Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Tomasz Owsiński 05.11.2010

Polscy alpiniści mogli zostać uratowani

Wyniki kilkudniowych przesłuchań i sekcja zwłok trzech polskich alpinistów, którzy zginęli na lodowcu Grossglockner w Austrii, rzucają więcej światła na przebieg tragicznych wydarzeń.
GrossglocknerGrossglocknerźr. wikipedia
Posłuchaj
  • Relacja Andrzeja Niewiadowskiego
Czytaj także

Okazuje się, ze Polaków poszukiwano w zupełnie innym miejscu.

Z ustaleń austriackich śledczych wynika, że pięcioosobowa grupa - ojciec z dwoma synami i ich koledzy wyruszyła na lodowiec w sobotę. Dwuosobowy zespół, w którym znajdował się jeden z synów zmarłego 53-letniego Manfreda T. zdobył jako pierwszy szczyt i o 18.00, uciekając przed nadciągającą burzą śnieżną, wycofał się do schroniska Adlersruhe.

Tymczasem druga, trzyosobowa grupa, schodząc inną trasą do schroniska Studlhutte, wpadła w burzę śnieżną. 53-letni Manfred T. zasłabł blisko wierzchołka na wysokości 3200 metrów. Jego syn Jan T. i towarzyszący mu Jędrzej C., usiłując sprowadzić pomoc, podjęli próbę zejścia. W zamieci śnieżnej zboczyli jednak z trasy, docierając do stromego zbocza Lammereis. Jędrzej C. poślizgnął się w zlodowaciałym terenie i na skutek upadku na wysokości 2600 metrów doznał otwartego złamania podudzia oraz urazów kręgosłupa. Drugi z alpinistów zdołał dotrzeć do kolegi i zadzwonić z telefonu komórkowego do swojej matki w Polsce. Obaj alpiniści zmarli jeszcze tego samego dnia w wyniku wychłodzenia.

Komendant alpejskiej policji w Tyrolu Franz Franzeskon uważa, że gdyby nie "łańcuch błędnych decyzji" mogliby żyć. "Mogli zostać uratowani przez doświadczony zespół." Franz Frenzeskon dziwi się, dlaczego żaden z Polaków nie zadzwonił na międzynarodowy numer pogotowia. Ratowników zawiadomiono następnego dnia, kiedy szalejąca burza uniemożliwiała akcję. Ze względu na sprzeczne informacje poszukiwano ich na grani, a nie tysiąc metrów pod szczytem. Franz Franzeskon powiedział, że nie rozumie dlaczego dzwonili do Polski, a nie do austriackich ratowników. Tym bardziej, że byli ubezpieczeni.

to