Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Konto Usunięte Konto Usunięte 20.11.2020

Ten niebezpieczny papież. Felieton Magdaleny Złotnickiej

Gdyby dawał się sprowadzić do cukierkowych opowieści o kremówkach i Tatrach, może by mu darowali. Tymczasem nieżyjący od 16 lat święty papież Jan Paweł II wciąż stanowi dla wielu Polaków kompas duchowy, jest przypomnieniem o tym, że my – pogubieni i grzeszni – jako naród wyrośliśmy na wartościach katolickich i humanistycznych. Jest symbolem tego, co w nas, Polakach, najlepsze. Tego mu nie odpuszczą, będą szargać, obrzucać błotem, licząc, że coś się ostatecznie przyczepi. Jeśli im się uda – przegramy spory kawałek polskości.

Kiedy Jan Paweł II umierał, moja mama miała 43 lata. Pamiętała nadzieję i szalony entuzjazm, jakie udręczonej komunizmem Polsce przyniósł początek jego pontyfikatu. Stała w ekstremalnym ścisku, gdy podczas pielgrzymki w 1979 roku mówił: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi”. Płakała ze wzruszenia, jak wielu innych.

Kiedy Jan Paweł II umierał, miałam 14 lat. Pamiętam, jak w wieku kilku lat zgubiłam się na pielgrzymce, po paru godzinach mama znalazła mnie w jakiejś Izbie Dziecka. Pamiętam zryw narodowy, palenie świec w oknach i misterium śmierci, które rozgrywało się na oczach świata. Dla mnie było szczególne – kilka miesięcy wcześniej umarł mój ukochany dziadek, śmierć pierwszy raz uderzyła tak blisko. Pojawiały się pytania, pojawił się bunt. Wraz z umieraniem Jana Pawła II przyszły odpowiedzi. Przynajmniej częściowo.

policja free 1200.jpg
Zdewastowano miejsce upamiętniające Jana Pawła II. Akt wandalizmu w Pasłęku

Kiedy Jan Paweł II umierał, mój brat miał 4 lata. Nie pamięta go. Dla niego papież Polak to postać znana z lekcji historii i wiedzy o społeczeństwie. Bohater opowieści o kremówkach po maturze i pamiątkowej tabliczki w Dolinie Kościeliskiej.

Pokolenie mojej mamy ma do Jana Pawła II stosunek emocjonalny. Moje pokolenie – to już chyba zależy od tego, jak toczyły się nasze losy w dorosłości. Pokolenie mojego brata widzi postać historyczną. Właśnie dlatego jest najbardziej podatne na próby odzierania Jana Pawła II ze świętości. A te właśnie mają miejsce.

„Papaj”

W ostatnich dniach w Warszawie ktoś zorganizował sobie dziwny happening. W nazwy miejsc noszących imię Jana Pawła II wklejał kartki ze słowem „ofiar” – w efekcie zamiast np. Aleja Jana Pawła II wychodziło „Aleja ofiar Jana Pawła II”. A lider Wiosny Robert Biedroń stwierdził, że życzyłby sobie, by takie miejsca naprawdę powstały. „Chciałbym, byśmy więcej rozmawiali o ofiarach Kościoła, to jedyna instytucja, która w sposób zorganizowany chroni pedofilów. Cieszyłbym się, gdyby powstał np. plac imienia ofiar Jana Pawła II, bo to ofiarom należy się zadośćuczynienie” – mówił na antenie Polsat News. Próby splugawienia św. Jana Pawła II pojawiały się od lat, gdzieniegdzie można było zobaczyć memy, na których o papieżu Polaku pisano per „papaj” i zarzucano mu różne wyssane z palca okropności. Niemniej jednak przez lata był to tzw. koniec Internetu, ekstremalna ekstrema, która nawet u osób niewierzących wywoływała oburzenie. Zjawisko krzywdzące, przykre, ale marginalne i bez znaczenia. Akcji z wlepkami i słów Roberta Biedronia nie sposób potraktować w ten sposób. Niestety. Znaczenie ma tu czas, w jakim się znajdujemy – nie tylko w Polsce, ale także na świecie. O zjawisku pedofilii w Kościele mówi się ostatnio coraz częściej, a problem – który oczywiście w jakiejś części istnieje – jest rozdmuchiwany i wykorzystywany w kontekście bieżącej walki politycznej. Wystarczy chociażby wspomnieć, że dziwnym trafem głośny film dokumentalny o osobach molestowanych w dzieciństwie przez księży ukazał się niedługo przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, kiedy to osią sporu politycznego w Polsce były w dużej mierze kwestie światopoglądowe. I nawet jeśli nie było to zamysłem autorów dokumentu, został w tym sporze wykorzystany.

