Sejm odrzucił w piątek sprzeciw Senatu do nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Teraz nowela trafi do prezydenta Andrzeja Dudy. Przeciwko nowelizacji odbyły się w sobotę i niedzielę protesty w całym kraju, w tym przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie, gdzie przemawiał m.in. lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. Polityk w swoim wystąpieniu przywołał słowa Czesława Miłosza, które umieszczono na Pomniku Poległych Stoczniowców 1970.
- Adresuję je do mieszkańca tego Pałacu i jego mocodawcy: "Nie bądź bezpieczny, poeta pamięta. Możesz go zabić, urodzi się nowy. Spisane będą czyny i rozmowy. Lepszy dla Ciebie byłby świt zimowy i sznur, i gałąź pod ciężarem zgięta". Pamiętajcie o tych słowach wielkiego poety, pamiętajcie o tym, co czeka każdą władzę, która sprzeniewierza się ojczyźnie - powiedział lider PO.
"Tusk staje na czele buntu"
Marek Suski ocenił, że "poezja jest piękna, ale cytat nie jest adekwatny do sytuacji". - Odbieram to, jako kolejny wygłup Tuska i całej tej opozycji, która chciała siłą dokonać przewrotu - oświadczył polityk PiS. Jak dodał, ma na myśli "próbę przejęcia władzy" podczas "puczu" 16 grudnia 2016 r.
- To jest kontynuacja takiego podkręcania atmosfery, "ulica i zagranica". Jak się nie da wygrać wyborów demokratycznie, to może trzeba dokonać przewrotu, zabić przeciwnika, bo takie namawianie do tego typu agresji. [...] A Donald Tusk staje na czele tego buntu wobec demokratycznie wybranego rządu. No bo nie jest to ich rząd, więc według nich, jest to władza dyktatorska - powiedział Suski.
"Brutalne, chamskie, prymitywne hasła"
Pytany, czy nie zrobiły na nim wrażenia protesty w 126 miastach, zorganizowane mimo chłodu i okresu przedświątecznego, polityk przyznał, że "opozycja potrafi być zmobilizowana, aby wyjść na ulice i krytykować za każdym razem cokolwiek rząd zrobi, a co im się nie podoba". - Nie są w stanie wygrać wyborów w demokratyczny sposób, to chcą dokonać przewrotu, a hasła, którymi się posługują, są wyjątkowo brutalne, chamskie, prymitywne - podkreślił poseł PiS.
- Niestety mamy w Polsce taki podział, który został wybudowany w czasach PRL-u, za komunizmu, podczas stanu wojennego, gdzie wyjechano czołgami na ulice - zaznaczył. - I jest to kontynuacja, część tych działaczy PRL-owskich dzisiaj również wychodzi na ulicę - dodał Suski.
Czytaj również:
Jak dodał, "za ich czasów Platforma była na wszystkich szczeblach władzy, media atakowały opozycję". - Kiedy wygraliśmy wybory, zdecydowano, że "dość krytykowania opozycji, teraz będziemy krytykować rząd" - zauważył polityk PiS. - Niestety w Polsce nie ma równowagi w mediach, nie ma silnych mediów, które byłyby mediami, które wspierałyby rząd. [...] Dzisiaj jest niewielka reprezentacja tej części społeczeństwa, która nie godzi się z tym nurtem lewacko-liberalnym - ocenił Suski.
Suski: to obrona polskiego rynku medialnego
Suski, po uwadze, że jest sprawozdawcą nowelizacji ustawy, "która de facto ma zlikwidować inną telewizję", został zapytany, czy to nie jest zagrożenie dla demokracji. - Nie. Przepisy absolutnie nie likwidują żadnej telewizji. To jest nadinterpretacja. Te przepisy mówią o tym, że w Polsce mają być media zagraniczne, które mają przestrzegać polskiego prawa - zaznaczył poseł. Jak dodał, chodzi o to, aby nie omijać przepisu, który mówi, że "większościowy pakiet w mediach powinien być z Europejskiego Obszaru Gospodarczego".
- Czyli bronimy interesów Unii. A jeżeli mówimy o tym przepisie, który między innymi dotyczy TVN, to nie jest żaden "lex TVN", tylko to jest obrona polskiego rynku medialnego przed, chociażby możliwością wejścia tutaj agresywnych mediów z dyktatur, które mamy tuż obok i nas nawet atakują na granicy - podkreślił Suski. Dodał, że są kraje, które "w ogóle nie wpuszczają żadnych zagranicznych mediów, a w większości krajów jest limit".
- Proszę sobie wyobrazić, gdyby zagraniczne telewizje na przykład w Niemczech miały taki udział w rynku, jak w Polsce. Tam w ogóle nie wpuszczono by takich mediów. A u nas te media, mówię tu o jednej stacji, kupiły TVN z pominięciem przepisów polskich - zauważył polityk. Zwrócił też uwagę, że "taki przepis, o ponad 50-procentowym udziale spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego był w ustawie, kiedy Discovery kupował TVN". - W umowie nabycia jest zapis wskazujący na zagrożenie z tytułu pominięcia tego przepisu. Więc ten przepis obowiązywał i inwestor, kupując udziały w tej stacji, dobrze wiedział, że omija polskie prawo - podkreślił Suski.
Ustawa medialna a relacje z USA
Dopytywany, czy jednak nie chodzi o zrobienie "porządku ze stacją, która przeszkadza", ponownie podkreślił: "przepisy powodują, że ewentualni nabywcy stacji muszą znaleźć partnera w Europie". Pytany, czy już wie, co w tej sprawie zrobi prezydent, odparł: "Nie wiem. Nie rozmawiałem z panem prezydentem na ten temat".
Po uwadze o "dosyć nerwowych reakcjach Amerykanów" na nowelę ustawy medialnej, Suski został zapytany, czy nie zaszkodzi to relacjom Polski z USA. - Nie sądzę. Stany Zjednoczone, owszem bronią interesów swoich firm, ale my mamy bardzo dobre stosunki - podkreślam - partnerskie. A między partnerami nie bierze się pod uwagę tego, że jakaś firma, omijając przepisy w danym kraju, oczywiście ucieka się do poparcia Stanów Zjednoczonych, które popierają swoje firmy - powiedział Suski. - Mam nadzieję, że USA nie będą popierać firm, które omijają w partnerskich krajach przepisy i jeszcze do tego używają opinii publicznej - zaznaczył.
Zobacz także: Maciej Konieczny w "Sygnałach dnia"
kp