Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Martin Ruszkiewicz 23.09.2020

"Nie proponujemy przymusowej relokacji, ale solidarność". Komisarz ds. wewnętrznych UE o pakiecie migracyjnym

- Komisja Europejska w swoim pakiecie migracyjnym nie proponuje przymusowej relokacji, ale obowiązkową solidarność wszystkich państw członkowskich wobec tych, które są pod największą presją - tłumaczy unijna komisarz ds. wewnętrznych Ylva Johansson.

Komisja Europejska przedstawiła w środę nowe propozycje dotyczące m.in. prawa azylowego, ale też deportowania osób, które nie kwalifikują się do przyznania im ochrony w Europie. Johansson, która odpowiada za pakiet, ma nadzieję, że po latach sporów państw członkowskich tym razem uda się przyjąć nowe rozwiązania.

uchodźcy w Turcji pap 1200.jpg
Bruksela zapowiada nową politykę migracyjną. Polska chce zwalczać problem u podstaw i bronić granic UE

PAP: Przez ostatnie miesiące jeździła pani po Europie, spotykając się z ministrami z różnych krajów. Wiadomo, że Polska, Węgry, ale też Czechy są przeciwko obowiązkowej relokacji. Co sprawia, że tym razem ma się udać?

Ylva Johansson: Moja propozycja nie zakłada obowiązkowej relokacji, ale obowiązkową solidarność. Chodzi głównie o relokację albo "sponsorowane powroty", ale są też inne sposoby, żeby okazać solidarność. Nie chodzi o przekonanie krajów członkowskich do tych rozwiązań, ale zdanie sobie sprawy, że mamy wspólny problem i musimy go rozwiązać, zająć się tym razem.

Nie sądzę, żeby jakiekolwiek kraj członkowski powiedział, że to jest bardzo dobra propozycja. Raczej będziemy mieli 27 krajów, które będą niezadowolone, ale ostatecznie uznają, że to zrównoważone podejście, nawet jeśli nie lubi się w nim wszystkiego. Brak europejskiego systemu tworzy bardzo wiele problemów.

PAP: KE zakłada, że w ramach sponsorowanych powrotów będzie można relokować ludzi, którzy nie kwalifikują się do przyznania im azylu. Dlaczego w takim razie przenosić ich np. z Malty do Niemiec, skoro nie mają prawa przebywać w Europie?

Y.J.: W opcji sponsorowanych powrotów migranci nie będą przenoszeni z miejsca, gdzie przebywają, do państw unijnych, a bezpośrednio odsyłani do krajów pochodzenia. Jednak odpowiedzialne za to będą kraje sponsorujące powrót. Chodzi o dokonywanie wysiłków dyplomatycznych, żeby do tego doprowadzić. Będzie też limit czasowy, osiem miesięcy, żeby to zrobić.

Czytaj także:

    Rząd Grecji: pożar spowodowany przez migrantów

    PAP: Jednak jeśli danemu krajowi, który ma "sponsorować powrót" nie uda się do niego doprowadzić, wówczas będzie musiał przyjąć migrantów u siebie?

    Y.J.: Tak. Będzie limit czasowy na to, aby przeprowadzić procedurę powrotową. Po jego upływie kraj unijny będzie zobowiązany przyjąć u siebie osoby mające decyzję o powrocie.

    PAP: Czy "sponsorowanie powrotów" przez te kraje, które nie zdecydują się na udział w relokacji, będzie obowiązkowe czy nie?

    Y.J.: Kraje będą miały obowiązek okazania solidarności. Jej wymiar będzie mierzony wielkością populacji. Będzie można wybrać pomiędzy relokacją i sponsorowaniem powrotów, są też inne możliwości, żeby pokazać solidarność.

    PAP pomoc uchodźcy 1200.jpg
    Nie ma zgody na przymusową relokację uchodźców. Ambasador Polski przy UE wskazał inne kierunki działań

    PAP: W mechanizmie obowiązkowej solidarności relokacja ma być uruchamiana w czasie kryzysu, ale czy to zadziała, jeśli np. tylko trzy kraje się zgodzą na nią?

    Y.J.: Inni będą musieli wybrać sponsorowanie powrotów. One są równie ważne, a nawet ważniejsze niż relokacja, bo większość przybywających migrantów nie ma prawa do starania się o azyl. Nie powinniśmy relokować tych, którzy nie mają prawa zostać w UE.

    PAP: Jakie będą kryteria oceny tego, czy kraj jest nadmiernie przeciążony i należy uruchamiać mechanizmy solidarnościowe?

    Y.J.: To, czy kraj rzeczywiście jest pod presją, będzie zależało od jego możliwości radzenia sobie z sytuacją. Kraj, który znam najlepiej (Szwecja - PAP), zwykle ma bardzo dużo aplikacji azylowych, ale nie znaczy to, że nie jest w stanie się nimi zająć.

    PAP: Hiszpania ogłosiła, że nie zgodzi się na system, w którym nie będzie obowiązkowej relokacji migrantów uratowanych na morzu.

    Y.J.: Jeśli nasza propozycja zostanie zaakceptowana, będziemy mieli obowiązkowy mechanizm solidarności. Sądzę, że jeśli by go nie było, jedne kraje ponosiłyby większy wysiłek niż inne. Ważne, żeby pokazać, że za operacje poszukiwawczo-ratunkowe odpowiedzialny nie jest jeden kraj, ale UE. Ta propozycja nie jest dokładnie taka, jakiej chciałaby Hiszpania, ani nie jest taka, jakiej chciałaby Polska czy Francja. Ale sądzę, że jest ona do zaakceptowania.

    Czytaj także:

    PAP: Jakie są ramy czasowe przyjęcia tych propozycji? Wiadomo, że będzie o nie spór państw członkowskich.

    Y.J.: Z doświadczenia wiemy, że nie jest łatwo zaplanować przyjęcie regulacji w tym obszarze, ale sądzę, że kraje członkowskie i Parlament Europejski są gotowe do pracy. To nie jest coś nowego, kwestie te są dyskutowane od lat. Moim zdaniem problemem był brak woli politycznej, aby znaleźć kompromis. Jeśli będzie wola, można to zrobić szybko.

    PAP: Jeśli osoba ubiegająca się o azyl będzie przechodziła normalną procedurę, w jaki sposób zapadnie decyzja, do którego kraju trafi?

    Y.J.: Jeśli ktoś ma związki z danym krajem członkowskim, została mu przyznana jego wiza, ma tam rodzeństwo, pracował lub studiował tam, wówczas ten kraj może być odpowiedzialny za rozpatrzenie aplikacji. W innym przypadku będzie to obowiązkiem kraju wjazdowego.

    Rozmowa przeprowadzona wspólnie przez agencje: PAP, Reutera, Bloomberga, DPA, AFP, EFE i ANSA.