1200_Jan_Paweł_II_PAP.jpg
Kolegium Rektorskie KUL sprzeciwia się "szkalowaniu dobrego imienia św. Jana Pawła II"

Obecnie świat żyje sprawą opublikowanego przez Stolicę Apostolską raportu na temat oskarżanego o molestowanie nieletnich i dorosłych byłego kardynała Theodore'a McCarricka z USA. Pojawiają się tam informacje o przypadkach lekceważenia w Watykanie sygnałów, jakie napływały o zarzutach stawianych McCarrickowi. I chociaż z raportu wynika – o czym pisze chociażby prof. George Weigel na łamach „First Things” – że Jan Paweł II padł ofiarą kłamstwa, to pojawiają się tacy, którzy nie mając dowodów, usiłują stworzyć wrażenie, że święty papież przymykał oko na przypadki pedofilii w Kościele. Nie mamy jednak do czynienia z jakimś marginesem, ale z próbami budowania takiej narracji nawet oficjalnie, w środkach masowego przekazu. Dołóżmy do tego ataki na katolickie świątynie, do których dochodziło podczas protestów po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. W efekcie doszło do zjawiska, które kilka lat temu byłoby niewyobrażalne – ataki na św. Jana Pawła II utonęły w ogólnych antykościelnych nastrojach części społeczeństwa.

Zamach na symbol

Jeśli środowiskom lewicowym i antyklerykalnym udałoby się zasiać w umysłach młodzieży wątpliwości co do świętości Jana Pawła II, nastąpi zmiana mentalności pokolenia. I to zmiana dotycząca nie jedynie katolicyzmu, ale także myślenia o naszej historii i jej fundamentach. Byłoby to pewnego rodzaju odarcie z polskości. Święty Jan Paweł II to więcej niż Kościół, to także człowiek, który swoją postawą budził patriotyzm, pokazywał, że wiara i miłość do ojczyzny są ze sobą nierozerwalnie związane. Budził szacunek i respekt nie tylko u ortodoksyjnych katolików. Nawet Aleksander Kwaśniewski, który w 1997 roku wysiadając z samolotu, podkpiwał sobie z gestu papieża całującego ziemię, pytając Marka Siwca: „Czy minister Siwiec ucałował ziemię kaliską?”, później mówił o Janie Pawle II: „Papież okazał się nie tylko człowiekiem Kościoła, ale wielkim humanistą i osobą, która potrafiła swoje wizje, brzmiące na początku jak proroctwa, wcielić w życie”. Jeśli jednak ów autorytet zostałby sprowadzony do anegdot, opowieści o kremówkach i górskich wycieczkach, a papież stałby się produktem z Cepelii, naszym, regionalnym, ale nie niosącym żadnej treści, to zostawiono by go w spokoju. Tymczasem jednak zdarza się, że młodzież zaczyna iść dalej niż Tatry i kremówki, zaczyna czytać, poznawać. Bezczelni kapłani potrafią wyciągnąć ni stąd, ni zowąd jakiś fragment homilii papieskiej, świetnie pasującej do czasów współczesnych, z którego niezbicie wynika, że papież Polak dziś na wiele zjawisk społecznych patrzyłby krytycznie. Chociażby słowa z 6 czerwca 1997 roku stanowią swego rodzaju komentarz do obrzucenia jajkami kościoła św. Aleksandra podczas protestów po wspomnianym już wyroku TK czy przystrajaniu tęczowymi flagami Chrystusa pod kościołem św. Krzyża: „Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby Imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu społecznym czy rodzinnym” – mówił Jan Paweł II lata temu. „Człowiekowi współczesnemu grozi duchowa znieczulica, a nawet śmierć sumienia. Śmierć sumienia jest natomiast czymś gorszym od grzechu” – grzmiał papież w Sopocie w 1999 roku. Nie był słodki. Nie był ludowo-jarmarczny. Potrafił budzić sumienia. Czytany uważnie, potrafi to robić i dziś.

