"Ministerstwo Edukacji i Nauki zapowiedziało zmiany w prawie oświatowym. Ich celem jest zmarginalizowanie roli samorządów, dyrektorów szkół i rodziców, na rzecz znacznego zwiększenia nadzoru kuratorów oświaty. Kierunek działań ministerstwa wydaje się jasny - to podporządkowanie oświaty władzy centralnej" - rozpoczyna się list Rafała Trzaskowskiego, twierdząc, że "nie możemy się na to zgodzić".
"Minęły trzy lata, a tak naprawdę w Warszawie nic się nie wydarzyło". Śpiewak o Trzaskowskim
Prezydent Warszawy straszy dalej, że szkoła przestanie być ważnym partnerem rodziców w procesie edukacji i wychowania. Zamiast tego roztacza wizję szkoły, która będzie "realizatorem" określonych oczekiwań państwa.
Trzaskowski w liście wyraża również obawę przed nadzorem kuratoryjnym nad zajęciami prowadzonymi w szkole przez zewnętrzne podmioty.
"Obawiamy się cenzury w kwestiach ochrony konstytucji, praw człowieka, dbałości o środowisko, w tym ochrony klimatu, czy zagadnień prawa wspólnotowego Unii Europejskiej. Czy polska szkoła będzie mogła tylko tyle, na ile pozwoli jej centralna władza?" - pyta włodarz stolicy i przyrównuje tę sytuację do czasów PRL.
"Nie ma nic wspólnego z tolerancją i równością". Szef MEiN o warszawskiej Paradzie Równości
W kolejnym fragmencie prezydent miasta niemal nawołuje do bojkotu. "Mamy jednak nadzieję, że dzięki powszechnym głosom sprzeciwu, do tych szkodliwych przeobrażeń nie dojdzie" - czytamy.
Dopiero na koniec listu Trzaskowski uznaje za stosowne podziękować za wysiłek włożony w zdalne nauczanie i życzyć udanego wakacyjnego wypoczynku.
wpolityce/fc