylu do Sejmu. To trochę tak, jakby nagle senator Stanisław Karczewski zaczął biegać po sejmowych korytarzach w kitlu i mierzyć ciśnienie wszystkim, jak leci.

"Happeningi i wygłupy"

Pięknie to wygląda w teorii, a przecież dobrze wiemy, że obyczaje parlamentarne bywają rozmaite i w rozmaitych sejmach, tak w Polsce, jak i za granicą różnie bywało – może ktoś stwierdzić, czytając ten tekst. Oczywiście. Bywało. Ideały nie istnieją, a poseł też człowiek. O ile jednak łatwiej przeboleć mi nieeleganckie czasem dyskusje podczas normalnych obrad, o tyle w chwili historycznej razi to bardzo mocno.

1200_LGBT_shutterstock.jpg
"Prezydent nigdy nie kwestionował praw mniejszości". Bielan o wykorzystywaniu kwestii LGBT przez opozycję

Urząd prezydenta jest elementem naszej państwowości, jednym z jej filarów. Jeśli ktoś nie umie uszanować momentu jego zaprzysiężenia, to nie jest to brak szacunku do Andrzeja Dudy, tylko – nazwijmy rzecz po imieniu – do Polski.

Zabawne w tym wszystkim jest jeszcze jedno. To przecież opozycja stanowi tę część naszej sceny politycznej, która tak mocno martwi się, co sobie o nas pomyślą na Zachodzie, to opozycja ma wieczne ciągoty, by do owego Zachodu równać. Tymczasem co pokazała światu? Happeningi i wygłupy. Swoją drogą piekło zamarzło, bo w ostatnich dniach wielu dziennikarzy o poglądach prawicowych chwali postkomunistę Aleksandra Kwaśniewskiego. Trzeba jednak przyznać, że faktycznie pokazał on klasę, biorąc udział w zaprzysiężeniu. Owej klasy zabrakło dwóm innym panom, którzy również pełnili niegdyś urząd prezydenta RP. Nawiasem mówiąc, jak to się wszystko dziwnie plecie: pokolenie Solidarności mocno przeżywało dzień, w którym Lech Wałęsa przegrał walkę o fotel prezydenta z Kwaśniewskim. Dziś to samo pokolenie w większości nadal ocenia prezydenturę Kwaśniewskiego krytycznie. Jednak to on przyszedł na uroczystość, podczas gdy Wałęsa – niegdysiejsza legenda – nie zdobył się na okazanie szacunku dla urzędu, który sam niegdyś sprawował. Widać nie mylił się Leszek Miller, mówiąc, że "mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy, nie po tym, jak zaczyna".

Czytaj także:

Tu i teraz

Wracając jednak do tu i teraz. Zachowanie opozycji było sygnałem dla społeczeństwa, że parlamentu najwyraźniej nie warto szanować, skoro sami parlamentarzyści nie szanują jego powagi. Oczywiście nie należy wyciągać daleko idących wniosków z kilku wybryków, niemniej jednak ostateczny upadek szacunku do instytucji (podkreślam: instytucji, nie polityków!) może doprowadzić do próby obalenia owych instytucji. A to zaowocowałoby wszak chaosem, anarchią i osłabieniem Polski tak wewnętrznie, jak i w stosunkach zewnętrznych.

Oczywiście, od transparentu Jachiry czy tęczowych maseczek ustrój się nie zawali. Zarazem jednak historia wielokrotnie pokazywała, że jakieś drobne zdarzenia czasem nabierały mocy złego lub dobrego symbolu i zapoczątkowywały ciąg zdarzeń epokowych.

Magdalena Złotnicka