Shutterstock Watykan Plac Świętego Piotra 1200.jpg
Wstrząsający raport Watykanu. O. Stanisław Tasiemski: Jan Paweł II został oszukany

Religia i patriotyzm

Środowiska antyklerykalne lubią tropić w Kościele nieprawidłowości i hipokryzję, ale chyba jeszcze bardziej lubią przedstawiać katolików – tak księży, jak i świeckich wierzących – jako zabobonnych głupków, ksenofobicznych ignorantów. I tu znów Jan Paweł II jest niewygodny, przeszkadza. Bo jakże to tak? Pojechał do Watykanu i nie narobił obciachu? Polak, katolik, zna języki? Potrafi porwać tłumy niezależnie od ich narodowości? Nie musimy się go wstydzić? Przecież to chodzący koszmar każdego antyklerykała! I na dokładkę jeszcze Żydzi go lubią! To już nawet w antysemityzm nie da się go ubrać. Bo jak to zrobić, jeśli w 2011 roku główny rabin Rzymu, Riccardo di Segni, mówił, że „Jan Paweł II dokonał rewolucji, obalając tysiącletni mur nieufności wobec świata żydowskiego”? Nie da się.

Wreszcie – pozytywna rola, jaką odegrał św. Jan Paweł II w historii Polski, jest nie do przecenienia. Słusznie historyk Timothy Garton Ash zwracał w 2005 roku uwagę na łamach „The Guardian”, że „bez papieża Polaka nie byłoby rewolucji solidarnościowej w 1980 roku. Bez Solidarności nie byłoby dramatycznej zmiany sowieckiej polityki wobec Europy Wschodniej za rządów Gorbaczowa. Bez tej zmiany nie byłoby żadnych aksamitnych rewolucji w 1989 roku”. Jednak nie tylko w sprawie komunizmu papież zabierał głos. Warto przypomnieć, co mówił do austriackich parlamentarzystów wiosną 1997 roku. „Rozszerzenie Unii Europejskiej na Wschód, a także dążenie do stabilizacji monetarnej powinny prowadzić do coraz ściślejszego wzajemnego powiązania narodów (…) tak by mogły dzielić się niejako dziedzictwem wartości, które ukształtowało się przy ich współudziale, a do którego należy godność człowieka, jego podstawowe i niezbywalne prawa, nienaruszalność życia, wolność i sprawiedliwość, zmysł solidarności i odmowy dyskryminacji kogokolwiek”. Jak dziś brzmiałyby te słowa w uszach zlaicyzowanej Europy Zachodniej? Z jaką reakcją spotkałyby się ze strony zachodniej lewicy? Kto pierwszy powiedziałby, że papież miesza się w politykę, a więc – w nie swoje sprawy? A tymczasem on jest świętym. Najbardziej znanym świętym naszych czasów. Kariatydą, na której Polska może oprzeć swój konserwatyzm i swoją drogę. Autorytetem, który trudno odrzucić. Trudno więc dziwić się, że jeśli nadarza się okazja, to pojawiają się siły, które chciałyby ów autorytet zbrukać, zabrać Polakom owo oparcie. Czy na to pozwolimy, zależy od nas wszystkich. Nie tylko katolików, ale po prostu patriotów.

Magdalena Złotnicka