"Der Spiegel": spada wiara Niemców w to, że rząd poradzi sobie z pandemią
Ekspert w dziedzinie pomiarów, norm i interpretacji wyników prowadzi w Turynie laboratorium, w którym sprawdził dotąd skuteczność około stu różnych modeli maseczek, także tych przeznaczonych dla szpitali. Jak zaznaczył w wypowiedzi cytowanej przez dziennik "La Repubblica", 50 procent sprzedawanych środków ochrony nie filtruje odpowiednio powietrza. Dotyczy to również coraz częściej zalecanych maseczek FFP2 pochodzących z importu.
Czytaj także:
Marco Zangirolami zwrócił też uwagę na fakt, że są problemy z właściwym utrzymaniem maseczek na nosie i ustach, ponieważ są one dostosowane do odmiennego, wschodniego kształtu twarzy.
00:51 koronawirus spec .mp3 Stany Zjednoczone są najbardziej dotkniętym pandemią krajem na świecie. W Europie tymczasem niektóre kraje zaczynają zdejmować restrykcje i przedstawiają plan wychodzenia z obostrzeń na najbliższe miesiące - relacja Wojciecha Cegielskiego (IAR)
Nie tylko wady konstrukcyjne
Według badacza maseczek przy ich zakupie konieczna jest czujność, ponieważ wiele z nich ma sfałszowane certyfikaty bezpieczeństwa, a wychwalane na etykietach ich zalety są często całkowicie fikcyjne.
Z kolei w wypowiedzi dla agencji ADNkronos specjalista podkreślił, że wielu włoskich przedsiębiorców zainwestowało duże pieniądze w "poważną", jak zaznaczył, produkcję skutecznych maseczek, ale stają oni w obliczu konkurencji ze strony towarów z importu sprzedawanych za 20 eurocentów, podczas gdy sam materiał kosztuje dwa razy tyle.
Zastanawiamy się, czy te maseczki nie powinny być bardziej, powiedziałbym, dookreślone, jeżeli chodzi o standard noszenia ich - powiedział w rozmowie z WP.pl minister zdrowia Adam Niedzielski, (PAP)
Właściciel laboratorium, w którym prowadzone są testy środków ochrony zaapelował o skrupulatne kontrolowanie jakości sprzedawanych produktów. "Nie można tego sprawdzać tylko na papierze. Nie macie nawet pojęcia, ile krąży podrobionych dokumentów" - dodał.
mbl